Rozdział 22

14.5K 316 204
                                    

Martwa cisza wywołuje we mnie niepokój, który miesza się z moimi niezwyciężonymi nerwami.

- Jesteś pieprzonym kretynem. - Wyrzuciłam mu z trudnym oddechem, który ledwo co złapałam do płuc. Przerwałam tym ciszę między nami. Moja każda część ciała, jest przepełniona nerwami i rozżaleniem.

Czuję się jak naiwna nastolatka, która zbyt szybko darzy ludzi ufnością.

- Ślepa idiotka. - Syknął przez zaciśnięte zęby.

Wpatrywałam się w jego kościstą żuchwę i czerwonawy policzek, na którym moment wcześniej wylądowała moja dłoń. Chłopak urwał ze mną kontakt wzrokowy, a z jego słów nie mogłam nic zrozumieć. Dopiero gdy pokierował się do drzwi, zauważyłam, jak bardzo jest pobudzony i nabuzowany. Nic nie mówiłam. Patrzyłam się na wychodzącego Alana z pokoju, w którym pozostawił mnie samą. Spojrzałam na zdjęcie i wzięłam je do dłoni. Czułam się tak cholernie źle. Miałam w sobie złość, która wywoływała we mnie kruchość i szczypanie w oczach.

Wzięłam zdjęcie do dłoni. Nie mogłam na nie patrzeć, bo wywierało we mnie obrzydzenie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak można robić takie zdjęcia innej osobie z ukrycia. Miałam ochotę zacisnąć dłoń i zgnieść fotografię na małe kawałki. Chciałbym, żeby to zdjęcie zniknęło mi z oczu, tak samo, jak człowiek, który je zrobił.

Nie kontrolowałam tego. Zaczęłam zaciskać swoją dłoń przez nabuzowanie, jakie we mnie jest. Moja ręka gniotła zdjęcie w kulkę. Bezlitośnie wpatrywałam się w to, co robię.

Mój odruch momentalnie drgnął, gdy dopatrzyłam się niewyraźnych urywków napisu, które są na białej i równie śliskiej stronie. Pośpiesznie zaczęłam prostować zdjęcie do poprzedniego stanu. Napis zaczął mi się coraz bardziej uwydatniać. Wytrzeszczyłam swoje gałki w powyginane zdjęcie.

„Twój każdy błąd jest kolejną kłodą, którą podkładam ci pod nogi"

Moja krew przestała przepływać. Przeczytałam dane słowa pięć razy, żeby upewnić się, czy mój umysł nie bawi się ze mną w kotka i myszkę. Myślałam, że zaraz zapadnę się pod ziemie, a potem sama się zakopię. Wszystko zaczęłam analizować, ale mój mózg nie mógł nadążyć nad czymkolwiek. Moje kości zamarzły, a ja w dalszym ciągu wpatrywałam się z martwotą w białą stronę zdjęcia z napisem, który mroził krew w żyłach. Już nie myślałam o tym, że właśnie w takiej postaci jestem na tym zdjęciu. Po mojej głowie krążyła tylko jedna myśl, która wyżerała mnie od środka i nie dawała zrobić kroku.

To nie był Alan.

Z trudem przełknęłam ślinę. Wzięłam wdech do płuc, ale wyczuwałam, że ciężej łapie powietrze.

Uderzyłam go za nic? Nie dałam dość do słowa?

Kurwa mać.

Nawet nie odłożyłam tego pieprzonego zdjęcia. Popędliwie wyszłam z pokoju chłopaka.

Dlaczego muszę mieć taki charakter? Do cholery jasnej! Gdyby on robił to zdjęcie, nie byłoby takiego napisu. To jest absurdalne. To, co ja zrobiłam, jest absurdalne. Kurwa mać!

- Alan! - Krzyknęłam imię chłopaka, zaczynając schodzić po stopniach.

Czuje okropnie rozbicie emocjonalne.

Rozejrzałam się po całym korytarzu. Nie usłyszałam żadnego odzewu. Do moich uszu nie dotarł żaden szelest, ani nawet echo, które unosi się w tym pieprzonym domu przez spadający okruszek.

Cholerne wyrzuty sumienia.

Chłopaka nie było w żadnym pomieszczeniu, a żal do samej siebie narastał mi tak szybko, że znów miałam ochotę zgnieść trzymające przeze mnie zdjęcie. 

Two Countenance In One Body [ W TRAKCIE POPRAWY ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz