piątek, 2 grudnia
- Halo, halo? - przywitał nas głos szefa, równie głośny w słuchawkach, jak z pokoju obok, którego drzwi nie zamknął.
Podkręciłem głośność kompa, żeby wyeliminować to konfrontujące echo.
- Cześć – powiedział Robert, za nim programiści z pokoju i pracownicy działu marketingu, łączący się z Wrocławia.
- No cześć Grzesiek! - to był Krzysiek, dołączony gościnnie, nominalnie działający w innym projekcie, ale mający z tym naszym, nowo otwieranym, pewne wspólne moduły. - Jak tam po urlopie?
Nie pamiętam, czy kiedyś gadałem z nim na firmowym komunikatorze. Brzmiał bardzo podobnie jak w telefonie. Normalnie magia.
- Mega, powiem ci. Takie trzy tygodnie z rodziną w tropikach, to było dokładnie to, czego potrzebowałem. Powiem wam, że odpocząłem jak nigdy!
- Pogoda była? - włączyłem się w poprzedzający właściwe spotkanie, wakacyjny wątek.
A przynajmniej próbowałem się włączyć, bo rozmowy toczyły siędalej, jakby nikt mnie nie usłyszał.
- Chyba z trzy przesiadki mieliśmy po drodze, jedna w Lizbonie na prawie cały dzień, to pozwiedzaliśmy...
No dobrze, ale ja chciałem się dowiedzieć, co z tą pogodą! Wiem, że dopisała, w takich rejonach zawsze dopisuje, o ile tylko nie zawita cyklon, tylko czemu mnie tak ignorują?
Mikrofon mam wyciszony...
- Ty coś Maku mówiłeś? - wychylił się zza biurka Krzysiek.
- Tak, tylko byłem wymutowany. Teraz git?
Pokręcił głową... Kurde, tyle tych ustawień, kij wie, które mam wybrać po tych całych reinstalkach.
- A teraz?
- Teraz git! - potwierdził mi, już przez komunikator.
- Yyy Maku? - zapytał szef.
- No tak, sorki, nie ogarnąłem mikrofonu. Pytałem o pogodę wcześniej. Ale to dawno, dobra, pogadamy potem najwyżej, bo wiem, że czas masz ograniczony.
- Nie, nie spoko... Pogoda super się udała. Tylko... - słychać było sapnięcie, jakby prześmiewcze.
- Tylko dojechało was tsunami i musieliście zwiewać? - zażartowała jedna z programistek.
- Nie, nie – parsknął Grzesiek – tylko tak dawno was nie słyszałem, że niemal zapomniałem waszych głosów...
- No nie! - Robert odegrał oburzenie – wrócił z ciepłych krajów i udaje, że nas nie zna.
Grupowy śmiech w słuchawkach.
- Tak, zdążyłem nie tylko odpocząć, ale i zapomnieć o całej pracy i zespole... Nie, po prostu, Maku jak się odezwał, to w pierwszej chwili się zastanawiałem, kto to dołączył na spotkanie...
- No Maku przechodzi ostatnio mutację głosu – podchwycił temat Krzysiek – przechodzi przez powtórny okres dojrzewania. Niektórzy tak mają, że muszą dorosnąć dwa razy...
Oni się śmiali, jakby gadali o prozaicznych tematach, jakby wszystko było w porządku i nic, tylko komentować, jak zmianę fryzury. Z całym dystansem, jakim zawsze darzyłem samego siebie, wręcz lubiłem stanowić przyczynę humorystycznych wstawek, tak tym razem zaniepokoiło mnie, że z moim głosem i nie tylko, dzieje się coś dziwnego, coś na co inni zaczynają zwracać uwagę. A ja dalej nie byłem u żadnego lekarza. Nie zapisałem się, bo gardło się jakoś uspokoiło, po tym jak, może nie rzuciłem, ale grubo ograniczyłem, z konieczności, fajki.
CZYTASZ
I staję się dziewczyną
Ficción GeneralOpowieść o spełniającym się powoli marzeniu. Rozdziały 1-4 opowiadają o przemianie wewnętrznej bohatera, dopiero od 5 zaczynają się zewnętrzne. Marek, wieczny singiel po trzydziestce, chociaż wciąż jeszcze nie poddaje się w poszukiwaniu swojej drugi...