5

411 19 3
                                    

Budząc się od razu na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech na wspomnienie wczorajszego wieczoru i nocy. To było najprzyjemniejsze co spotkało mnie od dłuższego czasu. Słowo daję. Mam tylko cichą nadzieję, że to nie był tylko sen, ani kolejne moje mylne wyobrażenie rzeczywistości.

- Dobra albo powiesz mi dlaczego szczerzysz się jak głupi do sera, albo zaraz skoczę do składzika Snape'a pożyczę fiolkę Veritaserum i już przestanie ci być tak wesoło - powiedziała Padma, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że siedzi na łóżku i przygląda mi się uważnie z założony mi rękami.

- Dzień dobry, Padmo. Ładną mamy dzisiaj pogodę nieprawdaż? - dalej się uśmiechałam.

- Na brodę Merlina! Jesteś chora?

- Nie, nie jestem chora. Czuję się zaskakująco dobrze.

- Jesteś pewna? Mogę zaprowadzić cię do Pomfrey. Jeśli to ciężki przypadek myślę, że Dumbledore zgodzi się na przeniesie do św. Munga.

- Roweno.. Nic mi nie jest.

- To przestań się tak uśmiechać! Przerażasz mnie! Wyglądasz jakbyś.. Czekaj no chwilę. Jesteś rozanielona od rana i cała w skowronkach.. O mój Merlinie! Luno Lovegood czy ty się gziłaś? Ty mała wiedźmo! Nie wiem czy powinnam być zła, że mi o tym nie powiedziałaś wcześniej czy, że próbowałaś to przede mną ukryć?

Skrzywiłam się patrząc na Padmę zniesmaczona jej sugestią.

- To znaczy tak?

- Oczywiście, że nie! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?

- To co się wczoraj stało? Mówiłaś, że idziesz z Ronem do Dziurawego Kotła.

- I tak było. Tylko, że potem dosiedli się do nas Ślizgoni..

- Jacy Ślizgoni? Dosiadł się do was Graham Montague? Mówił coś o mnie? - spytała z nadzieją w głosie.

- Nie, to nie był Graham Montague - Patil znacznie posmutniała. - Tylko Malfoy i jego węże - powiedziałam nie pewnie patrząc na reakcje Padmy. Jej oczy rozszerzyły się jakby zaraz miały wyskoczyć.

- Nie!

- Tak..

- Nie!

- Przecież mówię, że tak! Nie wykłócaj się ze mną - powiedziałam hardo. - Dosiedli się do nas. Naprawdę nie było aż tak źle jak można było się spodziewać. Miałaś rację mówiąc, że Ślizgoni nie są wcale tacy źli.

- I to dlatego jesteś taka uchachana? Coś mi mówi, że nie powiedziałaś mi wszystkiego.

- Resztę wieczoru spędziłam na gadaniu z Theodorem, a później - widziałam podjarany wzrok Padmy. - Ulotniliśmy się z baru do Zakazanego Lasu i lataliśmy na testralach do nocy.

- I tyle?

- Nie poszłabym z nim do łóżka tylko dlatego żebyś miała z tego pożywkę. Wiem, że dla ciebie o wiele ciekawsze było by jakbyśmy się na tych testralach rźnęli.

- Wcale tego nie powiedziałam - oburzyła się Padma. Wyglądała uroczo, jak naburmuszone dziecko, któremu zabrano lizaka. - Ale z drugiej strony było by to na pewno ciekawe urozmaicenie.

- Ależ skąd, wcale tego nie powiedziałaś - prychnęłam.

Naszą wymianę zdań przerwało pukanie do drzwi. Powiedziałam krótkie "Proszę" i drzwi od razu się otworzyły, a przez nie wszedł do pokoju rozemocjowany Ron. Nawet nie uraczył nas krótkim przywitaniem. Usiadł obok mnie, patrząc wyczekująco. Zmarczyłam brwi.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz