Rozdział 5 - lament

378 8 0
                                    

Myślę, że mój krzyk w tamtym momencie dało się dosłyszeć w promieniu 100 metrów. Upadłam na kolana, a łzy leciały ze mnie ciurkiem. Zaczęłam zwijać się po podłodze i wyć. Po około minucie zaczęłam czołgać się w jego stronę. Za ziemi była każuła krwi, Damian zginął na miejscu. Chciałam go otsucić, lecz bezskutecznie. Było już za późno. W końcu Adam wziął mnie na ręce. Zaczełam wrzeszczeć i się wyrywać, lecz pierdolnął mnie czymś w tył głowy i zemdlałam. Gdy się obudziłam, byłam już czysta i znowu leżałam na tamtym niewygodnym materacu. Zwinęłam się w kłębek i płakałam. Nic innego nie byłam w stanie zrobić. Kilka godzin później, Shion weszła do pokoju, by przynieść mi herbatę i coś do jedzenia. Nie ucieszyłam się jednak na jej widok, nawet na nią nie spojrzałam. Bez słowa zostawiła posiłek i wyszła. Zabrałam się za niego dopiero dwie godziny później. Byłam załamana mimo, że spodziewałam się, że w końcu go dorwą. W fatalnym stanie poszłam spać i spałam przez następne 12 godzin. Następnego dnia to Adam przyszedł do mnie z wodą i kanapkami, po czym kucnął koło mnie.
- Napewno mnie teraz nienawidzisz. Rozumiem to. Wiedz jednak, że jakkolwiek to brzmi, to zrobiliśmy to dla twojego dobra. Napewno zauważyłaś, że ostatnio nie byłaś torturowana. To dzięki Shion. Znalazła trop tego chłopaka na własną rękę i ubłagała kata, żeby pozwolił jej się tym zająć. Miała na to dwa tygodnie, do tego czasu mieli zostawić cię w spokoju. Poprosiła mnie o pomoc i razem go znaleźliśmy. Nie był jakimś zaawansowanym uciekinierem, zostawił za sobą mnóstwo śladów, to nie było aż tak trudne. Wybacz, lecz musieliśmy to zrobić, takie było nasze zadanie, jego śmierć była nieunikniona. Taka wersja jednak była najlepsza dla ciebie. Wiem, że mnie nienawidzisz, lecz proszę, nie miej urazy do Shion. Miała na myśli tylko twoje dobro.
Nie odpowiedziałam. Poczekałam tylko, aż mężczyzna wyjdzie z pokoju. Tak, wiedziałam, że to nieuniknione. Jednak nadal cholernie boli. Następne dni mijały okropnie. Zawsze miałam depresję, lecz teraz to już przerosłam samą siebie. Codziennie ktoś przychodził donosić mi jedzenie i coś do picia. Po około tygodniu czułam się nieco lepiej i zaczęłam rozmawiać z ludźmi, którzy do mnie przychodzili. Moje rany całkiem się jeszcze nie zagoiły, lecz było z nimi już coraz lepiej. W końcu odwiedziła mnie czerwonowłosa.
- Skoro wypełniliście już swoje zadanie, to dlaczego tutaj wciąż jestem? Nie powinniście mnie od razu zabić?
- Powinniśmy, lecz jak narazie to odwlekamy. Jesteś ciekawą osobą, nawet nigdy nie próbowałaś uciec. Chwilę tu zostaniesz i zastanowimy się co z tobą zrobić.
Pokiwałam głową. Cieszyłam się, że przychodzi mnie odwiedzać. Czułam się wtedy spokojnie i praktycznie zapominałam o porwaniu.
- Nudzi ci się tutaj, co. Em chcesz może zagrać w UNO?
Wytrzeszczyłam oczy. Takiej propozycji będąc porwaną to się nie spodziewałam. Jednak miała rację. Cholernie mi się nudziło. Uśmiechnęłam się więc i pokiwałam głową. Dziewczyna wyszła z pokoju i wróciła po paru minutach z dwoma kubkami kawy i kartami. Wręczyła mi jeden napój i zaczęła tasować karty. Moje rozdanie nie było złe, lecz Shion wygrywała. Na końcu dowaliła mi +4 i całkowicie wygrała. Rozegrałyśmy jeszcze pare rund i skończyło się na wyniku 4:7 dla niej.
- Hmm wygrałaś. Życzysz sobie czegoś w nagrodę?
- Haha teraz może nie, ale zapamiętam to sobie.
Atmosfera była naprawdę miła. Szczerze mogłam się uśmiechać. W końcu do pokoju wszedł Adam.
- Shion. Musimy jechać.
- No tak. Już idę. Spokojnie, wrócę niedługo. - to ostatnie powiedziała do mnie, po czym wyszła z pokoju. Znowu zostałam sama i poczułam pewną nostalgię.
Następne pare dni nie były niczym sprcjalnym. Cały czas siedziałam sobie w pokoju. Miałam też rację, moje lewe oko było nie do odratowania, kompletnie wypłynęło, jednak z moimi ranami było już dobrze, mogłam się bez problemów poruszać. Dlatego postanowiłam, że nieco poćwiczę, w końcu nie ruszałam się od dawna. Tamtego dnia miałam całkiem dobry humor i o dziwo prawie nic mnie nie bolało. Pod wieczór drzwi pokoju się otworzyły i weszła przez nie Shion. Ucieszyłam się na jej widok. Za nią ponownie stał Adam i ponownie kogoś trzymał. Też był to mężczyzna, lecz inny. Młody chłopak, był związany i nieprzytomny. Adam połorzył go na moim materacu.
- Będziesz miała współlokatora - parsknął. Jednak nie patrzyłam na niego, a na Shion. Może to i dziwne, lecz stęskniłam się za nią. Adam wyszedł i nie licząc nieprzytomnego chłopaka, zostałyśmy same. Moje serce lekko przyspieszyło. Dziewczyna podeszła do mnie i dotknęła moich włosów spiętych w luźnego koczka.
- Hmm masz strasznie tłuste włosy.
- No cóż, nie zapewniliście mi tutaj prysznica.
- Haha no tak... chcesz może się wykąpać?
- A mogę? Niby gdzie?
- No wiesz, ja tutaj mieszkam. Mam i prysznic i toaletę i wszystko. Jak chcesz, to mogę cię zabrać. Tylko nie próbuj uciekać, bo więcej takiej szansy nie dostaniesz.
Moje oczy się zaświeciły i entuzjastycznie kiwałam głową. Nigdy nie byłam jakimś czyściochem, ale po miesiącu bez kąpieli naprawdę byłam już wstrętna i brudna.
- To chodź
Shion pomogła mi wstać i razem wyszłyśmy z pokoju. Pierwszy raz mogłam się przyjrzeć temu korytarzowi. Był naprawdę długi a ściany były szare. Zauważyłam mnóstwo drzwi, pewnie to pokoje członków tej organizacji. W końcu doszliśmy do drzwi na których namalowany farbami było drzewo wiśni. Naprawdę piękna praca. Shion otworzyła drzwi i weszłyśmy do środka.

Upragniony koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz