Rozdział 10. Mavra

146 7 0
                                    

Uczucie zwycięstwa rozlało się po moim ciele, ogrzewając mnie od środka.

Lucas był na mnie zły, choć nie potrafiłam powiedzieć, skąd to wiem. Po prostu to czułam, ale w tamtym momencie myślałam tylko o tym, że wygrałam.

Przez tyle lat bawiłam się z królem w kotka i myszkę, oni próbowali mnie złapać, a ja ciągle im uciekałam i popełniałam coraz to nowe przestępstwa. A teraz to ja miałam go w garści, mogłam triumfować i patrzeć, jak wielki król Wyspy Odcieni kuli się na krześle i wyznaje mi prosto w twarz swoje słabości.

- Przejedziecie przez kawałek Wioski Bieli, potem przez Wioskę Szarości i przez Martwy Las do portu. Tam wsiądziecie na statek, którym popłyniecie na Wyspę Mgły. Jest problem, ponieważ nie wiemy dokładnie, gdzie leży dom kupca na Zapomnianych Ziemiach, ale w dzień, w który dotrzecie na wyspę, w Mieście Mgły w pałacu odbywać się będzie bal. Tam spotkacie się z naszymi ludźmi, którzy dadzą wam dokładną mapę. Nie martwcie się, oni was rozpoznają. Mogliby wysłać ją tu do nas, do pałacu, ale bezpieczniej będzie, jak osobiście ją odbierzecie. I wtedy z mapą będziecie mogli dojść do jego domu i wykraść Puszcznika. - Król przedstawił ostateczny plan, nad którym pracowaliśmy przez większość popołudnia.

Do głowy napływać zaczęły mi wspomnienia z Wyspy Mgły, wszystkich szkoleń i misji, ale starannie je odgoniłam i skupiłam się na planie.

Król zaproponował nam również przenocowanie w pałacu i o ile Aspen rzeczywiście miał jakiś wybór, ja podejrzewałam, że nie mogłabym odmówić. Przynajmniej łóżka były wygodne.

Chłopak mnie wkurzał. Irytująco poprawny, posłuszny królowi, liżący mu tyłek, kiedy tylko miał taką okazję.

Zazwyczaj Obrońcy tacy byli, podporządkowani władcy, ale on po prostu był aż przesadnie oddany.

Król zaproponował nam kolację, ale chyba bym wolała wyskoczyć przez okno, niż choćby jeszcze przez chwilę spędzić w obecności tego lizusa, więc strażnik (ten sam rudy, który był ze mną wcześniej) odprowadził mnie do pokoju. Przez całą drogę krętych korytarzy patrzył z nienawiścią na Lucasa, przez co ledwo powstrzymywałam uśmiech.

Kiedy w końcu zostaliśmy sami, kruk zleciał mi z ramienia i przysiadł na biurku. Zakrakał głośno.

- Nie przesadziłam. Och, no weź. Popatrz mi w oczy i powiedz, że nie zrobiłbyś na moim miejscu tego samego.

Kruk wzniósł się w górę i zatrzymał na wysokości mojej twarzy. Popatrzył na mnie chwilę, po czym spuścił główkę w dół.

- No właśnie. Doskonale wiesz, że musiałam wykorzystać tę sytuację, król jest teraz bezbronny. A o kasę targowałam się tylko z przyjemności, żeby zobaczyć, jak daleko mogę się posunąć. Wystarczyłoby mi dwadzieścia milionów, ale jak widzisz, król jest tak bardzo zdesperowany, że zgodziłby się na każdą cenę. Nie rozumiem tylko, dlaczego ten gość nie sprzedał tego głupiego Puszcznika? Na pewno proponowali mu wysoką cenę. Zresztą, to nie ma znaczenia. Teraz jest nasza szansa. Wykonamy to zadanie i wyjedziemy stąd. - Przysiadłam na łóżku, a Lucas usiadł na szafce obok. - Wyjedziemy, dokądkolwiek będziemy chcieli, będziesz mógł wybrać dowolne miejsce na świecie. Wyobrażasz sobie, ile to jest pieniędzy? - Położyłam się, głowę opierając na miękkiej poduszce. - Kupimy sobie dom w jakimś małym mieście albo lepiej, zamieszkamy w jakiejś stolicy i nabędziemy ogromną willę. Codziennie będziemy jadać w drogich restauracjach, kupię sobie takie ciuchy, jakie tylko zapragnę. I zapomnimy o tym nędznym życiu.

Zamilkłam na chwilę i obróciłam się na bok, by spojrzeć na Lucasa.

- Trzydzieści milionów - powtórzyłam głucho. - Tym razem tego nie spieprzę, obiecuję.

Odcienie czerniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz