Rozdział 2 - Moja księżniczka kocha innego.

21 3 3
                                    

    Dzwoni dzwonek. Dźwięk ten był jak wystrzał z pistoletu, który miał oznaczać zaczęcie się wyścigu jeździeckiego. Wybiegam z klasy, zbiegam po schodach, mało co nie przewracając się na kolana. W biegu rozglądam się delikatnie czy nikt tego nie widział i nie podśmiechuje się ze mnie pod nosem. Chyba mam szczęście. Wbiegam do łazienki, patrzę w lustro. Czy to co się stało, stało się na prawdę? To chyba jeden z tych moich popapranych snów. Nie, to na pewno sen. Daje sobie tak zwanego kontrolnego strzała w twarz, by upewnić się, że to co się dzieje to nie jest sen na jawie. Nic nie dało, nie obudziłam się. Polewam energicznie twarz wodą mocząc sobie koszulkę, nic nie dało. Powtarzam czynność, znowu nic. Jestem dość mocno mokra. Czyli jednak. 

- Wow- mówię do siebie, chociaż było to głupie bo nie miałam pewności, że jestem sama w toalecie. Jak tak teraz o tym myślę to cała sytuacja, z biciem się po twarzy, czy agresywnym oblewaniem twarzy wodą nie była przemyślana. Jestem przecież w miejscu publicznym. Jeśli ktoś to widział weźmie mnie za idiotkę.

    Na moją twarz wkrada się uśmiech, a zakłopotanie zmienia się w euforie. Patrzę jeszcze chwile na moje odbicie w lustrze nad zalaną umywalką. Normalnie posprzątałabym ten bałagan, ale w przepływie energii wypadło mi to z głowy i czym prędzej wybiegłam z pomieszczenia. Biegnę do stołówki, gdzie przesiadują moi przyjaciele. Gdy już docieram do miejsca docelowego zajmuje szybko wolne krzesło przy ich stoliku. Nie jestem w stanie usiedzieć w miejscu, zwraca to uwagę moich towarzyszy.

- Co tak skaczesz jakbyś owsiki miała?- Pyta Elena. Reszta się przypatruje, myślę że nawet nie zwrócili by większej uwagi gdyby nie padło pytanie. 

- A bo tak jakby Kaja robi ze mną projekt.- odpowiadam z szerokim uśmiechem na twarzy. Wszyscy patrzą na mnie z dużymi oczami.

- Ale, że ta Kaja? - pyta dość głośno Alex. 

- Cicho, cicho. Nie tak głośno bo ktoś jeszcze usłyszy, zwróci uwagę.- odpowiadam.

- Słuchaj no, nie da się nie zwrócić uwagi na kogoś kto zazwyczaj jest spokojny i opanowany, a nagle zaczyna tryskać energią. - mówi Klaudia.- Spokojnie nikt nie połączy przecież nagle wątków, że robisz projekt z jakąś hetero sexy laską, która ma akurat na imię Kaja. Wiesz ile takich tutaj jest?

- Tak, tylko że w klasie mamy tylko jedną Kaje, a wiesz chyba, że oni mogą takowy fakt połączyć.- mówię lekko oburzona.- Dobra ale dość na razie wypowiadania tego imienia na głos. Bardzo się z tego powodu cieszę, chyba to widzicie. Najgorsze jest to, że zamiast o niej zapomnieć znowu zaczynam myśleć o tym jak bardzo chciałabym z nią być.

   Moi znajomi dobrze wiedzą jak często wzdycham do jej osoby, wiedzą też, że to nie ma sensu. Wszyscy jesteśmy świadomi, że Kaja jest hetero. Ma tylu męskich znajomych, otacza się w ich towarzystwie, zastanawiam się tylko do którego z nich wzdycha nocami, jak ja do niej. Dziwi mnie fakt, że dalej jest sama. Albo tak mi się tylko wydaje. Nigdzie w Internecie nie mogłam znaleźć informacji na ten temat. Albo dobrze się ukrywa, albo faktycznie jest sama. Rozmawiamy dalej w najlepsze, gdy w końcu przerywa nam dzwonek. Wracamy na lekcje. Mija druga lekcja, trzecia prawie na finishu. Klaudia z daleko posyła mi jednoznaczny gest. Przykłada dwa palce do ust, oddala je, a następnie wydycha powietrze. Odsyłam jej kciuka w górę. Znowu dzwonek, mam już odruch wymiotny od niego a to dopiero październik. Wychodzimy z klasy w szampańskich nastrojach. Znajdujemy się przed szkołą, zmierzamy na naszą miejscówkę. Po drodze mijam Kaje, mój uśmiech nie schodzi mi z twarzy, odnoszę wrażenie, że robi się nawet coraz większy. Chyba zaraz pękną mi policzki. Wybudzam się z chwilowego transu, Klaudia zdążyła mnie już wyprzedzić, stoi już z resztą, a ja do nich dołączam. Odpalam papierosa. Dzielimy się zapalniczką. Rozmawiamy. Wraz z końcem jednego, rozpalam drugiego. 

- Matko czemu dzisiaj te wasze fajki śmierdzą jeszcze bardziej, niż zazwyczaj.- mówi Marcelina.

- Chcesz buszka?- mówi Klaudia, wydmuchując dym w kierunku Marceliny. Wszyscy się śmiejemy w najlepsze, a ja w głowie myślę jak zagadać do Kai.

- Myślę czy by nie podejść do niej i nie dogadać się do co projektu.- rzucam. Moi przyjaciele przytakują i mówią, że to dobry pomysł. W końcu idę by umówić się z nią na zrobienie pracy, a nie na randkę. Chociaż takowa mi się marzy. Chciałabym pójść z nią nad jezioro, rozłożyć się na kocu, przytulać, rozmawiać, słuchać jej anielskiego głosu. 

   Zebrałam w sobie trochę odwagi i ruszyłam. Zrobiłam pierwszy krok, zaraz za nim drugi i stanęłam w miejscu. To co zobaczyłam wryło mnie w ziemię. To Mateusz, chłopak który śmiał się ze mnie w podstawówce, dawał jej buziaka w czoło. To ja miałam być tą, która będzie ją całować bo jej pięknej twarzyczce, a nie jakiś oblech, który nie umie oddychać bez epeta. Tak jakby miał astmę, a to zastępowało mu inhalator. Zauważyłam, że robi mi się ciepło w dłoń. Tytoń dopalił się do filtra. Nasuwa mi się pytanie. Ile już tak stoję, że wiatr wypalił mi znaczną część papierosa? Rzuciłam niedopałek o bruk, zdeptałam i odeszłam z o wiele gorszym humorem. Moja księżniczka kocha innego. Jakim cudem? Przecież ona jest taka wspaniała, a on? Brak słów. Wracam do szkoły. Chciałabym się zakopać głęboko, sześć stóp pod ziemią, by przeczekać aż on umrze i zostawi Kaje, bym mogła być z nią długo i szczęśliwie. Jak na razie czeka mnie długie życie, ale samotne, bez mojego aniołka przy piersi.

Kamienica - Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz