𝑟𝑜𝑧𝑑𝑧𝑖𝑎𝑙 25

36 0 0
                                    

- Draco!- wrzasnęła Narcyza na chłopaka który właśnie podnosił ciężkie czarne krzesło z pikowanym oparciem.
- no co? Każdemu się może zdarzyć!- krzyknął chłopak.
- Draconie! Grzeczniej do Matki! Nie tak cię wychowaliśmy!- wstał oburzony Lucjusz na co Draco się lekko speszył.
- a czy wy chociaż raz możecie nie krzyczeć!?- wrzasnęła Bella rzucając pergaminem o ziemię.- i się zgadzam z Lucjuszem i jego poglądami oraz szacunkiem do Nacyzy. I się zgadzam z Draco że każdemu może się zdarzyć. I z tym że Narcyza próbuje was przekrzyczec bo chce zjeść w spokoju w miłej atmosferze TAK SAMO JAK JA- ostatnie cztery słowa zostały wykrzyczane przez kobietę o szalonej burzy loków na głowie. Wszyscy ucichli i powoli zasiedli do stołu.
- dziękuję..- powiedziała Narcyza chwytając się powoli za głowę która definitywnie rozbolała ją od krzyków.
- cóż, dziękuję za miłe śniadanie i przepraszam za kolejny taki poranek. Teraz muszę iść do pracy.- oznajmił starszy Malfoy całując swoją kobietę w dłoń chwilę przed opuszczeniem miejsca zamieszkania.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy która przetrwała Balletrix- i jak dzieci? Jesteście gotowe na dziś?
- owszem, nie mogę się doczekac- powiedziałam uradowana kończąc snaidanie.
- a ty synku?- dodała z troską kobieta która dała mi prezent.
- mamo..- powiedział z żalem do kobiety która tylko pokreciła głową.

†††

Siedziałam u siebie w pokoju po wspólnym obiedzie który spędziliśmy w równie dobrej atmosferze tym razem bez rodiznnej awantury. Czułam się już o wiele lepiej niż rano. Postanowiłam że przejde się po willi i tak zrobiłam. Spacerowałam po ciemnych korytarzach aż cichy szloch z jednych drzwi przykuł moją uwagę. Zrozumiałam że drzwi te były od pokoju Draco, powoli chwyciłam za klamkę od dużych drzwi i je lekko uchyliłam powoli tam wchodząc. Zauważyłam jak pryz łóżku siedzi załamany chłopak z butelką ognistej w ręce. Powoli zamknęłam drzwi które chciałam zamkną cicho jednak mi nie wyszło i chłopak się wzdrygnął spoglądając na mnie przerażony, odrazu otarł łzy a ja podeszłam do niego siadając przy nim. - Draco, co się dzieje?- zapytałam chłopaka, byłam załamana tym widokiem który dawał mi do zrozumienia że coś mu jest.
- nic.. daj mi spokój...- mówił biorąc duży łyk z butelki. Była jej mniej nic połowa a odór alkoholu od chłopaka dawał mi do zrozumienia że wypił chwilę wcześniej resztę butelki.
- daj to..- chwyciłam za szyjkę butelki odrywając ją od ust chłopaka który się nie sprzeciwił. - o co chodzi?- popatrzyłam na niego a on nie był pewny tego co robił.
- ja jestem beznadziejny..- powiedział pijanym głosem odchylając głowę w tył.
- czemu tak mówisz?- zapytałam chcąc dowiedzieć się prawdy.
- bo ranie kobietę która spadła mi z nieba i daje mi z siebie wszystko... Jestem beznadziejny.. - jego głos się łamał i słyszałam jak zaczyna mówić przez łzy
-Draco, nie mogę ci powiedzieć że tak nie jest bo tak jest.. jeżeli dalej ci na mnie zależy, chcesz mnie, to to pokaż..- powiedziałam spokojnie to platynowłosego.
Ten spojrzał na mnie czerwonymi od łez oczu- ale ja się boje..- powiedział jednak nie dałam mu dokonczyc.
-Nie musisz się już więcej bać kiedy jestem obok..- coś kazała mi to powiedzieć, nie wiem czy to uczucie czy może co innego. Sama nie byłam pewna coraz bardziej swoich uczuć i tego co się dzieje ze mną, z nim, z nami..
- skończ pierdoli..- na jego słowa otworzyłam szeroko oczy i popatrzyłam na niego.
- co ty..
- skończ. Pierdolić. - przerwał mi chłopak a ja tylko czułam jak moje oczy lekko się szklą- jesteś głupia i naiwna, ciągle myślisz że jesteś dla mnie kimś ważnym a tak nie jest! Ja chcę tylko seksu i związku bez zobowiązań. W dodatku uważasz się że nie wiadomo kogo i chcesz mnie ratować chuj wie przed czym.. pierdolisz ciągle to samo, dość.- to co powiedział, było tak raniące. Czułam jak moje płonące serce do niego zaczyna gasnąć z każdym jego oddechem. Mogla bym mówić że po prostu jest pijany i gada głupoty jednak pijani ludzie często mają więcej odwagi i mówią sama prawdę.. moje oczy z chwili na chwilę napełniały się słona cieczą która zaczynała upływać z nich. Powoli wstałam i wyszłam bez słowa z pokoju, nie chciałam mieć nic do czynienia z tym chłopakiem, tymi kilkoma zdaniami sprawił że straciłam jakiekolwiek dobre zdanie na jego temat.

Don't Blame Me..|| 𝐃.𝐌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz