Rozdział I - Tylko dla ciebie

5 1 0
                                    

- Nie, nigdy się na to nie zgodzi! - ten krzyk mojej mamy dobiegający z parteru wyrwał mnie z lektury książki
- Robimy to dla jego dobra, Kate! - teraz mówił mój ojczym, Jeff.

Słyszałem jego kroki po schodach na górę. Gdy już ciągnął za klamkę wróciłem szybko do czytania, by niczego nie zauważył. O co może mu chodzić?

Otworzył drzwi i praktycznie stanął w progu.

- Yyy - zawahał się i zszedł z niego cały zapał jaki miał niżej.

- O co chodzi? - starałem się brzmieć maksymalnie nieświadomie jego wymiany zdań z moją matką.

- Więc... - zaczął pocierać sobie czarną bródkę jak zwykle w stresujących sytuacjach - Jakby tu zacząć...

- Najlepiej słowami. - powiedziałem i odłożyłem książkę na łóżko

Zawsze byłem wobec niego pyskaty. Nigdy go nie lubiłem. Gdy na niego patrzyłem starałem się dostrzec w nim ojca, serio. Ojca, który zginął na moich oczach w napadzie na sklep, który prowadził. Ojca, który oddał dla mnie wszystko, łącznie z własnym życiem osłaniając mnie od kuli swoim ciałem.

W Jeffie widziałem jedynie uzurpatora.

Wykorzystał słabość wdowy i wkupił się w jej łaski czułością i prezentami. W naszej zapyziałej mieścinie jego majątek budził wrażenie.

Potem oświadczyny, ślub i proszę bardzo, teraz, ledwo dwa lata po śmierci taty mam nowego. Jaki ten świat hojny, kurwa jego mać.

Jeff wziął głęboki oddech i usiadł koło mnie na łóżku.

- Wiem, że po tym co ci teraz powiem znienawidzisz mnie - o, to da się bardziej? - Ale robimy to dla całej naszej rodziny. Mam nadzieję, że zrozumiesz.

Denerwowałem się. Nie znałem Jeffa więc nie wiedziałem co mogło mu przyjść do łba.

- Przeprowadzamy się do Anglii. - powiedział, a mój świat zamarł.

Starał się mi to wytłumaczyć, lecz dalsze słowa były jak rzucanie grochem o ścianę. Miałem całe moje życie w Ameryce zostawić za sobą? Wszystkich przyjaciół, znajomych? Grób taty?

- Dlaczego? - wydukałem po chwili i zagarnąłem moje blond włosy ręką by zasłoniły moje zaszklone oczy.

- Znalazłem tam pracę w Londynie, będziemy żyć w prawdziwej metropolii, sy...

- Cicho bądź! - przerwałem mu i wybiegłem po schodach w czarnej bluzie i bokserkach.

Synu? Chciał mnie nazwać synem? Właśnie przez niego waliło mi się życie już po raz drugi, a za miesiąc kończyłem 17 lat. Niezły wynik.

Gdy zbudowałem coś z tych ruin w 2 lata to on wyskoczył z taką propozycją, i to tylko dwa tygodnie po ślubie.

Na parterze zobaczyłem mamę. Siedziała na kanapie z twarzą w dłoniach. Jej blond włosy opadały jej na ręce. Słyszałem szloch.

Dosiadłem się do niej i przytuliłem.

- Mamo, mamo! - samemu udzielał mi się płacz. - Co ci jest?

Mama wyprostowała się na kanapie i wtedy ujrzałem jej praktycznie sine oczy. Ostatni raz tak płakała gdy tato odszedł.

- Synku. - starała się opanować swój ton, lecz głos się jej łamał - Wiem, że to dla ciebie trudne. Zostawiasz przyjaciół i lecisz w nieznane. Nie powinniśmy ci tego robić, wybacz.

- Nie przepraszaj, mamo. - znowu ją przytuliłem

Dla niej skoczyłbym w ogień. Gdy zginął tato całym sercem dbała o mnie. Brała nadgodziny w pracy, bym nie poczuł, że czegoś brakuje. Zastępowała tatę jak tylko mogła. W niej widziałem i matkę i ojca.

- Pojedziesz, Chris? - zapytała patrząc mi w moje zielone oczy

Przed oczami przeleciało mi całe życie tu, w Grooville. Wszyscy znajomi, razem spędzone chwile.

Uśmiechnąłem się lekko i odpowiedziałem:

- Pojadę. Ale tylko dla ciebie, mamo.

Mocno mnie przytuliła.

Case of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz