🥀~Rozdział 39~🥀

74 20 2
                                    

🥀~Finał ~🥀

Perspektywa Aniki

Wielki finał, strasznie nie chciałam tego momentu. Nie wiem jak mi się uda przetrwać z osobami naszej drużyny.

- Nie miej takiej smutnej miny, będziemy się widzieć, dzwonić do siebie - powiedziała Ivy.

Kiwnęłam głową i lekko się uśmiechnęłam. Chociaż i tak sądziłam, że była na to mała szansa... Nie, musiałam wierzyć, że wszystko będzie dobrze.

- Masz rację, przepraszam. Ja nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół, to wszystko jest dla mnie nowe - wyszeptałam i spakowałam ostatnią rzecz.

Ivy jednak wyczuła, że nadal się waham, dlatego podeszła do mnie i się przytuliła. Cieszyłam się, że tak dobrze mnie rozumiała. Już sporo czasu minęło od naszego pierwszego spotkania. Już poznałyśmy się na tyle dobrze, żeby znać nasze nastroje.

Kiedy wszystko było przyszykowane ruszyłyśmy do sali, gdzie przez ostatni tydzień ćwiczyliśmy do naszego występu. Uśmiechnęłam się widząc naszego opiekuna i chłopaków.

- Dobrze, cieszę się, że już jesteśmy wszyscy tutaj. Jak wiedziecie już za chwilę będzie wielki finał. Jest mi niezmiernie miło, że mogłem wam tutaj towarzyszyć. Pamiętajcie, że jesteście wyjątkowi, każdy z was ma swój niesamowity talent. Nie zważajcie na osoby, które chcą was zatrzymać. Nie warto, dzisiaj mamy ostatnią próbę i chwilkę na relaks, żebyście mogli choć na chwilę zapomnieć o stresie. Może większość z was tak bardzo tego nie przeżywa... Ale ja czuję, że to ogromne emocje - powiedział Nate, a ja powoli czułam jak wewnątrz mnie jest wiele sprzecznych uczuć. - Nie mówiłem wam tego, jednak wcześniej wysłałem wiadomość do waszych najbliższych i mogę śmiało powiedzieć wam, że jeśli tylko chcecie ich zobaczyć to już są za tymi drzwiami.

Wszyscy się ucieszyli, dlatego nie minęła minuta, a po chwili wszyscy byli przy swoich rodzinach. Spuściłam głowę, nie byłam pewna czy wujek tutaj do mnie przyleci. Kiedy podniosłam wzrok, moje przypuszczenia były prawdziwe, ale i tak wiedziałam, że jest ze mną.

Gdy wszyscy się od siebie oderwali, zaczęły się ostatnie próby, potem zaczęły się przebierania do wstępu. Stylistka dała mi granatowo różową sukienkę i do tego balerinki.

- Nie bój się, pójdzie nam świetnie. Jesteś doskonale przygotowana, musisz w siebie uwierzyć - wyszeptał Kyle, gdy wspólnie staliśmy przed sceną, czekając na naszą kolej.

Przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Zostaliśmy tylko my. Ivy i Wayne byli już po swoim występie, dlatego już mogli odetchnąć oraz odpocząć. Kiedy Kyle położył mi dłoń na ramieniu, wiedziałam, że już czas. Uśmiechnęłam się delikatnie i razem z chłopakiem ruszyliśmy na scenę.

Nie sądziłam, że tyle osób będzie na scenie, lekko się speszyłam skanując widownie, jednak w jednym momencie, jakby czas się zatrzymał. Nic się nie liczyło, tylko ta jedna osoba, która siedziała w pierwszym rzędzie, dla rodziny. Przełknęłam ślinę, próbując powstrzymać łzy. Kiedy usłyszałam melodię, zaczęłam śpiewać, jednak już się nie bałam.

Nie mogłam uwierzyć, że w końcu mogę zobaczyć tatę bez szyby, bez żadnego muru. Naprawdę tutaj dla mnie był... Dla mnie...

**************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐆ł𝐨𝐬 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐢"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz