Sala, w której się znajdowałem, była ogromna. Pod prawą ścianą w kominku z marmuru płonął ogień. Siedzieliśmy z królem przy długim na całe pomieszczenie stole, na którym wystawione były najróżniejsze potrawy. Indyk w sosie pomarańczowym, dzik z prawdziwkami, ziemniaki z podsmażaną cebulą. Nie byłem głodny, ale nie wypadało mi bezczynnie siedzieć, więc nałożyłem sobie na talerz kawałek jelenia w sosie z pieczarek i trochę kaszy. Służący, który przez cały czas kręcił się zaraz obok, nalał mi do kieliszka trochę czerwonego wina i, mimo że miałem 19 lat, nie wypadało mi odmówić. Pomieszałem złotym widelcem kaszę i zamoczyłem go w sosie. Spojrzałem na serwetkę leżącą na kolanach, a potem za okna wychodzące na ogród. Ciszę zagłuszały jedynie płonące gałęzie i dźwięk sztućców stukających o talerze.
- Skąd jesteś? - spytał nagle król Orion.
Siedział zaraz koło mnie i w przeciwieństwie do mnie, zajadał się potrawami.
- Stąd. Z Miasta Królewskiego.
- Jesteś oddany Obrońcom?
- Oczywiście.
Siedziałem sztywno, cały zestresowany. Miałem wrażenie, że jedno złe słowo i król wyrzuci mnie na zbity pysk i znajdzie sobie kogoś innego do tego zadania. Właściwie to do końca nie wiedziałem, czemu wybrał akurat mnie. Nie wyróżniałem się przecież, byli lepsi, ale to ja siedziałem teraz z nim przy stole i jadłem kolację w pałacu. Dalej nie mogłem do końca uwierzyć w szczęście, jakie mi się przytrafiło.
Chciałem się odezwać, miałem mnóstwo pytań, ale się bałem. Żadne słowo nie chciało przecisnąć mi się przez gardło.
Właśnie widziałem, jak mój król, człowiek, którego podziwiałem przez całe życie, wzór, którym był, odkąd pamiętałem, zostaje poniżony. Mavra nie zrobiła niczego takiego, nie wyśmiała go, ale wiedziała, jak dobierać słowa, żeby go ośmieszyć.
Ale oczywiście nie straciłem do niego szacunku. Dalej go podziwiałem i wiedziałem, że poszedłbym za nim wszędzie, gdzie tylko by mi kazał. I było mi go szkoda, mógł przecież stracić żonę. Na jego miejscu zrobiłbym dokładnie to samo.
- Co sądzisz, na temat tego planu?
Słowa nie chciały wydostać się na zewnątrz, nie wiedziałem, jak daleko mogę posunąć się z prawdą, jak dużo mogę wyjawić swoich prawdziwych odczuć.
- Nie jestem pewien, czy moja współpraca z Łowczynią dobrze wypadnie, ale oczywiście będę się starać, jak mogę. Połączenie naszych umiejętności było bardzo mądrym wyborem. - Nie było ani trochę, ale nie mogłem tego powiedzieć. - I oczywiście zrobię wszystko, by ta misja się udała. Dla dobra królowej.
Król Orion uśmiechnął się lekko, jakby ta odpowiedź go zadowoliła. Odetchnąłem w środku z ulgą.
- Wiem, jak to wszystko wyglądało, ale dziewczyna nie ma kontroli. To ja tu ustalam zasady, ale naprawdę potrzebujemy jej umiejętności.
- Oczywiście, rozumiem.
Niezbyt tak to wyglądało, ale ufałem mu bezgranicznie. Bardziej niż komukolwiek.
Tyle że jednak nie rozumiałem. Było tak dużo mądrych ludzi, z ogromnymi umiejętnościami, więc dlaczego akurat ona? Co było w niej specjalnego, że król wybrał właśnie ją? Nie sprzeciwiałem się, jednak liczyło się tylko by wykonać zadanie, ocalić królową Saar i odebrać pieniądze.
- Co zrobisz z pieniędzmi, gdy je otrzymasz?
Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że będę prowadził z królem tak normalną rozmowę. Czułem, jakbym nie powinien tam siedzieć czy choćby na niego patrzeć, a on zadawał mi tak osobiste pytania. Miałem wrażenie, że zaraz obudzę się, jak z pięknego snu i będę marzyć, żeby z powrotem zasnąć.
Uszczypnąłem się lekko w rękę, by upewnić się, że to rzeczywistość.
- Zapewnię mojej rodzinie lepsze warunki do życia, kupię im większy dom i sprawię, żeby nie żyli dłużej w biedzie.
Udowodnię im, że też się do czegoś nadaję, że mogą być ze mnie dumni. Że nie tylko mój brat jest coś wart, ale ja też. Sprawię, że wreszcie mnie pokochają.
- Wiem, że wywieram na ciebie dużą presję, ale gdy tylko uda wam się zdobyć lek, zapewnię, aby tobie i twojej rodzinie nigdy niczego nie zabrakło.
To była moja szansa, ta jedna jedyna i nie mogłem zawieść.
Potem, leżąc w łóżku i wsłuchując się w ciszę, myślałem tylko o tym, jak bardzo boję się następnego dnia. Wszystko działo się zbyt szybko, chciałem, żeby czas na chwilę zwolnił i poczekał na mnie, aż wszystko sobie uporządkuję.
Miałem uratować królową. Sam król na mnie liczył, nie wyobrażałem sobie, że miałbym zawieść i choć zadanie było z pozoru łatwe, wiedziałem, ile rzeczy może pójść nie tak.
Powinienem iść spać, ale umysł nie potrafił przestać podsuwać mi najgorszych scenariuszy naszej misji.
W końcu postanowiłem się przejść.
CZYTASZ
Odcienie czerni
AdventureObrońca i była Łowczyni Księżyca. Wrogowie, połączeni do jednego zadania. Mavra-była Łowczyni Księżyca dostaje propozycje od samego króla. Ma ukraść dobrze strzeżone zwierze, które może uratować śmiertelnie chorą królową. Zgadza się je wykonać, ale...