Noc była chłodna, ale szatynka nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Szła przed siebie szybkim krokiem przeklinając w myślach szpilki, które miała na stopach. Nie zamierzała się odwracać, tłumaczyć swojego natychmiastowego wyjścia z gali - chciała uciec do domu, do swojej codzienności, do kontroli, którą miała i za którą tęskniła przez te kilka godzin, kiedy nic nie szło po jej myśli.
- Jesteś zdolną czarownicą, a jeszcze na to nie wpadłaś - usłyszała za sobą męski głos, a po chwili na jej stopach pojawiły się wygodne trampki. - Jeśli chciałaś wrócić do domu w tamtych butach, to naprawdę jestem pełen podziwu. - zaśmiał się, a ona przystanęła i zamknęła oczy modląc się, aby dał jej spokój i wrócił do swoich gości. Poczuła na ramionach aksamitny materiał jego marynarki i powoli odwróciła się przodem napotykając szare oczy wpatrzone w nią z dziwnym błyskiem.
- Malfoy, ja... - zaczęła niepewnie. Dawno straciła ochotę na przekomarzanie się z kimkolwiek. Nie była już waleczną, pewną siebie gryfonką. Teraz była delikatną, kruchą kobietą, która chciałaby zniknąć i zapomnieć.
- Przepraszam, to było głupie. - przerwał jej.
- Chyba zapiszę w pamiętniku te słowa z twoich ust - uśmiechnęła się lekko i mocniej otuliła się okryciem. - To ja przepraszam, nie powinnam zareagować w ten sposób na wzmiankę o czekoladzie. - spuściła wzrok na wyczarowane przez Draco trampki, a w jej oczach pojawiły się słone krople. Była chora... bardzo chora, a choroba odbierała jej życie z dnia na dzień. Teraz zrozumiała, że jej poczucie kontroli to po prostu złudne wyobrażenie - już dawno przestała nad tym panować.
- Jeśli masz pamiętnik, to wzmianka o mnie na pewno sprawi, że Twoje życie będzie bardziej barwne. - spróbował rozluźnić atmosferę. - Wróć ze mną, dokończymy nasz taniec. Obiecuję, że nikt nie będzie niczego od Ciebie oczekiwał. Tylko bądź i baw się dobrze. - dodał po chwili namysłu. Szatynka spojrzała na niego zaszklonymi oczami i pokręciła głową.
- Nie mogę, Draco - sposób, w jaki wypowiedziała jego imię był... miękki i subtelny, a do tego melodyjny. Pomyślał, że chciałby słyszeć je częściej. - Wrócę do domu.
- Sumienie nie pozwoli mi zostawić Cię tutaj samej. - powiedział rozglądając się dookoła w ciemnościach. - To sumienie ma rude włosy i jest dość pyskate - wywołał tym uśmiech na jej twarzy. Tak było jej zdecydowanie lepiej, niż w przygaszonej i smutnej wersji, którą bywała w ostatnim czasie. - Odwiozę Cię.
Czarny sportowy samochód sunął ulicą z zadziwiającą prędkością. Nie bała się widząc, jak sprawnie blondyn prowadzi spoglądając na nią ukradkiem co jakiś czas. Milczeli. Żadne nie odważyło się wypowiedzieć słowa, ale oboje czuli się swobodnie w swoim towarzystwie. Gdy dojechali pod wieżowiec słowa same wypłynęły z ust Hermiony:
- Wejdziesz?
Chłopak uśmiechnął się triumfalnie. Czekał na ten moment, miał propozycję, która musiała być przedstawiona na osobności, a teraz była idealna okazja.
- Chętnie, pod warunkiem, że użyczysz mi swojej kuchni, forma sama się nie zrobi, a dziś stres spowodował, że nie zjadłem dosłownie nic.
- Wiesz, nie wiem, czy w mojej kuchni cokolwiek nada się dla zawodnika quiddicha - odparła speszona.
- To da się załatwić, zaczekaj na mnie w mieszkaniu - powiedział z chytrym uśmieszkiem na ustach i zniknął zostawiając ją samą w korytarzu.
Zdjęła elegancką sukienkę i zamieniła ją na luźne dresy i bluzę Malfoya, którą podarował jej ostatnim razem. Była ciepła i pachniała męskimi perfumami, jego perfumami, ale to przecież nie było tak ważne. Usiadła na kanapie podkulając nogi, rozpuściła włosy i czekała. Usłyszała, że ktoś wszedł do mieszkania, a po chwili jej oczom ukazał się chłopak z mąką, jajkami i owocami w dłoniach.
- Masz bardzo pomocne sąsiadki - zaśmiał się, na co i ona parsknęła śmiechem. No tak książę Slytherinu zawsze dostaje to czego chce, nawet jeśli mają to być składniki na gofry. Wszedł do kuchni i wprawnie posługując się magią zaczął gotować. Przyglądała się mu z zaciekawieniem - od kiedy Draco Malfoy gotuje? Usiadł obok niej z talerzem pełnym słodkich gofrów zwieńczonych truskawkami i gorzką czekoladą. Wyglądał na zadowolonego z siebie w roztrzepanych włosach i rozpiętej lekko koszuli mógł konkurować z Adonisem. Spojrzała na niego i zanim pomyślała zapytała:
- Myślisz, że mogłabym spróbować? - uśmiechnął się uroczo i odpowiedział:
- Już myślałem, że nie zapytasz. - podsunął talerz w jej stronę. - To tylko gofry, mała. Wiem, że to nie takie proste, ale... cieszę się, że próbujesz. - dodał.
Rozumiał ją... wiedział, że jej ciężko, nie spieszył się. Nawet nie patrzył, po prostu był obok gotowy podzielić się swoim spokojem i opanowaniem, a ona... ufała mu.
CZYTASZ
Jestem obok - Dramione
FanfictionOna - niesamowicie zdolna, chorobliwie ambitna czarownica, która zmaga się z przeszłością i teraźniejszością nie wiedząc, co przyniesie jutro On - sportowiec, łamacz damskich serc, którego życie jest idealnie nieidealne Oni - ludzie, którzy potrzebu...