Rozdział 3 Niedowierzanie

18 2 0
                                    


Z perspektywy głównego bohatera

Jechałem samochodem a w myślach miałem najgorsze scenariusze co mogło się stać. Co oznaczały ostatnie słowa Wiktorii: ,,Przepraszam" ale za co? Co zrobiła? O czym nie mówiła? Co się stało? Jest zbyt wiele pytań a za mało odpowiedzi. W końcu o 21:20 minęliśmy znak o tym że jesteśmy w Zamościu.

- Gdzie cię dokładnie zawieść? - Zapytał kierowca.

- Na ulicę Partyzantów pod numer ?/?.

- Okej.

Po pięciu minutach drogi byliśmy na miejscu:

- Pełno tu dziennikarzy, policji i kamer. To na pewno ten adres?

Nie odpowiedziałem nic tylko zostawiłem pieniądze na siedzeniu i najszybciej jak umiałem wybiegłem z samochodu. Chciałem wejść do domu ale zatrzymała mnie policja, która pilnowała żeby nikt nie wchodził na teren domu. Był to dom jedno rodzinny więc stali głównie przy furtce.

Zatrzymał mnie policjant mówiąc:

- Nikogo nie przepuszczamy.

- Na prawdę, ale proszę spojrzeć tam w lewo ktoś chyba ucieka!

Wskazałem palcem w lewo i w tym momencie wszyscy tam spojrzeli a ja wykorzystałem chwilę nie uwagi policji i przecisnąłem się między policjantami. Wbiegłem do domu i nie mogłem uwierzyć... w przedpokoju było pełno krwi a na ścianie widniało wielkie: „M" napisane krwią. Gdy to zobaczyłem nogi mi się ugięły, aż klęknąłem i załamałem się nie dowierzając. Co tu się stało? Czy to krew...

Poczułem jak policjant łapie mnie za ramię i mówi:

- Mówiłem, że nikogo nie wpuszczamy! Proszę wstać i wyjść!

- Proszę go zostawić.

Gdy podniosłem wzrok zobaczyłem rodziców Wiktorii. Podeszli do mnie i przytulili mnie.

- Co... z Wiktorią?

Rodzice Wiktorii nic nie mówiąc spojrzeli na mnie w tym momencie zalałem się łzami i przytuliłem ich jeszcze na chwilę. Po chwili uspokoiłem się a rodzice Wiktorii zapytali:

- Twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś.

Nie mogąc nic z siebie wydusić pokiwałem głową na „nie", więc mama Wiktorii poszła zadzwonić do moich rodziców i poinformować ich o obecnej sytuacji. W tamtej chwili podszedł również jakiś policjant i zapytał:

- To ty jako ostatni z nią rozmawiałeś przez telefon oraz zawiadomiłeś policję? Możemy Ci zadać parę pytań?

Nie zdążyłem odpowiedzieć a usłyszałem głoś taty Wiktorii:

- Dziś już na to za późno może jutro.

- Dobrze w takim razie zapraszam jutro na komisariat na godzinę 11:00 w celu złożenia zeznań i krótkiego przesłuchania.

Kiwnąłem głową na tak a policjant odszedł.

- Twoi rodzice zgodzili się, żebyś został na cztery dni ale później musisz już wrócić przecież niedługo masz egzaminy.

Zabawne Wiktoria mówiła to samo a teraz...

- Jesteś pewnie zmęczony podróżą i emocjami. Wynajmiemy Ci pokój w jakimś pobliskim hotelu.

Bez słowa wstałem i ruszyłem za tatą Wiktorii ale za nim wyszedłem ostatni raz spojrzałem na przedpokój cały pokryty w krwi mojej zmarłej dziewczyny.

Kiedy wyszliśmy z domu zbiegli się dziennikarze z kamerami i mikrofonami zadając steki pytań:

- Co jest przyczyną zgonu? Kim jest ten chłopak? Jak jest powiązany ze zmarłą? Czy zechciałby pan skomentować jakoś tą tragedię? Czy to kolejne morderstwo seryjnego mordercy o pseudonimie "M"?

W tamtym momencie chyba nie wytrzymałem. Odwróciłem się w stronę kamer wyrwałem komuś mikrofon i zacząłem mówić:

- Jestem chłopakiem zmarłej dziewczyny, co do przyczyny zgonu znam ją ale lepiej, żeby wypowiedzieli się o tym profesjonaliści w końcu siedzą w tym domu parę dobrych godzin po takim czasie to i sprawcę powinni złapać. Właśnie mam co do sprawcy parę słów. Znajdę Cię i nie odpuszczę Ci, zemszczę się! Chociaż może sam do mnie przyjdziesz w końcu zabiłeś mi dziewczynę może i mnie chcesz zabić jeśli tak to zapraszam będę jeszcze przez cztery dni w Zamościu. Kto pierwszy!? Kto pierwszy!? Albo ja Cię znajdę pierwszy lub Ty pierwszy mnie zabijesz! Wyścig zaczyna się już teraz! Macie już dość pytań i odpowiedzi?

Po tym rzuciłem mikrofonem i odszedłem do samochodu w którym czekał już tata Wiktorii.

- Przepraszam. Nie powinienem tego mówić zwłaszcza, że od początku milczałem.

- Nic nie szkodzi. Powiedziałeś co myślisz i wyrzuciłeś z siebie wszystko. Jednak wyzywanie mordercy oraz zachęcanie go do działania było lekko myślne.

- Wiem.

Kiedy dojechaliśmy do hotelu tata Wiktorii załatwił wszystkie formalności po czym podszedł do mnie i powiedział:

- Prześpij się odpocznij i nie myśl o tym za dużo.

- Dziękuję. - Odpowiedziałem po czym wziąłem klucz i poszedłem do pokoju.

Rodzinne Miasto Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz