🥀~Rozdział 30~🥀

78 23 0
                                    

🥀~Rozmowa z Ivy~🥀

Perspektywa Aniki

Każdy z nas zna swoje początki. Pamięta jak to było być w zerówce, przedszkolu, szkole podstawowej. Na swojej drodze spotykamy różne osoby, uważamy ich za przyjaciół... Powierzamy im swoje sekrety, marzenia i cele.

Czasami ufamy nad to, ludzie w większości przypadkach lubią jak ich się ceni oraz chwali za drobne rzeczy. Mało razy jest tak, że kiedy się żalimy to oni na to patrzą. Nie każdy jest taki, to prawda, jednak bardzo często przejeżdżamy się na najbliższych osobach...

— Ktoś ciebie zranił, prawda? - zapytała Ivy, gdy razem siedziałyśmy, a ja westchnęłam.

— To tak widać? — zaśmiałam się bez krztyny wesołości. — Wiesz... mój tata jest w więzieniu, tak naprawdę to po części moja wina, chociaż wujek i tata mówili, że to nie prawda, to czuje to. Kradł, żebyśmy mieli co zjeść oraz gdzie mieszkali....

— Przykro mi z tego powodu, jednak to nie wszystko prawda? — dopytała, a ja przełknęłam ślinę.

— Miałam przyjaciółkę, tak wcześniej uważałam, trzymałyśmy się razem i wszystko sobie mówiłyśmy. Jednak gdy kiedyś po lekcjach miałam już wracać do domu... Zapomniałam worka na buty i wtedy podsłuchałam jej rozmowę z jedną z dziewczyn... Wszystko jej mówiła o mnie, nawet takich rzeczy jakich nigdy bym nie powiedziała. Zabolało, chociaż to jeszcze nie było najgorsze. Za każdym razem, gdy szłam do tablicy posyłała w moją stronę ten swój szyderczy uśmiech. Od tamtego momentu zawsze się stresuje podchodząc do nowych osób, już nie jestem tak odważna jak kiedyś — wyszeptałam i otarłam spływającą łzę.

— To straszne, co na to nauczyciele? — wyznała, a ja spojrzałam na nią.

— Mało ich to obchodziło. Wiesz, gdy twój rodzic jest za kratami to tak jakby ciebie też skreślili. Kiedy komuś coś zniknęło to oskarżenia padały na mnie.

Po moich słowach Ivy przytuliła mnie do siebie, a ja lekko się uśmiechnęłam. Miałam nadzieję, że tym razem tego nie pożałuję. Szczerze mówiąc nie wiem czy dałabym nawet radę.

Chociaż uważa się, że jesteśmy odporni na różne krzywdy to tak naprawdę jesteśmy jak porcelana. Wystarczy jeden zły ruch i możemy się rozsypać na tysiąc malutkich kawałeczków, a jest mało osób, które pomogą nam się na nowo skleić.

Osoby silne tak naprawdę też są kruche, najlepszy bokser również, tylko to od niego zależy czy da się pokonać czy nie. Życie to walka tak naprawdę, codziennie z czymś walczymy, czy to z lękami, ocenami, pracą. Nie ważne ile razy się przewrócimy, najważniejsze jest to, żeby się później podnieść...

Ja właśnie to miałam zrozumieć za niedługo, jednak to co miało się wydarzyć, mogło wszystko zmienić....

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐆ł𝐨𝐬 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz