†2†

206 5 8
                                    

Cały wieczór spędziłam na myśleniu nad sobą i spacerowaniu po domu bez sensu tylko po to aby pozbierać myśli. Czy naprawdę byłam dziecinna? Może nie było to tak widoczne ale rozstanie było dla mnie bardzo bolesne i chyba jeszcze do końca do mnie nie dochodziło że to koniec, juz nigdy nie spotkam się z Ryo, nigdy juz nie złapie go za rękę, nie powiem mu że ładnie wygląda w naszyjniku który podarowałam mu na urodziny z którym mieliśmy maching. To bylo strasznie przykre, czy naprawdę zaprzepaścił ten nasz cały wspólnie spędzony czas dla kolegów? Bolało, był moim pierwszym chłopakiem, pierwszą miłością, tego nie zapomina się od tak- przynajmniej ja tak nie potrafiłam.

Nie ważne jak bolało nie chciałam już drugi raz tego powtarzać, a lepiej zapobiegać niż leczyć.. dlatego właśnie tego wieczoru przyrzekłam sobie, że już nigdy się nie zakocham i nie dam się przez to zranić. Dodatkowo, postaram się być bardziej otwarta na ludzi, jakoś sobię poradzę - muszę.

Nie było to takie łatwe jak mogło się wydawać, nie mogłam przestać o nim myśleć, postanowiłam uprzątnąć wszytskie z nim związane rzeczy z mojego pokoju i raz na zawsze odpuścić. Nie chciałam zepsuć sobie wyników z egzaminów tylko dlatego, że jakis fagas postanowił ze mną zerwać.
Uroniłam kilka łez pakując nasze wspólne zdjęcia do pudła, misia którego wygrał specialnie dla mnie na zeszłorocznym festynie albo swoją bluzę którą dał mi podczas jednego z wieczorów gdy wybraliśmy się na wycieczkę rowerową. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność ile sentymentalnych rzeczy z nim związanych posiadam, ale to nie o to w tym chodziło.

Oczywiście nie potrafiłam tego wyrzucić.. spakowałam wszystko do pudła i wyłożyłam do szafy razem z innymi nieużywanymi przeze mnie przedmiotami.

Może to trochę głupie, ale mimo, że wyszłam na skończoną idiotkę przed Bakugou to rozmowa z nim mi pomogła. Potrzebowałam się wygadać, gdybym dusiła to w sobie to pewnie już dawno wybuchła bym płaczem lub powiedziała wszystko rodzicom pod wpływem emocji- albo w ogóle dwa na raz.

Czasem po prostu trzeba wyrzucić z siebie negatywne emocje, nie ważne do kogo, nawet lepiej jeżeli ta osoba nas nie zna, bo przynajmniej nie będzie nas aż tak oceniać- takie mam wrażenie. Jeżeli chodzi o Bakugou to w ogóle nie czułam się przez niego wyśmiana ani oceniana, samo to, że chłopak zapytał się czy ze mną okej znacznie poprawiło mi humor. Odkąd pamiętam byłam sama, a pytanie o samopoczucie, jeszcze od praktycznie obcej osoby było dla mnie czymś zupełnie nowym.

Postanowiłam, że spróbuję go jakoś poznać, może znajdę sobie przyjaciela? Mimo swoich problemów z agresją wydawał się być dość miły i zabawny. I tak właśnie następnego dnia nastawilam sie na spotkanie z chłopakiem.

Wybiegłam z domu i powoli przemierzalam ulice aby poczekac na Bakugou. Wszystkie szkoły w Japonii zaczynały naukę o tej samej porze, więc byłam pewna, że prędzej czy później wyjdzie z domu. Mimo, że ciągle kręciłam się obok jego lokum to starałam się nie wyglądać podejrzanie... Jeszcze by pomyślał, że jestem jakims creepem..

Gdy tylko zobaczyłam chłopaka wychodzącego przez brame moje serce zabiło mocniej przez stres jaki odczuwałam, najtrudniej jest jak wiadomo zrobić ten pierwszy krok. Mimo ogromnego przerażenia wzięłam się w garść i podbiegłam do blondyna:

-Bakugouuuuu!!!

-huh? - rubinooki znieruchomiał, chyba był trochę zakłopotany całą tą sytuacją, ale nie ma co mu sie dziwic

-co ty tak wcześnie tu robisz?- zapytałam glupio stając obok niego

-a co moge robić? Ide do budy dziewczynko- przewrócił oczami

-to może pójdziemy razem???- zapytałam z uśmiechem

-CO!? DLACZEGO NIBY?- wściekł się chłopak

-no weź nie świruj Bakuś, będziemy szli za sobą udając że się nie znamy?- starałam się zachować spokój, ale w środku byłam przerażona

-TAK DOKLADNIE TAK! nie poczuwaj się tak extra- przewrócił oczami

-JUZ CI MÓWIŁAM ZE NIE JESTEM PROSZKIEM DO PRANIA!!!- zmarszczyłam brwi

-tsk, a mogłabyś być, byłabyś napewno bardziej pożyteczna- zaczął iść- IDZIESZ CZY CO?- dodał po chwili zniecierpliwiony

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia i dogoniłam blondyna. Wow.. mój plan naprawdę się powiódł, jak to mówią... Małymi kroczkami do przodu.

Rozmowa między nami trwała w najlepsze, a ja szybko przyzwyczaiłam się do nagłych napadów złości Bakugou, miało to swój urok i z czasem bylo dość zabawne.

-do której szkoły chodzisz dziewczynko?- zapytał chłopak gdy doszliśmy do rozgałęzienia dróg, z których jedna prowadziła do mojej szkoły

-uhm, do [nazwa szkoły]- odpowiedziałam dość smutnym tonem, dobrze wiedząc, że moje spotkanie z Bakugou właśnie się kończy i nie wiadomo czy kiedykolwiek jeszcze się powtórzy

-tsk fajnie, ja ide w przeciwną stronę, nara- machnął ręką i odszedł tym swoim charakterystycznym chodem wściekłej kaczki

Uśmiechnęłam się sztucznie i również udałam się w kierunku swojego miejsca kształcenia. Ten dzień minął dosyć mozolnie, byłam zmęczona i przygaszona, nie wspominając o nudnych lekcjach które tego dnia miałam w szkole. Bardzo się ucieszyłam gdy w końcu mogłam wrócić do domu i rzucić się na moje wielkie i miekkie łóżko. Leżałam tak przez chwilę, a oczy same mi się zamykały, z tego stanu wyrwał mnie krzyk:

-Y/NN!!! OBIAD!! CHODŹ COŚ ZJEDZ- usłyszałam znajomy głos

Zamknelam oczy na kilka sekund, a następnie ziewając zeszłam do jadalni. Przy stole siedziała już średniego wzrostu blondynka z promiennym uśmiechem i czarnowłosy mężczyzna  z twarzą wypełnioną uprzejmością i troską.

-siadaj kochanie, dzisiaj jemy [danie], mam nadzieję, że będzie ci smakowało- powiedziała kobieta podając mi talerz

Usiadłam obok moich rodziców i zaczęłam jeść, moja mama była niesamowitą kucharka i co więcej- mnie również tym zaraziła przez co czasem hobbystycznie krzątałam się po kuchni i przygotowywałam różne dania.

Jak zawsze rozmawialiśmy o swoich dniach i planach na najbliższą przyszłość, tym razem jednak czułam się jakoś dziwnie- nigdy nie miałam żadnej blokady przed dzieleniem się z nimi moimi uczuciami, ale jednak teraz celowo zataiłam przed nimi moje rozstanie z Ryo i poznanie Bakugou, nie czułam potrzeby dzielenia się tym z nimi co było czymś nowym.

Po obiedzie pomogłam tacie posprzątać jednocześnie wypytując go o jego wczorajsza misję w pracy. On jak i mama byli - i dalej są-  moimi autorytetami, bardzo ich podziwiam, byli po prostu niesamowici.

Zaproponowali wspólne, wieczorne oglądanie filmu, ale zrezygnowałam, nie miałam ochoty, to może dziwne, ale potrzebowałam chwilę pobyć sama ze swoim bólem i jakoś się do niego przyzwyczaić, to tak jak dobijanie się smutnymi piosenkami gdy jest się w niezbyt dobrym nastroju, wiesz że ci to szkodzi, ale jednak dalej to robisz i z czasem trochę pomaga. Każdy potrzebuje przyzwyczaić się do bólu, moim zdaniem ukrywanie   i uciekanie od niego nie jest najlepszym wyjściem gdyż z czasem zacznie narastać, a trudniej poradzić sobie z falą niż z kałużą.

Leżałam trochę słuchając muzyki i oglądając gwiazdy przez okno. Dzisiejszej nocy było wyjątkowo ładnie, nie było nawet najmniejszego zachmurzenia przez co mogłam w pełni cieszyć się błyskiem tych ciał niebieskich.

Not the one - Bakugou Katsuki x y/n / readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz