Obudził mnie czyjś głos. Był to piękny, kobiecy głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kolana, kolana na których leżałam. Miałam zamiar szybko się podnieść, lecz moje odrętwiałe ciało nadal było związane.
- No już, pomogę ci. Miałaś na imię... hmm chyba Ala, co nie?
- Ada - odpowiedziałam, kiedy jej ręce podnosiły mnie do pozycji siedzącej.
- No dobrze, Ada. Jesteśmy na miejscu. Tutaj jak narazie się rozdzielamy. Zapewne od razu przeniosą cie do jego pokoju... Słuchaj, nie sprawiałaś żadnych problemów w podróży, więc dam ci dobrą radę od serca. Od razu powiedz mu wszystko, co wiesz. Życie twojego przyjaciela i tak jest już skończone, więc krycie go jest głupotą. Zresztą nawet, jeśli się uprzesz, to i tak prędzej czy później wszystko z ciebie wyciągną. Twoja buźka jest za ładna, by ją tak zrujnować. Lepiej wszystko im wyśpiewaj.
Jej mina była naprawdę poważna. Zapewne miała rację, lecz nie obchodzi mnie to. Nie zdradzę go, choćby nie wiem co. Powinnam być teraz zwartwiona, lecz szczerze mówiąc, to ucieszyłam się, bo od lat nikt mi nie powiedział żadnego komplementu. Śliczna buźka? Nigdy tak o sobie nie myślałam. Jestem kobietą z wyglądu dosyć przeciętną. Ważę 71 kg i mam 183 wzrostu, więc jestem w miarę szczupła i całkiem wysoka. Mój biust nie jest za duży (miseczka B), a moje ciało jest pełne różnego rodzaju blizn. Większość z nich zrobiłam sobie sama. Mam całkiem ostro zarysowane linie twarzy, moje oczy są nieduże, w kolorze zielonym, a moje włosy są brązowe i niezbyt długie. Półtora roku temu ktoś postanowił zgolić mi część włosów, więc ogoliłam się na łyso. Teraz po półtorej roku sięgają prawie do ramion. Na mojej twarzy jest masa piegów, a moje usta są spore. Nigdy nie uważałam się za specjalnie atrakcyjną, również nikt mnie nigdy za taką nie uważał. Dlatego też na jej słowa zrobiło mi się nieco cieplej na serduszku, nie ważne jak bardzo niedorzeczne to w tej sytuacji było.Z jej pomocą udało mi się wstać. Mężczyzna, który wcześniej prowadził vana wysiadł i podszedł w moją stronę. Złapał mnie i podniósł. Nie czułam się z tym komfortowo, lecz nie protestowałam. Byłam jak szmaciana lalka w jego rękach, którą poprostu przenosił z półki na półkę. Zauważyłam, że zbliżamy się do pewnego budynku. Wyglądał na jakąś starą, rozpadającą się opuszczoną fabrykę. Gdy weszliśmy do środka, nie wyglądała już na taką opuszczoną. Mężczyzna o imieniu Adam zaniósł mnie do pewnego pokoju i położył mnie na podłodze. Pokój był pusty, lecz ściany były bardzo brudne. Było na nich mnóstwo nieregularnych brązowo-czerwonych plam. W środku strasznie śmierdziało jakimiś chemikaliami. Facet kucnął i spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy widziałam pewnego rodzaju troskę. Wyglądał jakby było mu mnie żal. Był wielki i bardzo silny, lecz nie wydawał się być złym człowiekiem.
- Dzieciaku, posłuchaj. Shion opowiedziała ci po krótce jakie jest nasze zadanie. Teraz masz ostatnią szansę, by wszystko powiedzieć. Po tym, gdy to zrobisz, nie zagwarantuję bezpieczeństwa ani tobie, ani twojemu przyjacielowi, lecz obiecuję, że wszytsko załatwimy spokojnie i bezboleśnie. Jeśli nadal będziesz się tak upierać, to już nie będzie odwrotu... gdy on tu przyjdzie, to będzie po wszytskim. Znajdziemy go z twoją pomocą, czy bez niej, to tylko kwestia czasu. Dobrze ci radzę, opowiedz nam teraz wszystko i oszczędź sobie niepotrzebnego cierpienia.
- Rozumiem. Jednak nie ma takiej opcji.
Powiedziałam to ze stoickim spokojem. Nie zamierzałam zdradzać Damiana. Nie było takiej opcji. Przetrwam wszystko, byleby tylko miał szansę uciec. Mężczyzna skinął głową, wstał, odwrócił się i bez słowa wyszedł z pokoju. Nie zamknął go nawet na klucz. I tak nie byłam w stanie stąd uciec, lecz wydało mi się to nieco ryzykowne. Udało mi się jakoś usiąść. Z nudów zaczęłam liczyć płytki na ścianach. Większość z nich była jednak popękana, więc było to dość trudne.
Po około dwudziestu minutach do pokoju wszedł ktoś nowy. Był to kolejny mężczyzna, budową ciała przypominał Adama, lecz od razu było widać, że to kompletnie inny typ człowieka. Sprawiał wrażenie kogoś bez kszty współczucia w sercu. Miał włosy scięte na jeżyka, a około połowa jego twarzy i ciała była przepełniona bliznami po oparzeniach. Miał w ręku czarną torbę taką, jaką sportowcy noszą na treningi. Ubrany miał jakiś t-shirt, spodenki i klapki. Najbardziej jednak uwagę przykuwał jego fartuch. Obstawiam, że z początku był on biały. Teraz jednak większość jego powierzchni zapełniały czerwone plamy. Ewidentnie próbował je usunąć, lecz bezskutecznie. Jedynie nieco wyblakły. Mogę też stwierdzić, że część plam była stara, a część bardziej świerza. Fartuch napewno był dość stary. Mężczyzna podszedł w moją stronę, sięgnął do torby i wyjął z niej nóż. Sekundę po tym poczułam przeszywający ból w lewej części mojej twarzy. Automatycznie zamknęłam oczy i chciałam poderwać rękę w stronę rany, lecz dalej byłam związana. Z moich ust wyrwał się jęk bólu. W tamtej chwili zrozumiałam przed czym ostrzegali mnie Adam i Shion. Moja twarz pulsowała, ból mnie przeszywał. Poczułam na swoich kolanach pewną ciepłą ciecz. Nie widziałam dokładnie co to było, lecz byłam pewna, że to krew. Moje serce waliło jak szalone, nie mogłam złapać oddechu. Powoli otworzyłam oczy, lecz udało mi się to tylko z jednym. Drugiego nie byłam w stanie. Czułam, jakby mojego oka wcale tam nie było. Spojrzałam nieco wyżej i ujrzałam zamazany obraz mojego kata z okrwawionym nożem w ręku.
- Tak, jak widzisz, nie mam zamiaru się z tobą cackać w przeciwieństwie do nich. Więc? Jak będzie? Może opowiesz mi coś o swoim drogim Damianie?

CZYTASZ
Upragniony koniec
Historia CortaTW : seks, przemoc, porwanie, gore, przekleństwa Dziewiętnastoletnia Ada mimo swojego młodego wieku nie ma siły wieść dalej swojego życia. Jest lesbijką z depresją i jedyną rzeczą trzymającą ją przy życiu jest jej rodzina i jedyny przyjaciel. Pewneg...