Nie pytać co miałam w głowie
Pov. Erwin
Dzisiaj w planach miałem pomóc dii w napadzie i z chłopakami poszukać nowy black market. Gdy byłem już koło jubilera w którym przesiaduje dia zobaczyłem że na parkingu jest kilka wyciągniętych aut landryn. Zaparkowałem auto I wszedłem niepewnie do środka. Dia stał za kasą a landryny były porozrzucane po jubilerze z kałachami.-Cześć szefitek - powiedziały na raz landryny
-Cześć pepego i landryny - powiedziałem czym rozbawiłem kilka landryn
-Czemu pepego?!? - obużył się
-A kto sie potrafi rozjebać krigerem co dia? - spytałem się
Nagle do jubilera wpadli jacyś ludzie. Zaczeli do mnie celować przez co landryny chciały strzelić ale oni byli pierwszi. Podeszli do mnie, zakuli i założyli mi na głowę worek. Po chwili czułem jak coś mi wstrzykują do szycia i mnie wynoszą z pomieszczenia. Potem straciłem przytomność.
Po jakimś czasie obudziłem się w jakiejś obskurnej piwnicy przywiązany do krzesła. Gdy się tak rozglądałem zobaczyłem że do pokoju wszedł chyba małpa i śmietana. Nosz kurwa a ja im na co? Podszedł do mnie małpa a śmietana stanął przy ścianie.
-A więc pastorku co wiesz o wjeździe na mój magazyn? - spytał sie
-Nic nie wiem na ten temat - odpowiedziałem w połowie prawdę a w połowie kłamałem. Przez to że nie takiej odpowiedzi oczekiwał przewalił mi w brzuch
-A więc po co ci w telefonie numer alexa? I po co do niego dzwoniłeś tego dnia kiedy był wjazd na mój magazyn? - spytał sie
-Do Alexa dzwoniłem po to by wyjaśnić moje poszukiwanie - kłamałem a przez to że nie był zadowolony z mojej odpowiedzi po prostu mi przywalił w brzuch
-Gadaj prawdę - powiedział zdenerwowany
-Gadam - powiedziałem spokojnie jak na siebie
Przez jakąś najbliższą godzinę próbowali wyciągnąć odemnie skąd wiedziała policja o magazynach ale nic im nie mówiłem. Bili mnie kijami robił mi rany nożem i posypywali je solą. Wylewali na mnie wrzątek. Gdy leżałem na ziemi przywiązany do krzesła do pokoju wszedł małpa.
-No cóż nic z ciebie nie wyciągniemy - powiedział biorąc mój telefon I coś na nim pisząc
Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego z moimi myślami. Nie wiem ile minęło ale usłyszałem jak ktoś wbiega do pokoju w którym leżałem. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem że zbliża się do mnie Foster który kucnął przedemną I mnie odwiązał. Ściągnął bluzę I zarzucił mi ją na ramiona. Wziął mnie na ręce jak pannę młodą i skierował się do wyjścia na zewnątrz. Wsiadł do auta I zaczął jechać do szpitala.
-Spokojnie kochanie wszystko będzie okej - powiedział do mnie
Gdy się obudziłem leżałem na łóżku szpitalnym podpięty do dziwnych maszyn. Spojrzałem na swoje prawo gdzie dostrzegłem fioletową czuprynę którą zacząłem głaskać. Foster spojrzał na mnie i mnie nagle przelotnie pocałował i przytulił.
-Kocham cie szefitku - powiedział
-Ja ciebie też Foster - powiedziałem rumieniąc się
----- ------------------------- --------- ---------- -------
Przepraszam za błędy ortograficzne.
Miłego dnia/wieczoru/nocy