───────────────────────────────────────────────────────
— Pete!
Nie ma to, jak krzyk desperatki.
— Maddie, daj żyć! — odpowiedział na to adresat owego komunikatu, jaki wydała niejaka Maddeline Light.
— Przecież zdążysz na ten głupi trening! — stwierdziła, wzruszając ramionami. Ignorantka.
Ostatnimi czasy Peter doszedł do wniosku, że Maddie i jej wykonanie "Pete!" to najbardziej denerwująca rzecz na świecie. Tkwił w tym związku już rok. Rudowłosa pick me girl, która jakimś cudem wieki temu zaimponowała mu swoją niezależnością. Jak doszło do tego, że coś do niej czuł? Głupia historia, pełna szczenięcych zalotów. To tylko związek dwójki licealistów, którzy dopiero uczyli się co i jak wypada, a co niekoniecznie.
Od wspólnego tygodnia w wakacje w Paryżu zaczął mieć ją dość. Co się jednak dziwić, skoro dziewczyna ciągle miziała się do niego i tworzyła litanie nieistniejących problemów? Po prostu go nudziła i denerwowała, ale zarazem nie chciał mówić jej tego wprost. Starał się nie wykraczać poza strefę zwykłego droczenia się wzajemnie, ale... Chciał się uwolnić z tego związku, w którym czuł się po prostu... niekomfortowo? Nie było tragedii, ale wiedział, że Light nie przyjmie tego łatwo do wiadomości. Nawet jeśli sama nie brała tego wszystkiego bardzo poważnie, jej reputacja mocno by ucierpiała, gdyby to nie ona, a Peter ją rzucił.
— Co się stało, Mad? — wywrócił oczami, specjalnie nazywając ją tym skrótem.* Najpewniej chce od niego zdobyć rozwiązanie pracy domowej, ale nie tym razem. On jakoś przeżył pierwszą klasę dziennikarstwa.
— Rany, Pete, czasem mógłbyś pokazać, że ci zależy — westchn.ęła uśmiechając się lekko, po czym stanęła przed nim, opierając się przy okazji przy jego szafce. Jak dobrze, że aktualnie żaden z jego znajomych nie znajdował się w szatni. Wiedział, co dziewczyna miała na myśli. Tak wyglądał ich pierwszy pocałunek.
Wtedy to naprawdę czuł ich związek.
— Śpieszę się, słońce — spróbował odwzajemnić uśmiech, ale jego oczy mówiły co innego.
— Peterze NieParkerze, doskonale wiem, że nie masz treningu! — oznajmiła, wodząc palcem po jego dłoni. Fanka Marvela się znalazła. Nie musi przecież tak tego eksponować, zwłaszcza kiedy on sam nie cierpiał filmów o superbohaterach.
— Serio? Myli mi się wszystko — wymamrotał, wzdychając cicho. Spojrzał na nią wyczekująco, oczekując, aż wreszcie odsunie się z jego szafki.
W zasadzie nie miał treningu, nie chciał jej okłamywać, a po prostu zmyć się na chwilę do szatni po strój. Bez niej.
— Oh, rozumiem to doskonale, kochanie — kiwnęła leciutko głową. Nie była ani przez chwilę wściekła, ale wydawało mu się, że zaraz Mad naprawdę będzie zła. — Myślę, że potrzebujemy gdzieś wyskoczyć, wiesz, chyba trochę się oddaliliśmy od siebie...
A więc sama widziała kryzys w ich relacji. No cóż, przynajmniej może zrozumie jego decyzję. Najchętniej by powiedział jej już wszystko teraz, ale zamiast tego zrobił coś zgoła innego.
— Pewnie racja — wzruszył ramionami, patrząc na nią zniecierpliwiony. — Nie mam treningu, ale chciałbym otworzyć szafkę.
— Dlaczego patrzysz na mnie z góry? — nadąsała się, odsuwając się. Uśmiechnął się pod nosem.
— Może dlatego, że jestem od ciebie o wiele wyższy? — stwierdził, a raczej zadał pytanie. Domyślał się, że zaraz zrobi mu wyrzuty odnośnie ich pierwszego pocałunku, ale się zaskoczył.
CZYTASZ
Cień nad Ninjago
Fanfic❝Nie czuła już strachu, nie sądziła, że kiedykolwiek poczuje. Miała moc, której nie rozumiała, ale uwielbiała to uczucie. Wolność, radość, potęga. To wszystko w niej emanowało. Nie rozumiała jednak, że potęga ta będzie jej zgubą.❞ Nadchodził cień na...