Nie zaważając na ból, jaki przyszło mu odczuwać przeciskając się przez pełne uschłych cierni krzewy, pędził przed siebie bez tchu. Wydawałoby się, że jedyne co słyszał to szum płynącej prędko krwi w jego ciele, zamiast potężnego ryku rozchodzącego się niemal tuż za nim. BIEGNIJ –było jedyną rzeczą o jakiej myślał i jaką miał zamiar kontynuować, nie zważając na swoje wyczerpanie, głęboko ukryte pod tarczą adrenaliny.
Bynajmniej nie była to pierwsza taka sytuacja w jego życiu. Misje, które wykonywał dla swojego władcy wymagały poświęcenia i ryzyka, z którym młody chłopiec musiał się liczyć. Toteż stan wzmożonej aktywności jego ciała, w którym jedyne co liczyło się dla niego to przetrwanie, był czymś znajomym i naturalnym. Potrzebował teraz tylko znaleźć miejsce w którym mógłby się na chwilę schować, by nabrać odrobinę sił i spokojnie wyciszyć organizm. Co ważniejsze, wydawało się że właśnie dostrzegł perfekcyjną kryjówkę.
Nie zastanawiając się długo, wbiegł do pierwszej jaskini jaką przed sobą zauważył. W połowie zasypana grubą warstwą śniegu, pozwała Hunterowi wierzyć że kiedy on już znajdzie się wewnątrz, bestia nie przedrze się przez za małe wejście lub zajmie jej to więcej czasu, pozwalając jasnowłosemu chłopcu rozeznać się w terenie i ukryć.
Wbiegłszy do środka, niespodziewanie poczuł buchające w jego twarz ciepło, niemalże jakby z mroźnej zimy wbiegł w sam środek upalnego lata. Wydawało mu się, że gdzieś z tyłu słyszał nawet szum wody, jednak nie dane było mu zastanawiać się nad tym zbyt długo, albowiem wydawało się, że nie docenił ścigającego go stworzenia. Wszystko tak naprawdę działo się zbyt szybko, nie miał nawet jak zareagować. Był niemalże pogodzony ze śmiercią, która miała go niechybnie dopaść. Obok siebie miał tylko Flapjacka, który patrzył na niego z charakterystycznym dla siebie współczuciem i zmartwieniem w małych, ptasich oczach, nie mogąc zrobić zbyt wiele. Ciało Huntera napięło się jak struna, przyjmując pozycję bojową, świadome że albo zginie on, albo goniący go potwór.
Przynajmniej mógł zginąć walcząc w imieniu jedynej osoby której na nim zależało, prawda?
Nagły ból przeszył go na wskroś, kiedy w przeciągu kilku sekund został rzucony o kamienną, szorstką ścianę jaskini, niczym wypluta pestka. Odbijając się od niej, wylądował na skałkach, boleśnie obijając sobie nogę i ramię. Nie był już nawet pewny co tak właściwie się z nim działo, ani dookoła niego.
Nie mógł wstać. Oddychał nierównomiernie i płytko, na skraju sił. Jego ciało odmówiło mu posłuszeństwa, a każdy dźwięk dookoła wydawał się jakby wychodzić spod głębokiej wody. Czuł jak nieprzyjemne ciepło rozchodzi się falami po jego ciele, co przez panującą w jaskini wilgoć i ciepło było jeszcze gorsze w odczuciu. Powietrze wydawało się zaciskać pętle na jego szyi, okrutnie i powolnie dusząc go. Czuł jak pot na jego skroniach miesza się z ziemią i kurzem tworząc błoto na twarzy, jak krew sącząca się z nosa wlewa mu się do na wpół otwartych ust, pozostawiając na języku metaliczny smak jego ostatniej porażki.
Niewiele później, jego oczy zaczęły zachodzić mgłą. Zanim ciemność ostatecznie zaczęła go pochłaniać, wydawało mu się jakby dostrzegł...czyjeś nogi?
CZYTASZ
Krwawnik | Hunter x Fem!Reader | | The Owl House |
FanfictionCzasem wystarczy odrobina życzliwości i zrozumienia, aby zmienić czyjeś życie. ~Art należy do @SwissSides na Tweeterze