Rozdział 24

527 41 33
                                    

Ministerwo Magii zawsze nieco przerażało Scarlett i wywierało na niej wrażenie. Czuła się dziwnie idąc tam i starając się o pracę, gdy nie ukrywała, że była po stronie Harry'ego Pottera i, że wierzyła, że ten dzieciak zmarł, bo Lord Voldemort wrócił, ale tak jak sugerował Bill, zdecydowała się o tym nie mówić. Gdy tylko zapukała do odpowiedniego gabinetu łysiejący, otyły mężczyzna w mocno zielonym garniturze z żółtymi guzikami wstał aby podać jej rękę i uśmiechnąć się do niej mało entuzjastycznie.

— Witam, panno Neggira. — powiedział niskim głosem znów siadając w fotelu i głośno stekając — Mój asystent panią za chwileczkę oprowadzi. — dodał — Wyjaśni wszystko i tak dalej oraz wręczy mi sprawozdanie. Arty, chodźże tu! Panna Neggira już czeka!

— Już, już pędzę, proszę pana. — powiedział chłopak, wszystkie rzeczy wylatywały mu z rąk, był niski, bardzo chudy z lekkim zarostem na twarzy i jaskrawoczerwonymi policzkami i uszami, gdy zobaczył Scarlett.

— Dzień dobry! — zawołała entuzjastycznie do chłopaka, który może był w jej wieku.

— To jest Arty. Zabierajcie się już do roboty, chcę mieć to z głowy. — powiedział szef mierząc ich obojga wzrokiem.

Arty pokazał jej czym zajmuje się departament międzynarodowej współpracy czarodziejów i jak będzie wyglądała jej praca, nic trudnego, ale dużo chodzenia po innych departamentach. Potem zajął się oprowadzaniem jej po całym Ministerwie Magii. Poznała ludzi wpływowych i tych mniej wpływowych, tych którzy mają ważne fuchy i tych, którzy są nieco niżej, ale zauważyła, że Ci bywają nieco milsi.

— A to Percy Weasley, osobisty asystent ministra Knota. — powiedział Arty wskazując na wysokie chłopaka w okularach na czubku nosa przechadzający się dumnym krokiem wraz z samym ministrem — Przejdźmy teraz na drugie piętro. Tam znajduje się departament przestrzegania prawa czarodziejów. — dodał wchodząc do windy, za Percym Weasleyem, który teraz rozdzielił się z ministrem i stał wyprostowany poprawiając okulary i przeglądając dokumenty, był widocznie spięty i śmiertelnie poważny, Scarlett wiedziała, że to ten z braci Billa, który pokłócił się z rodzicami i z nimi nie rozmawia.

Gdy wyszli z windy ruszyli dalej, obeszli biuro aurorów, niewłaściwego użycia czarów, służby administracyjne Wizengamotu, a także szli teraz zdaniem Artiego, najbardziej niedocenionego biura, niewłaściwego używania produktów mugoli. Zapukał i wszedł do bardzo obskurnego, mniejszego nawet od komórki na miotły pomieszczenia, które ledwo mieściły tam dwa biurka. Stali tuż przy drzwiach, a w środku była właściwie tylko jedna osoba.

— Panie Weasley. — powiedział Arty, a ten natychmiast podniósł głowę, strącając ręką rodzinną fotografię, która się przekręciła i Scarlett dokładnie widziała teraz Billa i jego rodzinę, jej chłopak obejmował swoją młodszą siostrę i musiała przyznać, nie wygląda na pięć tak jak to opisywał Bill — To jest Scarlett Neggira, być może, nowa pracowniczka departamentu międzynarodowej współpracy czarodziejów. — powiedział.

— Dzień dobry. — powiedziała Scarlett, nie wiedziała jak się zachować, wiedziała, że on znał ją z opowieści Billa, a ona znała go, bo już słyszała o ojcu swojego chłopaka.

— Dzień dobry. — Pan Weasley uśmiechnął się łagodnie podając jej dłoń i teraz stracił toster, który z hałasem upadł na ziemię — Bardzo miło poznać.

— Pana również. — powiedziała Scarlett.

Wymienili z mężczyzną parę zdań a potem skończyli wreszcie męczący obchód, zdaniem Artiego się nadawała, ale zdanie ma Pan Archer i mają dać jej znać za parę dni, więc wracała do domu, po drodze wstąpiła po parę rzeczy do zrobienia obiadu, kupiła parę słodyczy na Billa, który ostatnio miał na niego wielką ochotę i wróciła do domu. Nie spodziewała się zobaczyć Billa w domu, a tymczasem siedział on rozciągnięty na kanapie z tym samym dokumentem, który miał kilka dni temu, gdy przyjechała.

— Jesteś w domu? — zapytała.

— O mój Boże! Serio? Nie wiedziałem. — powiedział ironicznie — Wysłali mnie do domu.

— Bo?

— Według nich jestem chory. — powiedział unosząc głowę i dopiero teraz dostrzegła jego jaskrawo różowy nos, natychmiast machnęła różdżką aby podsunąć mu opakowanie chusteczek, a w powietrzy pojawiła się cyfra wskazująca na to, że miał gorączkę — To nic takiego, jutro wracam...

— Nigdzie nie idziesz. Dostałeś chorobowe więc będziesz siedział w domu. — powiedziała.

— Ale ja nie chcę! To takie nudne. — powiedział — Mam za parę dni urodziny, nie chcę leżeć w łóżku jak jakiś dziadek. — dodał.

— Ale będziesz. — powiedział stukając w czajnik.

— Robisz kawę?

— Nie, robię ci herbatę. — powiedziała — Idź się połóż. — Bill niechętnie wstał i obrzucając Scarlett nienawistym spojrzeniem wszedł do sypialni i położył się w łóżku. Ona do niego dołączyła i powiedziała mu o tym jak było w ministerstwie — Poznałam twojego tatę. Bardzo miły człowiek.

— Widziałaś tatę? I powiedziałaś, że jesteś moją dziewczyną? — zapytał.

— Nie miałam okazji. Co miałam mu powiedzieć, dzień dobry, Scarlett Neggira, chodzę z twoim synem? — zapytała — Mówiłeś mi, że Twoja siostra ma pięć! Widziałam zdjęcie! Wygląda jakby miała około czternastu, może trzynastu.

— Jestem chory, daj mi myśleć, że to dzieciak, który czeka aż do niej przyjdę. — powiedział.

— Ma chłopaka?

— Czy ty chcesz mnie dobić? — zapytał — Nie! Jest przecież za młoda!

— Wiesz co... nieważne zapytam Jo jak będę z nią rozmawiała. — powiedziała.

— Jak powie, że ma, to wyślę list do Ginny i przekażę, że ten chłopak może się...

— Nie. Dasz swojej siostrze przestrzeń, jest coraz starsza i...

— To dzidzia!

— Dobrze wiesz, że nie. — powiedziała — Rozumiem, że się martwisz i chcesz być dobrym starszym bratem ale zabranianie jej randkowania to droga do bycia najmniej ulubionym bratem.

— Chcę być jej ulubionym. — powiedział — Pewnie nim jestem.

— Tak, Bill, pewnie. — powiedziała.

The Night We Met | Bill Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz