Rozdział 5 W takim raze zginiesz w niewiedzy

373 25 2
                                    

Parę dni później szykuję się na spotkanie z Adamem, powiedziałam, że interesuje mnie broń. Mam na sobie  ciemny płaszcz, bo na zewnątrz jest chłodno.

-Wyglądasz jak seryjny morderca- mówi Niall, który rozwalił się na sofie i je jakieś chrupki, których zapach czuć w całym moim mieszkaniu.

-To dopiero jutro- odpowiadam zakładając okulary i poprawiając włosy związane w kucyka.

-A co u Liama, wybadałaś już całe jego ciało? Jak jego prostata?

-Spytaj go jak wpadnie- odpowiadam chłodno, ale nie mogę powstrzymać uśmiechu, spowodowanego jego głupim pytaniem.

-Wyglądam dobrze?- odwracam się do chłopaka.

-Idziesz się spotkać z kochasiem, czy facetem, którego masz zamiar zabić?- przewraca oczami, znów wrzucając parę chrupek do ust.

-Nie wysadź tego domu w powietrze- posyłam mu całusa i wychodzę.

Dołączyłam do gangu jak miałam jakieś szesnaście lat, gdy kończyłam pierwszą klasę szkoły średniej. Właściwie to wpadłam na Dominica w barze, w którym miał zabić człowieka, ale mu przeszkodziłam, wtedy pierwszy raz w życiu się upiłam i  stwierdziłam, że to świetny pomysł, aby zacząć prowadzić rozmowy filozoficzne z mężczyzną, który mierzy do mnie z broni.
Dominic stwierdził, że jestem cholernie denerwująca i chciał mnie odepchnąć z drogi do pokoju, ale mi się to nie spodobało, więc rzuciłam się na niego z paznokciami. Następnego dnia dostałam od niego list z zaproszeniem na kolację, na której zgodziłam się dołączyć do gangu, który wtedy jeszcze nie do końca działał tak dobrze, jak teraz.

W ciągu tego czasu bardzo narażałam się policji i nie tylko. Złapali mnie parę razy i przywieźli do aresztu, ale z banalnych powodów, jak za głośna impreza, podczas akcji nie pozwoliłam się nigdy złapać. Z resztą nie wiedzieliby kogo najpierw aresztować mnie, czy ludzi, których mordowałam.

Zatrzymuję się w umówionym miejscu, a po chwili przychodzi też Adam.

Mija parę tygodni, w których udaje mi się dostać do towarzystwa Adama, widzę się z nim, co parę dni i skończyłam pracę w piekarni, nie wiem, czy ktoś zauważył, że mnie nie ma. 

Z Liamem widzę się prawie codziennie, ostatnio, gdy poszliśmy na imprezę i wylądowaliśmy w jego sypialni, gdy zdjęłam z niego koszulkę, ujawnił się szeroki bandaż pod jego ramieniem. Ktoś go postrzelił, ale byłam zbyt pijana i zbyt zajęta całowaniem go, by o to spytać, a teraz nie było czasu, bo ostatnio Adam zbyt często chce się ze mną spotykać.

Adam jest beznadziejnym głupcem, zbyt wiele rzeczy mi mówi, to źle dla niego. Wszystko przekazuję Dominicowi, który zdążył już zamordować parę osób, które sprzedawały nielegalnie broń Adama.

Dzisiaj mam się spotkać z Victorem, to prawa ręka Adama, z  jakiegoś powodu mam z nim zjeść kolację, nie mam pojęcia dlaczego, ale nic mi się nie stanie jak zjem z nim kolację.

Poprawiam ręcznik, którym jestem owinięta i rozczesując włosy, wchodzę do sypialni

-Co ty tu robisz?- pytam znudzona, widząc Nialla na sofie.

-Siedzę sobie, ale zaraz jadę po Ann, dzisiaj wraca.

-No tak, racja. Możesz ją tutaj przywieźć.

-Zamierzam.

Ann wyjechała na Hawaje, wycieczkę zafundowali jej dziadkowie, jak co roku, zazwyczaj jeżdżę z nią, ale teraz było to niemożliwe.

-Którą?- pytam, wyciągając w jego stronę granatową sukienkę przed kolano i drugą fioletową, też przed  kolano, ale z dłuższymi rękawami.

LiarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz