52. Kołdra.

91 11 0
                                    

- Gdzie? - zapytał Yoongi, gdy już on pociągnął za klamkę.
- Nie wiem, pochodzić.
- Nie Jioh, już jest ciemno, a bez straży sam nie pójdziesz. Król rano to załatwi.
- Dam sobie radę sam - odpowiedział szybko i obojętnie.
- Powiedział, że ~ nie. - odparł twardo Hoseok.
- Nie jestem więźniem.
- A ja nie mam zamiaru szukać ciebie po lesie, jak coś się stanie.
- Nikt ci nie karze!
- Uważaj na słowa gówniarzu!
Jioh zagryzł zęby. Wiedział, że nie powinien podnosić mu ciśnienia i tak się odzywać, ale źle się tutaj czuł i chciał wyjść jak najszybciej. Czując jak łzy zaczynają nachodzić mu do oczu po prostu zrobił to i wyszedł.
- No nie wierzę! - zdążył usłyszeć głos Hoseoka zanim zaczął schodzić z ganka.
Yoongi bez dwóch zdań ruszył za synem, bo jego obecność rzeczywiście mogłaby wzbudzić w innych poddanych zainteresowanie, bo w końcu dom znajdował się poza murem gdzie był zamek.
- Jioh!
Młodszy nie reagował na wołania ojca, a nawet przyspieszył kroku żeby pójść w losowym kierunku. To wcale nie polepszało sytuacji, a że z jego chodem zawsze było nieciekawie to niestety po chwili potknął się i runął na chodnik jak długi. Nie mógł aktualnie przestać myśleć o tym jak bardzo jest beznadziejny.
- Jioh, nic ci nie jest możesz wstać?
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnął, gdy Yoongi chciał pomóc mu wstać.
Dlatego też jego ojciec szybko cofnął się o kilka kroków chcąc dać mu trochę przestrzeni. Nic nie mógł poradzić na to, że zwyczajnie się martwił o swoje dziecko. Teraz podwójnie, gdy zdążył go już w jakiś sposób poznać.
- Nie krzycz na własnego rodzica, trochę szacunku.
Słowa wypowiedział Leerim, który zjawił się znikąd. Tuż za nim kroczyła straż, a sam Król pochylił się właśnie w kierunku swojego bratanka. Oczywiście że Jiohowi do szczęścia był potrzebny tylko wujek Król, totalna wisienka na torcie. Był zły, a że nie chciał pokazać swoich łez zwyczajnie odwrócił się do niego plecami chcąc go zignorować.
- Wszystko w porządku Rim, potrzeba czasu... - zaczął usprawiedliwiać go Yoongi machając histerycznie rękoma.
- Obrażony na cały świat, a ty mówisz o czasie? Zamiast się obrażać powinien wziąć się w garść i zapytać ciebie o coś, a nie dusić, bo się udusi.
- To akurat mój problem, więc nie chcę żebyś się wtrącał.
- Nie broń go.
Yoongi prychnął, po czym już pewniej podszedł do syna i pomógł mu tym razem wstać. Nie usłyszał żadnych wyrzutów ze strony swojego dziecka.
- Mam to gdzieś, będę go bronił, bo wystarczy mi to, że mnie nikt nie bronił.
Nastała chwila ciszy. W tym czasie król zdążył powiedzieć tylko, aby byli za pół godziny w królestwie, że przydzieli młodemu ochronę oraz, że chciał poznać Jioha ale lepiej jak Yoongi najpierw sam go ogarnie.
Więc nie kłócąc się już Yoongi zaczął prowadzić chłopaka w znajomym kierunku będąc już w murach zamku.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał w końcu Jioh, idąc kamienną ścieżką za nim.
- W tym ogrodzie pochowani są moi rodzice, a twoi dziadkowie.
Jioh milczał. Nie szczególnie miał ochotę na zwiedzanie jakiś zarośli i grobów osób, których nie znał. Nie widział w tym żadnego większego celu. W końcu stanęli przed kamiennym pomnikiem wraz z imionami i wyrytymi datami.
- Data śmierci mojej matki jest datą moich narodzin, Jioh. - powiedział spokojnie krzyżując ręce na klatce piersiowej, jakby było mu zimno. - Możesz się tutaj rozejrzeć?
Jioh zamrugał kilka razy oczyma po czym przeleciał szybko wzrokiem po ciemnym już ogrodzie i zatrzymał na swoim ojcu.
- Po co? - zapytał.
- Gdy Jiae był mały mówił o tym, jak bawił się w tym ogrodzie z ~ ładną panią. Myślałem może, że ty też coś zobaczysz.
Jioh zaprzeczył ruchem głowy. Nie zadawał pytań, bo oczywiste było iż jego babcia musiała opuścić ten świat przy porodzie. Jednak Yoongi jakby spodziewał się właśnie takiej odpowiedzi po prostu się uśmiechnął i ruchem dłoni wyczarował tuż obok mogiły delikatny wianek biało fioletowych kwiatów. Jioh głośno zapowietrzył się na widok tej magii, bo nie umiał używać jej do celów symbolicznych, rozrywkowych, czy chociażby przyjacielskich. Nie mogąc uwierzyć iż kwiaty są prawdziwe dotknął ich opuszkami palców.
- Ładne. - stwierdził zgodnie z prawdą.
- Lubisz kwiaty? - spytal natychmiast Yoongi.
- Nie, niezbyt.
- A muszelki? - kontynuował temat. - Miałeś je w pokoju i piasek.
Książę demonów pamiętał jak uderzył wtedy głową o ścienną półkę Jioha zwalając rzeczy należące do niego.
- To tylko klamoty.
- Mówisz to tylko dlatego, bo Jungkook tak powiedział?
- Mówię tak bo ma rację.
- One dla ciebie są ważne, dla niego nie muszą.
- Nie mam innych pamiątek. Nie było żadnych okazji żeby zbierać nowe. - odparł wpatrując się tępo w wianek.
- Co masz na myśli?
- Tata od dawna mnie już nigdzie nie zabiera. Jak miałem kolegów to nie zwróciłem na to zbytnio uwagi, ale jak teraz siedzę prawie cały czas w pokoju to...
- Nie masz przyjaciół?
Jioh przytaknął mówiąc, że odkąd przestał być księciem dzieciaki przestały reagować na zaproszenia i go odwiedzać. Wspomniał o tym, że próbował wbić się w grupę przyjaciół Naobin'a, ale Hinea dostrzegając to bez przerwy wtedy coś od niego chciała i zlecała mu jakieś zadania.
Trwała chwila ciszy, tak jakby Yoongi próbował przetrawić wypowiedziane przez niego słowa.
- Kiedy dowiedziałeś się że ona nie jest twoją matką?
- Nie wiem, może pięć lat temu.
Yoongi zapytał o to, jak to się stało i wzdrygnął się gdy Jioh histerycznie zaśmiał się, jakby właśnie coś odkopał z otchłani jego umysłu. Anioł wyznał swoje dziecięce strachy, jak i to, że miał komnatę tak bardzo oddaloną od nich. Uwzględnił fakt, że to było i wciąż jest piętro gościnne w którym zazwyczaj przebywa tam sam. Którejś nocy zbyt bardzo się wystraszył, że poszedł do rodziców, a jak się okazało Jungkooka obecnie nie było na miejscu tylko ona sama. Straż wtedy nie wpuściła go do sypialni, a gdy poszedł do brata i dostrzegł puste łóżko domyślił się, że jest z matką.
- Wróciłem tam, ale oni mieli swój rozkaz pewnie aby mnie nie wpuszczać. Zacząłem płakać i krzyczeć, że też chcę spać razem z nimi. W końcu wyszła i uderzyła mnie przy straży w twarz mówiąc, że nie będzie mnie już niańczyć, bo nie jestem jej dzieckiem i mają mnie zabrać.
Jioh kontynuował wypowiedź mówiąc, że wtedy nie rozumiał jej słów. Strażnik wziął go wtedy odprowadził do siebie i tyle.
- Musiało mu być mnie strasznie żal, bo sprawdził wszystko w mojej komnacie mówiąc, że nie ma żadnych potworów i nie ma się czego bać.
Kolejna chwila ciszy. Yoongi zapytał o dziadków, czyli rodziców Jungkooka. Jioh wzruszył ramionami odpowiadając, że nie wie.
- Zawsze tylko siedziałem, słuchałem i uśmiechałem się. Nie potrafiłem wpasować się w rozmowę, a jak już coś powiedziałem to popatrzyli na mnie bez żadnej reakcji i ignorowali mnie. Przestałem tam chodzić, bo dla nich nie miało to znaczenia czy jestem, czy nie skoro to Naobin był gwiazdą spotkań. Najlepiej wychodziło mi udawanie, że wszystko jest w porządku.
Yoongi odetchnął głęboko i ciężko wykrztusił z siebie, że bardzo mu przykro, że gdyby wiedziałby jak to wszystko się potoczy to by do tego nie dopuścił.
