Po dwóch tygodniach, w końcu udało mi się otworzyć kawiarnie. Dziewczyny zgłosiły się na otwarcie, Sani zaproponowała, żebym zatrudniła jej kuzynkę, co też uczyniłam, a dzisiaj był jej pierwszy dzień i test. Jeśli poradzi sobie w ten dzień, to również da radę w standardowy. Ruch w dzień otwarcia był ogromny, co oznaczało również spory zysk, którym z pewnością podzielę się z dziewczynami. Zasłużyły na to.
Rozglądałam się za samochodem Jimina, który pisał, że przyjdzie do kawiarni na brownie, ale spóźniał się już dziesięć minut, więc postanowiłam wrócić do kawiarni i pomóc dziewczynom w ich obowiązkach.
- Szefowo, karpatka się za chwilę skończy. - poinformowała mnie Minji.
- Coś jeszcze się kończy? - zapytałam, spoglądając za ladę.
- Drożdżówka z rabarbarem i jabłecznika może zabraknąć za jakiś czas. - odpowiedziała Sani, która stała obok. Kiwnęłam tylko głową, od razu kierując się na kuchnię i przygotowując sobie wszystkie składniki. Na początek przygotowałam sobie karpatkę. Robiąc trzy ciasta na raz, musiałam mieć wszystko przygotowane i zaplanowane, żeby żadne się nie spaliło lub nie wyszedł zakalec, a z jabłecznikiem często miałam ten problem, choć jest to stosunkowo łatwe ciasto.
Wkładałam ciasto do piekarnika, gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
Jimin: "Wybacz za spóźnienie. Spotkanie się przeciągnęło. Będę za 10 minut."
Wyszłam na zewnątrz informując dziewczyny, żeby puściły Jimina na kuchnie, wiedząc, że prawdopodobnie nie będzie wolnego stolika. Widziałam ludzi, którzy wchodzili, rozglądali się za stolikiem i wychodzili, więc wolne miejsca to raczej deficyt.
Myłam rabarbar, który musiałam jeszcze posypać cukrem, żeby puścił trochę wody, gdy poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Podskoczyłam z zaskoczenia i spojrzałam na osobę, która stała obok mnie.
- Czy ty nie możesz zrobić czegoś bez fundowania mi zawału? - zapytałam uderzając chłopaka mokrym rabarbarem.
- Uczyłem cię, jak sobie radzić, gdy ktoś podchodzi z zaskoczenia, więc chciałem sprawdzić, w jaki sposób sobie poradzisz. - odpowiedział rozbawiony.
- Ciesz się, że nie miałam w ręku noża, a on idzie następny w kolejce. - odpowiedziałam Jiminowi.
- Pomóc ci w czymś? - zapytał podwijając rękawy.
- Jeśli chcesz to możesz pokroić te umyte. Wybacz, że dzisiaj cię nie obsłużę i wykorzystam, ale chyba sam widziałeś, co się działo na sali. - odpowiedziałam skupiona na rabarbarze.
- Odwdzięczysz się podwójną porcją. - powiedział przenosząc się na moją lewą stronę.
- Dam ci nawet potrójną czy poczwórną. - zaśmiałam się. - Jak tam na spotkaniu? - zapytałam, ale chłopak westchnął ciężko.
- Szykuje nam się dosyć poważna misja. Zaangażowani będą prawie wszyscy członkowie. - zatrzymałam swoje ruchy i spojrzałam na Jimina z przestraszonym wyrazem twarzy. Poważna misja, co oznacza, że będzie również niebezpieczna.
- Na kiedy ją planujecie? - zapytałam próbując powstrzymać zbierające się w oczach łzy.
- I tu pojawia się problem. - odpowiedział, nie patrząc na mnie. - Misja będzie jutro. Mamy mało czasu, żeby się przygotować, ale wiesz... To jest JK, on zawsze da sobie radę. - odpowiedział z pocieszającym uśmiechem. Pokiwałam jedynie głową i wróciłam do poprzedniej czynności, cały czas myśląc, o tej misji. Jeongguk nie raz był na misjach i nie raz widziałam go w złym stanie, chociażby nasze drugie spotkanie. Był wtedy ledwo żywy i choć następnego dnia był w pełni sił, skoro mógł grzebać po moich szafkach, to jednak martwiłam się o niego. O niego i resztę. Nie tylko on będzie ryzykował życiem.
CZYTASZ
My Mafia Boy // JK (2021/2022)
FanficHejka, to opowiadanie to fanfiction, ale starałam się napisać je w taki sposób, żeby nie tylko fani BTS mogli je przeczytać z przyjemnością. Zapraszam do czytania ;) Lee Rosie, główna bohaterka, która cztery lata temu postanowiła przeprowadzić się d...