45. Czuję Się Jak Kurier.

113 15 2
                                    

Byłam wkurwiona i szczęśliwa jednocześnie.

Wkurwiona, bo to zdjęcie, na którym był kawałek loga sklepu nic nam nie dało. Przez pięć dni chodziliśmy od sklepu do sklepu i nie znaleźliśmy tego, czego szukaliśmy. Nie wiem, czy popełniliśmy jakiś błąd, czy osoba, która robiła to zdjęcie w jakiś sposób naprawiła swoją wpadkę.

Szczęśliwa, bo właśnie byliśmy w drodze na lotnisko, z którego polecimy prywatnym samolotem do Nowego Jorku. Tym razem mieliśmy dostarczyć kilka ważnych paczek dla ludzi Paul'a. Nikt z nas nie wie, co w nich jest. Paul powiedział nam, tylko że coś wartego bardzo dużo pieniędzy.

– Dylanowi na tobie zależy. – powiedziałam, przerywając ciszę, która panowała między mną a Clarą odkąd wyjechaliśmy z domu.

Obiecałam Dylanowi na ognisku, że pogadam z Clarą i zamierzałam dotrzymać obietnicy. Zrobiłam wszystko, żebyśmy jechały na lotnisko tylko we dwie. Gdyby ktoś jeszcze był w samochodzie, to pewnie dziwnie by się nam rozmawiało.

– Wiem o tym. – mruknęła Clara, nie odrywając wzroku od jezdni.

– Skoro wiesz to, dlaczego kazałaś mu odpierdolić się raz na zawsze? – zapytałam cały czas, obserwując dziewczynę.

Od razu po moich słowach na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech co mocno mnie zdziwiło. Nie rozumiałam co było śmiesznego w mojej wypowiedzi i ogólnie w tej sytuacji.

– On zasługuje na kogoś lepszego, niż ja. – odpowiedziała po dłuższej chwili spokojnym tonem.

– Przestań pierdolić. – zaczęłam podniesionym głosem. – Czujesz coś do niego, a on czuje coś do ciebie. Odłóż myślenie o sobie jak o tej najgorszej i daj sobie jedną jebaną szansę. Kurwa zasługujesz na szczęście i nie mów mi, że nie.

– Ale…

– Nie ma żadnego, ale. Jeszcze dziś masz z nim pogadać. W sumie to najlepiej będzie, jak się od razu prześpicie. Nie traćcie czasu na rozmowę.

– Tylko jedno ci w głowie.

– Po prostu uważam, że sex będzie lepszym wyjściem, niż rozmowa. Jestem pewna, że po tym nie będziesz już gadać, że jesteś taka i taka tylko się nim zajmiesz, bo teraz potrzebuje cię jak nikogo innego.

Clara przez dłuższą chwilę analizowała moje słowa. Wiedziała, że dobrze mówię i że chce dla niej i dla Dylana jak najlepiej.

– Dziękuję. – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. – Potrzebowałam takiej rozmowy, ale nie wiedziałam, jak mam ją z kimkolwiek zacząć. – dodała, posyłając mi uśmiech.

– Nie masz za co dziękować. Po prostu zrób to, co chcesz zrobić od dawna, a następnym razem jak będziesz chciała pogadać, to przyjdź i powiedz, że chcesz pogadać. Nie trzymaj niczego w sobie, bo to najgorsze co może być. – rzuciłam również, posyłając jej uśmiech.

Mówiłam innym, żeby nie trzymali niczego w sobie, a ostatnio sama tak robiłam.

Wiem jestem straszną hipokrytką.

Po kilku minutach jazdy dotarliśmy na lotnisko. Do Nowego Jorku lecieliśmy tym samym samolotem co ostatnio i bardzo mnie to cieszyło.

Tym razem postanowiliśmy zostać w moim dawnym mieście trochę dłużej. Zarezerwowaliśmy dosyć duży apartament w jednym z najlepszych hoteli w Nowym Jorku na cały weekend. Oprócz dostarczenia paczek mieliśmy w planach odwiedzenie faceta, który kiedyś mnie porwał. Wszyscy zakochani postanowili też wybrać się na romantyczne kolację i wychodziło na to, że najpewniej zostanę sama z Willem w apartamencie.

Wendy od wtorku ustalała z moją siostrą, gdzie pójdą i co będą robić jak już wszystko załatwimy. Cathy powiedziała mi w środę, że Roy zaplanował jej i sobie cały weekend co najwyraźniej bardzo ją ucieszyło, bo od razu się na to zgodziła. Ostatnio między nią a Royem znowu zaczęło się coś dziać, ale nie miałam jeszcze okazji pogadać z nią o tym. Clara najpewniej zniknie gdzieś z Dylanem, bo będą chcieli pobyć sami. Bill mówił mi wczoraj, że będzie imprezował. W sumie to dobrze, że będę sama z Willem. W końcu dam mu prezent, bo chyba lepszej okazji nie będzie.

Po jakiś trzech może czterech godzinach byliśmy już w Nowym Jorku. Kochałam Paul'a za to, że wysyłał nas tu prywatnym samolotem. Gdybym miała za każdym razem jechać tu samochodem, to bym chyba zwariowała.

– Ale że nawet tu mamy ochronę? – zapytała Wendy, gdy zbliżaliśmy się do samochodów, przy których stało kilkunastu mężczyzn.

– Jak Paul dowiedział się o tych zdjęciach stwierdził, że najlepiej będzie jak tutaj też będziemy mieli ochronę. – odpowiedział Bill, gdy zatrzymaliśmy się przy samochodach.

Jak gadaliśmy z Paulem przed pierwszym przyjazdem tutaj, to mówił, że akurat my nadajemy się do tej roboty, bo idealnie wpasujemy się w tłum i miał rację. Wymiana torbami w galerii, w której jest pełno nastolatków nie jest niczym ryzykownym jak ktoś wygląda jak nastolatek, a z nas każdy tak wyglądał. Wtedy w ogóle nie rzucaliśmy się w oczy, a teraz mega rzucaliśmy się w oczy i szczerze mówiąc zastanawiało mnie, dlaczego wtedy byliśmy praktycznie niewidzialni, a teraz mieliśmy pełno ochroniarzy.

Rozumiałam, że ktoś nas śledził, ale raczej by nie wiedział, że będziemy akurat w Nowym Jorku, bo nikt oprócz nas i Paul'a o tym nie wiedział.

– Kurwa nie myśl tyle. – powiedziałam do samej siebie, zapominając o tym, że wokół mnie jest pełno osób.

– Nie wnikam, o czym tak myślisz. – zaśmiał się Roy, a następnie wsiadł do samochodu, a ja zrobiłam to od razu po nim, żeby nie spalić się ze wstydu jeszcze bardziej.

Zawsze muszę odjebać coś głupiego. Ostatnio plucie piwem przed Codym. Teraz gadanie do siebie w obecności przyjaciół i ochroniarzy.

Boże, czemu ja jestem taka zjebana?

– Czuję się jak kurier. – rzucił Will, gdy dostarczyliśmy przedostatnią paczkę.

– Uwierz, że nie tylko ty. – zaśmiałam się zerkając kątem oka na blondyna.

Jakąś godzinę później dostarczyliśmy ostatnią paczkę. Jeździliśmy po całym Nowym Jorku, bo ludzie Paul'a mieszkali dosyć daleko od siebie. Szczerze mówiąc miałam już dość siedzenia w samochodzie. Na szczęście byliśmy już niedaleko pewnego domu co bardzo mnie cieszyło.

– Jesteś pewna? – zapytał Bill chwilę po tym, jak opuściliśmy swoje samochody i stanęliśmy przed bramą całkiem ładnej i dużej rezydencji.

– Oczywiście, że tak. – odpowiedziałam, uśmiechając się pod nosem.

W ogóle się nie bałam. Cieszyłam się, że tu jestem. Jak Bill powiedział mi, że wie wszystko o tym psycholu, który mnie porwał myślałam, że żartuję. Nie sądziłam, że uda mu się go znaleźć, a jednak mu się udało.

– Więc zaczynamy zabawę. – rzucił Will, a następnie kilka razy potrząsnął bramą co zwróciło uwagę jakiejś dziewczyny, która akurat była na posesji.

~~~

Hejka kochani❤️ Wybaczcie że maraton tak późno ale nie byłem w stanie zacząć go szybciej. Niedługo pojawi się drugi i trzeci rozdział z maratonu więc nigdzie nie odchodźcie❤️ Jeśli jeszcze nie słyszeliście ostatniej nutki to zapraszam do niej❤️ Znajdziecie ją na górze ale link zostawię też niżej❤️ Mam nadzieję że maraton się wam spodoba❤️

Link do utworu:
https://youtu.be/BZjku5YuL9A

Mrok: Bramy PiekłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz