•— 🂱 —•
| DUSTIN ASA |Dzień piąty rozpoczynam od porannej herbaty. Towarzystwo mam wyszukane. Siedzi przede mną mały Lunatyk. Wpatruje się tymi swoimi zaczarowanymi oczami, popijając herbatkę z filiżanki dla ludzi, którzy ledwo wyrośli ponad stół i dręczy moją moralność tym swoim dziecięcym uwielbieniem, o które się nie prosiłem. W rękach mielę drugą laurkę, jaką dostałem, gdy ledwie przekroczyłem próg domu Prezydenta Snowa. Tym razem na obrazku wylądowałem ja i jeśli dobrze rozgryzam, co Amavi miała na myśli, rzucam toporem. Ma dziecko talent, to trzeba przyznać. Krew na mordzie oddała niemal z kunsztem zawodowego malarza. Rozcieram między palcami czerwony brokat, tuż po tym, gdy odsuwam dłoń od swojego realistycznego portretu.
— Panie Dustin — odzywa się nagle Amavi. Bawi się swoim dobieranym warkoczem, a zaraz potem kładzie obydwie ręce na stole i pochyla się ponad nim. Strażniczka ledwie powstrzymuje rozbawiony grymas, gdy głuche echo po uderzeniu dłońmi o blat roznosi się po pomieszczeniu. — Dziadek mówi, że nie będę mogła bawić się w grę w Lunatyków, a ja bardzo chciałabym ją wygrać! Tak jak ty! Poprosisz mojego dziadka, żeby mi pozwolił?
Aż się zapowietrzam. Oczywiście, że chętnie poprosiłbym Chłodnego, żeby puścił cię kiedyś na Arenę. Po pierwszej minucie zmieniłby wszystkie zasady, a najpewniej odwołał Igrzyska. Dopóki jednak nie wlezie w buty ludzi z dystryktów, do takiego czegoś raczej nie dojdzie. A więc gnij w swoich dziecięcych marzeniach i niespełnionych pragnieniach, że nigdy nie opuścisz tych uroczych czterech ścian, żeby poczuć się niczym przeciętny śmiertelnik.
To dziecko, przywołuję swoją klasyczną śpiewkę. To dziecko, Dustin — ona ledwo wie, o co w ogóle biega w grze Lunatyków. Stwierdziłbym nawet, że wie wielkie nic.
Najchętniej olałbym to pytanie, ale to skomplikowane. Amavi nie zraża nawet fakt, że popijam własną herbatę, licząc, że zapomni, czego ode mnie chciała. Na Micę by to zadziałało. W głowie ma milion myśli na sekundę, więc prędko zmienia swoje pole zainteresowania. To bardzo przydatne, gdy moja siostra zadaje mi niewygodne pytania, jak choćby takie, dlaczego nie mieszkamy dłużej razem. Najprościej powiedzieć więc, że po prostu jestem za stary na mieszkanie z rodzicami, ale to nie działa, bo Mica od razu wywala z argumentem, że rodzeństwo jej koleżanek nadal się nie wyprowadziło.
...boże, ale za nią tęsknię.
— Panie Dustin — powtarza się Amavi. — To powiesz dziadkowi, czy nie?
Bez obaw. Kto wie, może znajdzie się uczynna osoba, która pewnego dnia wyśle na Arenę same dzieci z Kapitolu. Układam zabawnie usta, gdy łapię się na tym, jak daleko właśnie zabrnąłem. I niby co? Miałbym poczuć się dzięki temu lepiej? To by coś zmieniło? Dało mi jakąś satysfakcję? Czy sprawiło, że stałbym się dokładnie taki sam, jak oni wszyscy? Czy granie dziećmi przeciw dorosłym, niezależnie w której odsłonie, uczyni mnie godnym sprawiedliwości? Moja sprawiedliwość wygląda inaczej. To ci, którzy wymyśli Głodowe Igrzyska, powinni smażyć się za nie w ogniu na Arenie, podziwiani przez tych, którym odebrali wszystko.
Potrząsam głową, gdy Amavi powtarza trzeci raz moje imię. Jest bardzo cierpliwa. Mimo że otwarcie ją olewam, ona brnie w swoje. Tylko dlatego, że dziecko ma za plecami strażniczkę, nie powiem jej, że kto wie, może pewnego dnia zazna tego zaszczytu. Może w ramach obchodów setnej rocznicy Igrzysk na Arenę wyślemy dzieci z Kapitolu. Ale wtedy będzie już na to za stara. Zresztą, dzieci naznaczone Kapitolem już szaleją na rozgrywkach, więc większego szoku nie będzie. Ta myśl daje mi również idealny powód do zmiany tematu. Uśmiecham się przyjaźnie do Amavi i mrużąc badawczo oczy, pytam uprzejmie:
— Dobrze widzę? Czy masz fryzurę taką samą, jak nosi Ayla Quinn z Dystryktu Drugiego?
— Ayla Quinn Crane, panie Dustin — poprawia mnie Amavi. Marszczy nieco nos, chyba urażona, że śmiem bezcześcić pełne nazwisko jej ulubienicy. Nie przerywam uśmiechu, gdy powtarzam po niej:
CZYTASZ
THE SONG OF LUNATICS | THG [1]
Science Fiction❝STRZEŻ SIĘ MILCZĄCYCH.❞ Po spektakularnym zwycięstwie Siedemdziesiątych Pierwszych Igrzysk Głodowych Dustin Asa, w otoczce niepewności, traumy i niewyobrażalnych wymagań, wraca do Kapitolu, aby mentorować swoim następcom. W wyniku nieoczekiwa...