- Nie lubię kwiatów. - podsumował wracając do sedna. - Lubię to jak je zrobiłeś, a nie że są kwiatami. Tata często czarował coś Naobinowi, a ja chcąc coś zobaczyć czułem się jak szpieg. Naobin miał w pokoju kiedyś spadające świecące gwiazdki z sufitu. Strasznie mu ich zazdrościłem więc narysowałem u siebie takie kolorowe kredkami.
- Mogłeś mu powiedzieć, że...
- Mówiłem z dwa razy, że mi się bardzo podobają. To była moja prośba i pierdoła, a ja nie chciałem zawracać mu głowy.
- Wolałbym twoje gwiazdki, niż wyczarowane. - szepnął Yoongi poprawiając kosmyk włosów syna.
- Dostałem wtedy karę, bo zniszczyłem sufit i miałem go odmalować.
Demon powiedział o tym, że bardzo mu przykro z tego powodu, chciał jeszcze coś dodać, kiedy to Jioh wtrącił się i spoglądając na niego zapytał, jak poznał Jungkooka. Tym razem to Yoongi wydał z siebie dziwny zduszony głos, jakby to Jioh odkopał jego wspomnienia.
- To było dawno.
- I co z tego?
Yoongi zaczął kierować się do wyjścia z ogrodu, a Jioh poszedł w jego ślady idąc tuż obok niego. Przez chwilę demon zastanawiał się nad tym jak wybrnąć z tego niewygodnego pytania, ale dlaczego Jioh nie miał znać prawdy? Wspomniał o tym, że ślub zaplanowali ich rodzice dzięki czemu miało to wprowadzić sojusz pomiędzy królestwami.
- Gdy pierwszy raz zobaczyłem twojego tatę to stwierdziłem, że jest bardzo przystojny. - zaśmiał się na wspomnienie wkładając dłonie do kieszeni spodni. - Nasze początki nie były najlepsze, bo przeszkadzało mu moje pochodzenie, ale potem wszystko weszło na swój tor.
- A twój mąż? - zapytał.
Yoongi wyjaśnił, że gdy Jiae przyszedł na świat to nie był w związku z Hoseokiem, a sam Jungkook na początku nawet nie wiedział o istnieniu Jiae.
- Moj ojciec kierował się tylko i wyłącznie dobrem królestwa. Zrobiłby wszystko, aby demony były bezpieczne nawet moim kosztem.
- Więc co się stało?
- Został zabity przez osobę której powinnen ufać. Krótko po ślubie królestwo zostało zaatakowane przez strefę neutralną. Dostałem informację, że anioły nie ruszyły wtedy palcem, aby nam pomóc i że główny teleport łączacy królestwa zostanie zamknięty. Wtedy Król został zabiły, a Rim przepadł ukrywając się. Hoseok na siłę zabrał Jiae na nasze tereny, a ja nie wiedząc co mam zrobić poszedłem za nim, bo mi go zabrał. Wtedy już byłem z tobą w ciąży o czym nie wiedziałem.
- Tata nie wiedział? - zapytał natychmiast.
- Nie miał jak się dowiedzieć. Gdy pierwszy raz ciebie zobaczył też się nie zorientował i był przekonany, że jesteś Hoseoka. Rozpłakałeś się gdy znalazłeś się w jego rękach. - zaśmiał się cicho na wspomnienie. - Chciałem ciebie chronić, bałem się wyznać prawdę, a on zdążył w tym czasie poślubić Hineę. Ciężko wtedy jest zdecydować o wszystkim Jioh.
Chłopak milczał nie chcąc zadawać już więcej pytań. Nie był zbytnio przyzwyczajony do tego, że dostawał odpowiedzi na zadawane przez niego pytania. Gdy byli już w budynku Yoongi pokierował go do biura Leerima podejrzewając, że właśnie tam znajduje się jego brat.
- Poczekam. - poinformował Jioh, gdy straż otwierała przed nimi drzwi.
- Mój brat nie jest moim ojcem. Nie skrzywdzi ciebie.
Jioh domyślił się, że chodzi jemu o to żeby i on znalazł się w środku co niezbyt chciał. Zagryzajac jednak zęby poszedł za nim, chcąc obejść się bez głupich komentarzy typu, że jest dzikusem.
Król był w środku pomieszczenia, a na ich widok natychmiast wstał i odesłał straż. Uśmiechnął się niby promiennie wychylając się, żeby dostrzec osobę stojąca za swoim bratem.
- Jest tak podobny do ciebie. - odezwał się natychmiast i wspomniał o tym, że wcześniej właśnie to Jiae ukrywał Jioha za kotarą w sali tronowej.
Najmłodszy zamrugał kilka razy oczyma przypominając sobie wtedy łagodny głos jego ojca, a właściwie i własnego. Wtedy mu tego zazdrościł.
- Nie sądzę żeby Jioh chciał o tym słuchać.
- Nie obchodzi mnie to. Tutaj przynajmniej nikt mu nie zabrał tytułu. - wtrącił kąśliwe.
Jioh zrozumiał co to oznacza, ale udał że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
- Chciałbym, aby pobył w zamku...
Yoongi nie zdążył dokończyć, bo przerwał mu syn pytając, czy ma spać tutaj w zamku.
- Tak.
- Dobrze. - odparł natychmiast Rim ziewając w stronę okna.
- Jioh, będziesz wtedy bezpieczniejszy i...
- Wszystko mi jedno.
- Jak wszystko ci jedno?
- Jak już masz mnie dosyć i przeszkadzam, to o prostu odeślij mnie do domu zamiast trzymać jak królika.
- Jak możesz tak mówić?! - podniósł ton zły. - To nie o to chodzi!
Jioh spojrzał tylko na niego spod byka krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Nastała chwila ciszy, którą przerwał Leerim mówiąc, że Yoongi ma rację.
- To nie jest więzienie, możesz wychodzić na zewnątrz, ale ze strażą i...
- Wszystko mi jedno, wystarczą mi głupie puzzle i będziesz mieć mnie z głowy na cały dzień.
- Będę układać z tobą te puzzle jeżeli tego potrzebujesz.
- Nie, już nie.
Jioh odwrócił się do nich plecami. Zagryzł szczękę z całych sił ledwo powstrzymując złość jak i łzy.
- Jioh, jeżeli akceptujesz spanie w salonie to możesz być u nas. Jednak to oznacza zasady, a nie obrażanie się. Chodzi również o Jiae, bo widzę że nie masz ochoty go teraz oglądać. Chodzi również o Hoseoka, który...
- Kłóciliście się.
- Zazdrosny? - wtrącił Leerim.
Suga nie odpowiedział na pytanie brata.
- Chcę żebyś liczył się z jego słowem i zdaniem. Kręci się na dole o różnych porach, a to oznacza że może ciebie budzić.
Jioh opuścił głowę i zmarszczył brwi. Nie mogli tego widzieć, bo stał do nich plecami. Nigdy nie był budzony, bo nigdy nikt nie odwiedzał jego komnaty wieczorem lub rano jeżeli chodziło o Jungkooka albo Hineę.
- Nie będzie mi to przeszkadzać...
Yoongi przystał na jego zdanie. Potem usiadł z nienaganną postawą na sofie. Rim poszedł w jego ślady siadając naprzeciwko niego i pytając o mniej istotne rzeczy.
- Lepiej się czujesz Jioh? - zapytał władca.
- Normalnie.
- Jak się dowiedział, że jest twój? - zapytał tym razem brata, więc Yoongi opowiedział mu krótką historię.
Wszystko nie trwało zbyt długo, bo jeszcze po kilku minutorej wymianie zdań do pomieszczenia wszedł zapowiedziany wcześniej Hoseok uśmiechając się promiennie. Podszedł najpierw do swojego męża, aby pocałować jego policzek i wręczyć mu klucze. Krótko wyjaśnił, że są od domu, bo ich nie wziął, a on ma służbę, a Jiae nie ma już w domu.
- A twoje dziecko? - zapytał. - Ustaliłeś już?
- Jioh wraca ze mną.
- Dobrze, a czy twoje dziecko wie, że nie będę znosić żadnych humorów, bo nie ma sześciu lat, aby nie rozumieć prostych słów? Piętnaście lat, to już wystarczająco żeby...
- Tak wiem i przepraszam - przerwał Jioh, czego Hoseok raczej się nie spodziewał, tak samo Yoongi.
Gdy dowódca wrócił nad ranem do domu Jioh spał w salonie. Wcale nie obudził się na dźwięk przekręcającego zamka, ani otwieranych drzwi. Natomiast przebudził się wtedy, gdy mężczyzna podniósł leżąca na ziemi kołdrę, żeby okryć nią chłopaka. Chociaż nie wypowiedzieli w swoim kierunki żadnego słowa, dla Jioha było to dziwne uczucie, bo nie przypominał sobie takich czynów ze strony Jungkooka.

Jak zawsze ciepło na dworze robi swoje, że i na pisanie brak czasu. Nie zabijcie mnie, że tak późno rozdział, ale słońce bardziej kusi niż telefon. Korzystajcie z niego ♥️
Pyrkon wymęczył upałem 😪



Nie zapomnij o Nas (II) / YoonKookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz