Rozdział 23

530 46 25
                                    

Oczywiście, że Bill nie mógł się skupić na pracy, gdy wiedział, że Scarlett właśnie ma rozmowę w Ministerwie Magii. Zastanawiał się co będzie jeśli jej nie dostanie. Czy będzie szukała dalej, czy wróci do Egiptu. Już się przyzwyczaił, że jak wraca z pracy ona jest w domu, jak się budzi ona leży obok niego albo gdy zasypiają przytula się do jego pleców. Lubił gdy krzątała się po mieszkaniu, albo cicho narzeka, że jest za małe a on ma ochotę palnąć bzdurę w stulu; „to znajdźmy coś lepszego i większego”. Był pewien, że jak dalej tak pójdzie to zrobią to, ale na razie nie był pewny na czym stoją.

Dlatego gdy wrócił do domu, zadowolony bo Andrew wciąż przegrywał zakład o tym, że Bill wyląduje na chorobym, zastał Scarlett w domu. Scarlett uśmiechnęła się do niego szeroko podnosząc głowę, miała na sobie jego koszulkę i spodnie dresowe, duże, czarne okulary, a w ręku trzymała książkę i kubek kawy.

— Cześć. — powiedział nachylając się by ją pocałował — I jak

— Przełożyli na jutro. — powiedziała — Podobno mają za dużo roboty by ktoś mógłby mnie oprowadzić.

— Ta... — wymamrotał.

— A u ciebie?

— Coraz więcej pracy. — stwierdził — Głowa mi pęka.

— Możemy dziś wyjść gdzieś na obiad. — zasugerowała — Nie zdążyłam...

— To ja mogę coś szybko zrobić. Nie chce mi się chodzić po restauracjach, zostawmy to na inną okazję. — puścił jej oczko.

— Więc jednak umiesz gotować...

— Oczywiście. A jeśli coś nie wyjdzie mam telefon by zadzwonić do mamy. — powiedział wyciągając makaron z szafki — A skoro mowa o rodzicach to... już się do nich odezwałaś?

— Bill...

— Tylko pytam. — odparł łagodnie zza szafki — Nie musisz tego robić jeśli nie chcesz. Nie mieszkają poblisku, więc na nich nie wpadniesz na ulicy...

— Rozumiem o co ci chodzi. — wyznała opierając się o blat — Nie wiem co miałabym im powiedzieć. Nie rozmawialiśmy odkąd Lawrence umarł. — przyznała.

— Będę cię wspierał nieważne co zdecydujesz. — powiedział krojąc pomidora.

— Wiesz... chyba do nich zadzwonię. — powiedziała wyciągając z szafki wino i rozlała do dwóch kieliszków. Wzięła swój i wybrała numer, Bill się jej przyglądał znad krojenia — Mamo? Tak część... chcę cię poinformować, że jestem w Anglii... w Londynie... właściwie to nie są wakacje, ja rzuciłam pracę w Egipcie i no... przeprowadziłam... nie wiem to nie jest całkiem moje mieszkanie... no z chłopakiem... no chyba... to wpadnę. Dzięki... tak, pa!

— Chłopakiem?

— Zamknij się. — powiedziała.

— Po prostu nigdy nie... rozmawialiśmy o związku. — powiedziała.

— Wiem. — przyznała biorąc łyk wina — Sądziłam, że to oczywiście po tym co nasz łączy... mieszkamy razem, śpimy ze sobą.

— Okej... w takim razie martwiłem się o nic. — przyznał wrzucając wszystko na patelnię.

— Mogłeś zapytać. — powiedziała.

— Więc to moja wina? — zapytał — Nie dawałaś żadnych znaków, że chcesz ze mną być...

— Spałam z tobą! Myślisz, że śpię z pierwszym lepszym? — zapytała.

— Nie, ale... mogłaś się wyrazić jaśniej!

— Ty też! Nie miałam pojęcia, że myślałeś, że jesteśmy tylko przyjaciółmi z korzyściami!

— Nie miałem tego na myśli. — odparł — Nie jesteśmy w związku nawet pięć minut a już się kłócimy!

— Nie! Po prostu... ja jestem wściekła, że przełożyli rozmowę o pracę, a ty na masz ciężki miesiąc w pracy i wyładowujemy się sobie nawzajem. — powiedziała.

— Przepraszam. Nie chciałem... czasem naprawdę mam dość tej pracy. — wyznał.

— Wiem. — powiedziała. Była w szoku, że przeprosił. Czasem zdarzało jej wspominać związek z Laurence'em i on nigdy nie przepraszał, dlatego reakcja Billa zbiło ją z tropu — Ja też przepraszam. — odparła.

— Nawet godzimy się w pięć minut. Dziwna z nas para. — stwierdził, a Scarlett się zaśmiała stając obok niego i opierając się na jego ramieniu.

Bill nałożył kolację na talerze i położył na stale. Oboje przerzucili się na wodę, bo nie mogli wypić za dużo, ona szła na rozmowę a on do pracy co nie dało im szansy by się zabawić.

— Za rzadko gotujesz. — stwierdziła.

— Wiem. Mam skryty talent. — powiedział.

— I wysokie ego. — dodała.

— A to przy okazji. Jestem gryfonem, mam swoje wytłumaczenie.

— Ja pozmywam. — powiedziała gdy skończyli.

— To ja pójdę pod prysznic. — powiedział uśmiechając się do niej.

Czterdzieści minut później wyszedł w samych bokserkach i z mokrymi włosami i opadł na kanapę obok Scarlett i uśmiechnął się dumnie widząc, że wyraźnie wprawił ją w lekkie zawstydzenie.

— Odegram się. — powiedziała, gdy on objął ją ramieniem i przyciągnął ją do siebie.

— Dostanę po łapach gdy powiem, że nie mogę się doczekać. — powiedział.

— Jesteś niemożliwy! — powiedziała — Moja kolej by iść pod prysznic.

— Istnieje szansa, że jak wyjdziesz to będę już spał. — wyznał.

— Tak, jak każdy dziadek o tej porze.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz