[Bondar 1165r]
Bondar, położone miasto w Kaedwen u nurtu rzeki, było jednym z najbardziej przepełnionych hazardem oraz usługami prostytucyjnymi. Na każdej ulicy można było spotkać rozbite butelki - często zakrwawione. Nie stroniło się też od wszelakich barów i karczm, które tylko podburzały cały lokalny interes. Pachniało tu biedotą, niczym innym.
Dnia tego późna godzina dawała o sobie znaki. Lokalne ulicznice stały w blasku lamp, oczekując na klientów, którzy nie stronili się od takich usług. Jedna z nich - Maria, o włosach platynowych, miała młodą, ale wyniszczoną życiem buzię. Państwo nie pomagało w żadnym wypadku biedocie, jedynie ją tłumiła.
Tego wieczoru, gdy księżyc w pełni świecił na niebie, Maria spotkała pierwszego klienta nocy. Miał ze sobą dwa miecze i postawną posturę, która lekko odstraszała miejscowych. Przyłgała więc do niego zalotnie, czekając na jego reakcje. Gardis, bo tak miał na imię, na swojej szyi nosił srebrny medalion z głową wilka.
— Dzisiaj zniżka — zadąsała się, kiedy mężczyzna chłodno ją wyminął.
Czarnowłosy mężczyzna odwrócił się jednak w ostatniej chwili, żeby podejść do kobiety i do jej ręki wręczyć woreczek wypełniony kilkoma koronami. Maria złapała go za rękę i tak, jak wszystkich swoich klientów, zaprowadziła do swojej chaty. Nie tracili dużo czasu, chociaż gdy było po wszystkim, dwójka z nich nie mówiła nic. Maria miała zaledwie dwadzieścia lat i była naiwna, jak nikt inny. Mężczyzna założył na siebie koszulę, lecz gdy obrócił się za siebie, dostrzegł w swoim sercu poruszenie. Zostawił na jej stoliku dodatkowe pieniądze, bo nie wiedząc skąd, złapały go wyrzuty sumienia.
— Jak masz na imię? — dopytał.
— Maria.
— Czemu to robisz?
Dziewczyna zaśmiała się, kręcąc głową.
— Liczyłam na każdą wypowiedź, ale nie taką. — Wstała z łóżka, ubierając się. — Rodzice wyrzucili mnie z domu.
— Nie chciałabyś żyć inaczej?
— Wiedźminie — rzekła, ponieważ medalion ten rzucał się nadzwyczaj w oczy. — Życie nas wszystkich jest bez sensu. Przepełnione bólem. Ty powinieneś wiedzieć o tym najlepiej.
Wzięła do rąk sakiewkę z pieniędzmi, chowając do szafki. Mężczyzna odwrócił się za siebie ostatni raz, po czym wraz z cieniem mroku wyszedł z chaty.
Rok później
Gardis tak jak co roku kontynuował swój szlak po nastaniu wiosny. Tak samo jak rok wcześniej postanowił odwiedzić Bondar. Jego życie było nudne, a wszystko to co robił było monotonnością. Od minionych wydarzeń mężczyzna co jakiś czas przelotnie myślał o kobiecie, którą spotkał rok wcześniej. Był ciekawy tego, czy nadal żyje tak, jak ostatnim razem. Chciał z nią pogadać, a gdy zapukał do chaty, jego serce nagle ożyło. Maria zapamiętała jego twarz, chociaż klientów miała mnóstwo, to nie... Nie mogła zapomnieć takiego widoku oraz pytania, które zadał.
Drzwi otworzyła mu ta sama kobieta, ale z dużą różnicą. Na swoich ramionach trzymała małe dziecko, które owinięte było czerwoną chustą. Przez chwilę pomyślał, że się pomylił, jednak nic na to nie wskazywało.
— Maria? — nie mógł się nadziwić.
— Tak — odpowiedziała. — Co tutaj robisz?
— Nie wiem — odpowiedział krótko. — Po prostu chciałem.
Maria otworzyła szerzej drzwi, zapraszając mężczyzne do środka. Zaparzyła w dzbanku herbaty, którą poczęstowała przybysza. Przez chwilę siedzieli w ciszy, dopóki blondynka nie zabrała głosu.
— A ty jak się nazywasz?
— Gardis. — Upił łyka. — To twoje dziecko?
Maria uśmiechnęła się pod nosem.
— Moje.
Zakłopotała się jednak chwilę później, bojąc się następnych pytań. Dziewczynka, bo właśnie taką płeć posiadała, była niezwykle grzeczna i urocza.
— Dalej to robisz?
Maria odwróciła głowę w bok. Wiedziała, że jest to okropne, jednak musiała wyżywić siebie, a co najważniejsze ją. Nie wiedziała kto był ojcem dziecka, przecież klientów miała mnóstwo. Smuciło ją to niesłychanie.
— Tylko wiedząc, że śpi — odparła.
Gardis skinął głową. Nie oczekiwał nic więcej, tylko pożegnał się. W drzwiach postanowił zadać ostatnie pytanie.
— Jak się nazywa?
— Aster — odpowiedziała. — Nazwałam ją Aster i wiem, że dokona wielkich rzeczy.
CZYTASZ
Powołanie | The Witcher
FanfictionZnaki. Miecz. Zaklęcia. Widzisz to wszystko przed sobą i masz to na wyciągnięcie ręki. Największy problem się pojawia, kiedy nie wiesz co masz sięgnąć, Bo przecież masz dwa powołania, a jednego od drugiego nie odejmiesz Uwaga! Świat przedstawiony...