30

44 7 1
                                    

Następnego dnia wstałam dość wcześnie i po zjedzeniu śniadania i szybkim prysznicu pognałam do pobliskiego sklepu. Od rana miałam na twarzy szeroki uśmiech i nie zmył go nawet koszmar, który dręczył mnie zeszłej nocy. To wszystko dlatego, że rano Kasjan wysłał mi SMS- a, na którego widok nie mogłam przestać się uśmiechać. Napisał w nim:

,,W południe mam odprawę. Na lotnisku w Poznaniu, będę około siedemnastej. Mam dla ciebie prezent. Wiesz, że nie mogę doczekać się naszego spotkania?"

Z radością wypisaną na twarzy, odpisałam mu szybko:

,,Ja też. Przygotuję dla nas kolację. Kocham cię."

Od razu otrzymałam odpowiedź:

„Wspaniale, czekaj na mnie i ubierz coś ładnego."

Patrzyłam jakiś czas w ekran smartfona i czułam rozkoszne ciepło, które rozlewało się po całym ciele. Serce szybciej biło, gdyż wyczuwałam aluzję płynącą z krótkiego tekstu SMS-a. Wampir tymi słowami podkręcił moją ciekawość i sprawił, że z jeszcze większą niecierpliwością wyczekiwałam jego powrotu.

Chcąc jakoś uczcić jego przyjazd, wpadłam na pomysł, że ugotuję dla nas dobrą kolację. Zdecydowałam, że podejmę się przygotowania kaczki w pomarańczach, uznałam, że zaskoczę kulinarnie mojego wampira, mimo iż on sam nie jadł prawie wcale. Mimo to liczyłam na dobry nastrój i spędzenie czasu tylko we dwoje w romantycznej atmosferze.

Ucieszona jak dziecko, ubrałam się, złapałam za kluczyki od samochodu oraz torbę i pognałam do miasta. Wiadomość o powrocie Kasjana wprawiała mnie w radość, której nigdy dotąd aż tak nie odczuwałam. Musiałam przyznać, że brakowało mi jego bliskości, a dwa dni bez niego sprawiły, że stęskniłam się za nim.

Będąc sama w jego przeogromnym domu, czułam się w pewnym sensie osamotniona. Dom wampira był bardzo wygodny i przestronny, ale za duży dla jednej osoby. Sporych rozmiarów pokoje zaczęły mnie przytłaczać, gdy zdałam sobie sprawę, że są puste. Wszechobecna cisza, która rozpływała się po domu, z początku pozwoliła mi odpocząć i zregenerować umysł. Z biegiem czasu jednak, powoli robiła się dla mnie nie do zniesienia. Brakowało mi krzątającego się po kuchni męża, jego widoku gdy pracował w przytulnym gabinecie. Brakowało mi jego silnych ramion, które zawsze obejmowały mnie do snu i pocałunków, które budziłyby mnie rano. A może po prostu tęskniłam trochę za świadomością, że mój mąż jest gdzieś obecny, niedaleko mnie, bez względu na to, co robi?

Zakupy zajęły mi sporo czasu i gdy w końcu odłożyłam torby na blat w kuchni, odetchnęłam. Powiesiłam kurtkę na wieszaku w korytarzu i sprawdziłam godzinę na zegarku.

Mój wampir miał być za cztery godziny na lotnisku. Niespiesznie zabrałam się za przygotowywanie kolacji. Z racji tego, że nie często robiłam takie dania, spędziłam w kuchni sporo czasu. Zadbałam także o każdy szczegół, gdyż chciałam, żeby kolacja była dopieszczona pod każdym względem. Gdy wkładałam kaczkę do piekarnika zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu widniała nazwa dzwoniącego: Mama. Odebrałam szybko i od razu włączyłam na głośnomówiący.

- Cześć skarbie – odezwała się.

- Hej mamo.

- Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że odebrałam twoją suknię ślubną z pralni – powiedziała.

- Dobrze, dziękuję – krzyknęłam w kierunku telefonu, jednocześnie wkładając brudne rzeczy do zmywarki. – Ile jestem ci winna?

- Słucham? Strasznie słabo cię słychać.

- Tak? – spytałam i zaraz dodałam. – Jestem w kuchni i włączyłam głośnik.

- Rozumiem, co robisz?

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz