Błotnista Łapa nie wiedział już kompletnie co ma robić. W końcu uznał, że musi komuś powiedzieć o problemach z mentorką. Jego pierwszym wyborem był Krucza Łapa; kocurek uznał, że brat przecież na pewno go wysłucha. Tak więc podszedł do niego, a ten akurat wyszedł ze żłobka.
— Hej, Kruczy! — zawołał do brata, ale ten niezbyt się zainteresował. No nie, potrzebuję go akurat gdy on nie chce ze mną rozmawiać! Kocur uznał, że musi jakoś zatrzymać przy sobie brata. — To ważne, serio! — dodał po chwili.
— Nie mam czasu. — odparł krótko Krucza Łapa i jak gdyby nic poszedł do legowiska medyka. Pewnie cierń ma w łapie i go tak boli, że rozmawiać nie chce. No trudno, mogę przecież pogadać z moim drugim mentorem.
***
Kocur zasnął niemal od razu po położeniu się w legowisku. Znalazł się nigdzie indziej niż na bezgwiezdnej ziemi. Był zdesperowany by znaleźć tego ciemnoszarego małego kocura o ciele pokrytym bliznami. Tego, który go trenuje w tym miejscu. W końcu mu się to udało.
— Jak dobrze, że jesteś, muszę ci pokazać nowy ruch bitewny. — wymruczał mentor Błotnistej Łapy gdy ten do niego podszedł. Jednak uczeń miał do niego pewną inną sprawę.
— Nie… to znaczy zaraz… — miauknął Błotnista Łapa i nie czekając na odpowiedź, powiedział to co chciał. — Słuchaj, moja mentorka… ona mnie chyba nienawidzi… — i opowiedział wszystko od dostania Szczawiowej za mentorkę aż do ostatniego treningu.
— Szczerze to nawet mi jest ciebie szkoda… — wymruczał nieznany z imienia samiec. Błotnista Łapa nagle jak gdyby nic zaatakował go; w końcu trening i tak musi być.
Tym razem kocurowi poszło lepiej niż ostatnio. Nie został ranny, ale ostatecznie i tak przegrał. Jednak nauczył się nowego ruchu bitewnego, który pokazał mu mentor. To znaczy jeszcze sporo prób przed nim, ale jak na pierwsze użycie tego ruchu było całkiem dobrze.
***
Tylu śmieci w życiu nie widziałem. Kocur stał przed wielką górą śmieci która zajmowała dość sporo miejsca. Przyszedł do lasu na spacer po obudzeniu się i właśnie to ujrzał.
Natychmiast pobiegł do obozu, do legowiska przywódczyni. Nie zwracając uwagi na to, że kotka już raz go zignorowała, powiedział jej o wszystkim.
Kazała mu po prostu wyjść i nie zawracać jej głowy.
355 słów
cover by slonecznika