29."Ten ostatni rzut był dla ciebie"

199 12 12
                                    

Ten świat byłby naprawdę piękny bez konieczności pisania testów końcowych. Doprecyzowując, każdy sprawdzian był okropny, ale te na zakończenie liceum były wyjątkowo uciążliwe. Każdy porządny uczeń, który martwił się o swoją przyszłość, rezygnował z imprez i spotkań ze znajomymi, po to by się uczyć. Presja równieśników była ogromna, nikt nie chciał być najgorszym, a najlepszym. A rodzice zamiast pomagać, często stawali się źródłem jeszcze większych zmartwień.

Byłam tak zestresowana, że kilkanaście dni przed samymi testami zarywałam nocki, żeby się uczyć i nabyłam okropną, niepohamowaną ochotę na picie napojów energetycznych, po kórych zazwyczaj bolał mnie brzuch, ale nigdy nie mogłam się powstrzymać. Dosłownie tonęłam w notatkach, a Kane robił co w jego mocy, aby jak najlepiej przygotować mnie do egzaminów. Uspokajał mnie, mówiąc że niedawno on także przez to przechodził, ale jakoś niezbyt mnie to przekonywało. On przynajmniej rozumiał matematykę.

Zaczęłam obgryzać skórki przy paznokciach, kiedy spojrzałam na tłum ludzi przede mną, a moje kolana zmiękkły na widok tych potężnych facetów. Alex i jego drużyna mieli dzisiaj mistrzostwa z inną szkołą i był to ich ostatni mecz w tej szkole. Wszyscy bardzo się starali na treningach, aby dać z siebie wszystko i wygrać dzisiejszy mecz, ale przeciwnicy wyglądali na naprawdę mocnych. Mój chłopak i jego koledzy będą musieli się naprawdę mocno postarać, aby ich pokonać.

Od incydentu w klubie minęło już sporo czasu, a teraz każdy już się tylko z tego śmieje. Od tamtego momentu zaczęłam na poważnie podchodzić do nauki i wzięłam się w garść. Niektórzy twierdzili, że to trochę za późno, ale ja byłam dobrej myśli. W końcu nie każdy był tak utalentowany jak ja.

-Przestań tak machać tą nogą, bo zaraz zrobisz dziurę w podłodze.-upomniał mnie mój przyjaciel i przytrzymał moją kończynę przy ziemii.-Mecz się jeszcze nie zaczął, a ty niepotrzebnie panikujesz.

-Nie wiem czy wiesz, ale tam gra mój chłopak, o którego się cholernie martwię!-odwarknęłam niepotrzebnie, ale nie miałam zamiaru go za to przepraszać. Wkurzał mnie.

-To nie powód do tego, żeby obgryzać paznokcie i machać szkitą na prawo i lewo.-przewrócił oczami.

-Nie obgryzam paznokci, tylko skórki przy nich!

-Mnie nie oszukasz, złotko.-posłał mi buziaka w powietrzu i odwrócił się w stronę Kate, która właśnie wróciła z jakimiś przekąskami.-Kate, kochanie, świetnie że już przyszłaś. Czekałem na ciebie.

-Chyba na jej jedzenie.-prychnęłam pod nosem i odebrałam od niej swoje picie.

-Zamknij się!

-Przecież wiem, co jest dla Lucasa ważniejsze, nie musisz mnie o tym uświadamiać, Bonnie.

-Jesteście okropne!

-Taka już natura kobiet.-wzruszyłam ramionami, a blondynka przybiła mi piątkę.

-Będziemy tylko we trójkę, czy ktoś jeszcze z naszych znajomych ma się pojawić?

-Kane bardzo chciał przyjść, ale musi pomóc mamie w cukierni, a Miranda pilnuje małego kuzyna.

-A John?-zapytałam cicho, siorbiąc swój napój i popatrzyłam na nią z lekkim uśmiechem.

-S-skąd mam wiedzieć, gdzie on jest?! To wasz znajomy, myślałam że sami do niego napiszecie!

-Po co od razu się tak oburzasz?-chłopak wychylił się w jej stronę i zmrużył oczy.-Każdy wie do czego doszło pomiędzy wami w klubie.

-Do niczego nie doszło!

-Jak to? Przecież się z nim...

-ZAMKNIJ. SIĘ.-wywarczała z szeroko otwartymi oczami i odwróciła się w stronę boiska, gdzie koszykarze z przeciwnej drużyny zaczęli się rozciągać.-Pomiędzy nami do niczego nie doszło i tego macie się trzymać. W przeciwnym wypadku przestanę się do was odzywać.-razem z Lucasem odwróciliśmy się do siebie z diabelskimi uśmieszkami.

He was everythingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz