Rozdział 32.

78 8 2
                                    

Stanley

Mam już serdecznie dosyć humorków Prudencji. Przecież ona 'nie myśli o mnie w ten sposób'. Wydawało mi się, że jeszcze piętnaście minut przed wypowiedzeniem tego zdania, miała na ten temat odrobinę inne zdanie.

Idąc do szkoły musiałem znosić jej widok. Chyba specjalnie wyszła chwilę przed nami. I bardzo dobrze. Jednak trochę współczuję Ringo. Nie pozostałbym zdrowy psychicznie, jeśli byłaby moją siostrą.

Będąc w szkole musiałem jej pokazać, że nie obchodzą mnie jej słowa. Nic a nic. I zaczynałem wierzyć, że to prawda. Serio nie interesowała mnie ta dziewczyna. No dobrze, tylko się okłamywałem. Ale często powtarzane kłamstwo, wkrótce staje się prawdą. Więc to tylko kwestia czasu, kiedy przestanę zwracać na nią uwagę. Chociaż gdy przypomnę sobie jej usta... To nie był zwykły pocałunek. Muszę o nim zapomnieć. A lekiem na nią, będzie inna dziewczyna. Jakakolwiek. Ważne, że nie Prudencja.

***

Yoko siedziała na szkolnym korytarzu, przeglądając notatki z historii. Na następnej lekcji miała klasówkę. Czytała właśnie o podbojach Napoleona, kiedy usłyszała głośny śmiech. Podniosła głowę i zobaczyła grupę chłopaków, w tym Stanleya, i jakąś dziewczynę, która bez przerwy chichotała z ich opowieści. Prudencja kojarzyła ją. Nie znała jej imienia, ale pamiętała, jak Stanley i ona zabawiali się w klubie, kiedy to sama była tak pijana, że chłopak niósł ją przerzuconą przez ramię do domu. Teraz też była uwieszona na jego ramieniu.

-Gołąbeczki, co? - spytał nagle siedzący obok niej Brian. Nie zauważyła, kiedy się do niej dosiadł.

-Kto?

-No Stanley i Page. Gdyby facet nie był tak umięśniony, pewnie by mu połamała kilka kości od tego przytulania.

Prudencja znów popatrzyła na parę, która była spleciona w namiętnym uścisku, nie krępując się przynajmniej połową szkoły, kręcącą się dookoła.

-Mogliby znaleźć sobie jakieś ustronne miejsce - powiedziała cierpko, poprawiając okulary.

-Zazdrosna jesteś, czy co? - spytał zaczepnie.

-Po prostu nie mam ochoty oglądać, jak nawzajem się obśliniają.

-Fuj - wzdrygnął się. - Właśnie sobie wyobraziłem, jak on jej..

-Błagam cię. Nie musisz kończyć. Oszczędź mi szczegółów swojej bujnej wyobraźni.

-Jak sobie życzysz.

Brian i Prudencja siedzieli w ciszy. Dookoła nich dał się słyszeć gwar rozmów i śmiechu przechodzących osób. Yoko spoglądała czasem w stronę stojącej naprzeciw niej grupy. Zauważyła dołączającego do nich Ringo i pokręciła lekko głową. Brat zobaczył ją i oddalił się od swoich towarzyszy. Usiadł obok siostry.

-Co tam?

-Uczę się, nie przeszkadzaj mi.

-Co ty taka ostatnio nerwowa się zrobiłaś? Ciągle tylko na mnie warczysz, jakbym ci coś zrobił. Yoko, co się dzieje?

-Nic. I mówiłam ci, że się uczę, więc bądź cicho.

-To przez Stana. Ja to wiem. I nie zaprzeczaj - dodał od razu, kiedy Prudencja już otwierała usta, by zaprotestować.

-Po prostu daj mi spokój. Nie mam dziś nastroju do takich rozmów.

-Okay, więcej nie pytam. Pamiętaj tylko, że będziesz musiała znosić Stanleya na dzisiejszej kolacji?

loneliness in paradiseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz