♡𝓯𝓸𝓾𝓻𝓽𝓮𝓮𝓷♡

377 40 7
                                    

San skłamałby, gdyby powiedział, że nie ucieszył się, gdy dostał wiadomość od Wooyounga. Prosił go, by dał znać, gdy będzie czegoś potrzebował, ale miał też nadzieję, że chłopak będzie chciał się z nim spotkać, lub po prostu porozmawiać. Musiał jednak załatwić jeszcze parę rzeczy, zanim wyszedł, dlatego droga zajęła mu nieco dłużej, przed czym ostrzegł młodszego. Miał nadzieję, że mimo wszystko czuje się on lepiej i wkrótce wyzdrowieje.

Napisał jeszcze krótką wiadomość, gdy był już blisko. Dostał na to odpowiedź, że nie musi pukać, a po prostu wejść. Tak też zrobił, po czym zaczął się uważnie rozglądać po całym domu. Uznał, że podobnie jak u niego jest tu cicho, ale za chwilę usłyszał szczekanie, a wprost na niego biegł kundel. To dało znać Wooyoungowi, że San już jest.

- Wybacz za ten strój - powiedział schodząc po schodach do korytarza, na którym stał San. Ubrany był wciąż z luźną koszulkę do spania i dresy.

- Nie szkodzi. To dobrze, że odpoczywasz.

Wooyoung westchnął cicho i zacisnął wargi odwracając wzrok. To nie tak, że odpoczywał, kiedy jego matka złożyła ku wizytę... Właściwie był przez to jeszcze bardziej zmęczony i poirytowany.

- Powiesz o co chodzi? - zapytał San wyraźnie zmartwiony.

- Tak. Tylko usiądźmy - zaproponował.

Czuł się nieco dziwnie mając za chwilę zdradzić Sanowi jeden ze swoich sekretów. Chyba nawet nie do końca chciał mówić o wszystkim. Po prostu potrzebował kogoś, kto da mu wsparcie, jakim nie potrafiła obdarzyć go własna matka.

- Wiesz, moja mama mnie dziś odwiedziła - zaczął usadawiając się na kanapie i krzyżując pod sobą nogi.

- To chyba dobrze?

- Nie zrozum mnie źle, naprawdę cieszę się, że o mnie pamięta i interesuje się moim życiem, ale... Jest coś, co sprawia, że nie mam ochoty z nią rozmawiać.

- Jeśli nie chcesz, nie musisz mi mówić.

- Nie! Chcę! To po prostu trochę stresujące. Tylko Jisung wie.

- Jeśli ma być ci niewygodnie z faktem, że wiem o tobie więcej, niż byś chciał, nie musisz wchodzić w szczegóły.

- Dziękuję - powiedział cicho będąc pełen podziwu jak dużo zrozumienia okazuje mu San - Chodzi o to, że za każdym razem, gdy widzę się z matką, pyta o mnie, o moją pracę i tak dalej. Ale zawsze zmierza do jednego i tego samego pytania.

- To znaczy?

- Zawsze jest ciekawa, czy kogoś spotkałem. Rozumiem, chce, żebym założył rodzinę, ale... To nie jest łatwe. Wie, jak wyglądał mój poprzedni związek i w pewien sposób też mnie rozumie, ale... Uważa, że był to błąd. Poniekąd się z nią zgadzam, bo nie był to najlepszy czas w moim życiu, ale ona uparła się, że wszyscy inni tacy są, dlatego muszę sobie znaleźć dziewczynę.

- Czekaj, dobrze zrozumiałem? Miałeś chłopaka?

Wooyoung pokiwał niepewnie głową, bojąc się lekko reakcji Sana. Ten natomiast nic więcej nie powiedział, a zachęcał go, by mówił dalej.

- Rzecz w tym, że nie łatwo jest mi tak po prostu ruszyć naprzód, po tym co się stało.

- Chcesz o tym pogadać?

- Nie teraz - powiedział kręcąc przy tym głową. Naprawdę ufał Sanowi, ale nie chciał zwierzać się ze wszystkiego. To było poniekąd krępujące - Po prostu okazywanie uczuć jest strasznie trudne, kiedy zaczynam rozmyślać jaka naprawdę jest ta osoba i czy nie skończy się tak samo, jak przedtem... Wiem, to trochę głupie.

- To nie jest głupie Wooyoung. Masz swoje powody, by się bać i każdy je ma.

- A dlaczego ty się boisz?

San westchnął. Nie sądził, że rozmowa przejdzie na jego temat. Mimo to nie chciał kłamać, po tym jak Wooyoung mu zaufał.

- Nie chcę cię skrzywdzić.

- Skrzywdzić? Do tej pory to ja jestem tym złym - zaśmiał się słabo.

- Po prostu boję się, że któregoś dnia ucieknę - powiedział z lekkim lękiem - Że zniknę bez pożegnania i złamię komuś serce.

- Czemu miałbyś zniknąć? - zapytał zdezorientowany, ale chwilę później dodał - Znaczy, nie musisz mówić wszystkiego. Tyle mi wystarczy.

San uśmiechnął się delikatnie w końcu podnosząc wzrok. Było mu szkoda Wooyounga, nawet jeśli do końca nie wiedział, przez co przeszedł. Chciał być przy nim i wspierać go, dopóki będzie w stanie. Nie obchodziło go, czy Wooyoung odwzajemni jego uczucia, to nie miało dla niego znaczenia. Chciał, żeby był szczęśliwy.

Wyciągnął do niego dłoń, co młodszy zrozumiał jako zaproszenie, które bez zawahania wykorzystał. Przysunął się do Sana wtulając ufnie, od razu czując ulgę przez bijące od niego ciepło. Cieszył się, że starszy go zrozumiał i nie wypytywał o szczegóły. Odnosił przez to wrażenie, że San jest aniołem, który wysłany został tylko po to, by trzymać go w swoich ramionach i pocieszać, gdy jest źle. Zasmucił się myśląc, że to on mógł go skrzywdzić odtrącając go na starcie.

- Wierzę, że jeszcze kiedyś uda ci się pokochać - powiedział San głaszcząc delikatnie jego plecy. Nie miał na myśli siebie, choć bardzo chciał być tym, który zatroszczy się o Wooyounga.

- Gdybym w końcu przestał tyle myśleć, może byłoby to łatwiejsze - powiedział czując pierwsze łzy zbierające się pod jego powiekami - Gdy tylko zbliżę się do kogoś, zaczynam mieć wątpliwości, czy historia się nie powtórzy. Tracę zaufanie, aż całkowicie się nie odsuwam, nawet nie tłumacząc dlaczego. Jestem beznadziejny, San.

- Nie jesteś beznadziejny. Beznadziejny jest ten, który doprowadził cię do takiego stanu.

Na te słowa Wooyoung zacisnął pięści na koszulce Sana i zaczął płakać. Przeszłość bolała i nie mógł się jej pozbyć, choć bardzo chciał. Z Sanem czuł się bezpiecznie, nawet jeśli mógł być kolejnym, który wprowadzi cierpienie do jego życia. Objął go drżącymi dłońmi robiąc to tak naprawdę pierwszy raz od dłuższego czasu. Postanowił zaufać ten jeden, ostatni raz.

ıllıllı

Wooyoung zasnął niedługo po ich rozmowie pod czułym i kojącym dotykiem Sana. Mimo że zapach męskich perfum wciąż przynosił złe wspomnienia, świadomość, że jest to właśnie San uspokajała jego umysł.

Starszy siedział z nim przez chwilę w tym samym miejscu, cały czas głaszcząc jego plecy, nawet po tym, jak zasnął. Podobała mu się bliskość Wooyounga i chciał się nią nacieszyć, nim przyjdzie mu wrócić do pustego domu.

Po jakimś czasie w końcu podniósł się razem z Wooyoungiem, starając się go nie obudzić. Mimo że chłopak nie był najlżejszy, San nie chciał, by spał on w salonie. Zaniósł go ostrożnie do jego pokoju, gdzie został jeszcze przez jakiś czas obserwując go. Robiło się późno, ale mimo to nie chciał jeszcze wracać. Poczuł się odpowiedzialny za Wooyounga i chciał dopilnować, by spał spokojnie, choć nie miał wpływu na to, co dzieje się w jego głowie.

Po kilku minutach Jung mruknął coś pod nosem i uchylił powieki spoglądając wprost na siedzącego obok Sana.

- Idziesz już? - zapytał ze smutkiem.

- Późno się robi.

- Nie możesz zostać?

- Wooyoung...

- Nie lubię spać sam - przyznał szczerze. Było to poniekąd zadziwiające biorąc pod uwagę to, że mieszkał samotnie - Proszę.

San westchnął głęboko czując jak rozpływa się pod ciepłym spojrzeniem młodszego, przez co trudno było mu zwyczajnie powiedzieć "nie".

- Daj mi tylko skorzystać z łazienki - powiedział, na co Wooyoung pokiwał głową zadowolony.

San wstał i ruszył w kierunku wspomnianego pomieszczenia wciąż jeszcze rozważając powrót do domu. Miał zdecydowanie więcej argumentów popierających, niż przeciw, więc jego wybór byłby w tym przypadku jak najbardziej logiczny. Mimo to nie chciał, by Wooyoung był smutny. Wziął więc szybki prysznic i biorąc kilka głębokich wdechów przed lustrem wrócił do młodszego chłopaka kładąc się obok.

Our Heartbeat • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz