Rozdział 20

578 41 23
                                    

Bill przewrócił się na drugi bok, a irytacja tylko wzrosła. Nie mógł zasnąć, a następnego dnia miał wrócić Anglii. Nie chciał wracać. Bawił się ze Scarlett tak świetnie, że najchętniej zostałby z nią, ale wie, że ona nie jest gotowa na wspólne zamieszkanie razem. Jak tak myślał to nawet oficjalnie nie ustalili jak wygląda ich relacja. Fallon i Valentino uważają, że to nic innego jak związek, bo przecież nawet śpią w jednym łóżku. Ben i Sakura za to uważają, że wygląda to tak jakby nie wyglądało to ani trochę poważnie i tylko się ze sobą bawili. Tyle, że Bill nie chciał się z nikim bawić. Chciał poważnego związku. Był na to gotowy. Wiedział, że jego mama będzie zadawać pytania na temat Scarlett, bo się, że to u niej się zatrzymał, a jego mama nie należała do osób, które będą ukrywać, że nic nie wiedzą. Szczególnie jeśli chodzi o związki jej dzieci.

Gdy rano Scarlett go obudziła szturchaniem w klatkę piersiową przykrył się bardziej kołdrą mamrotając przekleństwa pod nosem.

— Masz samolot za siedem godzin. — powiedziała — Jest dziesiąta.

Bill się odkrył i spojrzał na Scarlett, która przysiadła obok niego na łóżku. Jego włosy pewnie wyglądały jakby błagały pomstę do nieb, pod oczami miał worki pod oczami, a żeby tego było mało po niewielkiej ilości snu był o wiele bladszy niż zwykle i Scarlett widziała teraz idealnie jego całą w piegach twarz.

— Nie spałeś chyba za dobrze. — powiedział odgarniając mu włosy z twarzy.

— Nie. — wyznał pocierając czoło — Nie mogłem spać. — dodał podnosząc się do siadu i się przeciągnął.

— Chodź. Zrobiłam ci śniadanie i kawę. — powiedziała.

Bill wyszedł za nią z pokoju i usiadł przy stole. Głowa zaczynała go coraz boleć, miał nadzieję, że przestanie się gdy coś zje i napije się kawy, ale sie mylił. Marzył o tym by wrócić z powrotem do łóżka i poleżeć tak cały dzień. Gdy on pakował swoje rzeczy do walizki Scarlett sprzątała mieszkanie. Wszystko pachniało płynami do czyszczenia mimo, że robiła to w tradycyjny dla czarodziejów sposób. Od tego Billa rozbolała głowa jeszcze bardziej, nienawidził tego zapachu. Gdy skończył wyniósł swoje rzeczy do salonu, a Scarlett weszła do swojego pokoju by tak posprzątać. Po skończeniu opadła na kanapę obok Billa.

— Źle się czujesz? — zapytała.

— Nie. — mruknął — To tylko ten zapach doprowadza mnie do szaleństwa. — powiedział.

— Otworzę okno. — powiedziała i machnęła różdżką, wszystkie okna w domu się pootwierały. Scarlett oparła się o jego ramię a on pocałował ją w głowę. Leżeli przez chwilę w spokoju i w ciszy dopóki zapach płynów do czyszczenia nie zakręcił Billa w nosie i kichnął parę razy. Scarlett przywołała do siebie chusteczki, rudzielec wziął jedną i wydmuchał głośno nos.

— A może jednak coś cię bierze. — zasugerowała patrząc na niego — Ostatnio nie było ładnej pogody a ty śpisz bez koszulki.

— Nic mi nie jest. To przez te wszystkie płyny. — powiedział uśmiechając się do niej — Gdybym był chory to byś mnie nawet z tego łóżka dzisiaj nie wyciągnęła.

— Bill, nie chcę cię martwić ale powinniśmy zaraz zbierać się na lotnisko. — powiedziała, a on przeklnął pod nosem.

— Na pewno za jakiś czas się zobaczymy. — powiedziała wstając z kanapy.

— Chcesz się mnie pozbyć? — zapytał.

— Żartujesz? Najchętniej bym cię sobie tutaj zatrzymała. — wyznała.

— Wiesz, zawsze mogę zmoczyć włosy i wyjść na dwór, ten koszmarny wiatr na pewno by mnie rozchorował a ja bym miał pretekst by zostać na dłużej. — powiedział.

— A ja na głowie chorego faceta. — powiedziała przytulając się do jego klatki piersiowej — Naprawdę musisz już wyjeżdżać?

— Zostawiłem w pracy masę dokumentów, które zostawiłem na potem i w końcu muszą być uzupełnione, albo ja będę musiał szukać nowej pracy. — wyznał — Chociaż to nie moja wina, że nie mogę się skupić na wypełnieniu ich.

— A niby czyja?

— Twoja, bo myślę o tobie. — powiedział spoglądając na zegarek — Musimy iść. — odparł biorąc walizkę.

Scarlett zamknęła drzwi i ona i Bill teleportowali się na lotnisko. Bez żadnych problemów samolot wystartował o siedemnastej. Chwilę po dziesiątej był w domu, zadzwonił do mamy, że już wrócił, a potem do Scarlett powiedzieć to samo. Zaraz potem zrzucił z siebie ubrania i w samych bokserkach rzucił się do swojego łóżka zaczynając tęsknić za Scarlett, która przez kilka dni spała obok niego.

Następnego dnia musiał już do pracy i z wielkim trudem i brakiem zapału uzupełnił te wszystkie dokumenty, a potem dostał kolejną partię. To była męczarnia, ale czuł się lepiej, że nie będzie musiał gotować, bo mama zaprosiła go do siebie.

— Jak było w Egipcie? — zapytała.

— Świetnie. — powiedział.

— Aha. — mruknęła.

— Mamo wiem, że chcesz zapytać o Scarlett. — odparł.

— Bo ja nie za bardzo rozumiem. Spotykasz się z nią? — zapytał.

— Chyba tak. — powiedział.

— Chyba? — zapytała — A konkretniej?

— Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. — wyznał, a matka spojrzała na niego wymownie marszcząc brwi.

— Coś mnie minęło w Zakonie? — zapytał wkładając miskę do zlewu.

— Niezbyt. — powiedziała Molly — Nic ważnego, oprócz tego, że Charliemu i Jo udało się kogoś sprowadzić na naszą stronę. — dodała.

— Przyjadą na święta?

— Nie. Nie dostaną wolnego. — powiedziała — Josephine mówiła, że mają strasznie dużo pracy. A gdy tata dzwonił wczoraj to nie odbierali. Już myślałam, że coś się stało, ale oni siedzieli w pracy do samej jedenastej!

— Przynajmniej lubią swoją pracę. — powiedział Bill.

— Tak, ale zasługują na wakacje. — odparła — Tata w końcu idzie.

— Bill! — zawołał Artur na wejściu — Jak było?

— Wspaniale. — powiedział.

— Nasz syn chyba poznał dziewczynę. — powiedziała Molly patrzą na Billa wymownie.

— To świetnie. — powiedział Artur siadając przy stole — Czy nie? — zapytał wpatrując się w Molly.

— Będzie świetnie jak ją poznam. — powiedziała.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz