Pierwsza akcja nowicjuszki

141 5 3
                                    

Dziś nowa ratowniczka Martyna rozpoczyna swój pierwszy dzień w nowej pracy, którym niezwykle się stresuje, zauważa to podobający się jej Piotrek, który podchodzi do niej pijący kawę, by uspokoić
P: Cześć, jak się masz?
M: O witaj, jak miło że pytasz. Ogólnie dobrze, ale niezwykle się stresuje nawet nie wiesz jak... Ogólnie mój ojciec uporczywie twierdził, że takie coś ratownictwo medyczne nie jest dla mnie, bo jestem zbyt wrażliwa, łatwo ulegam emocjom itp, choć może nie wierzysz jak brzmi to z ust byłej członkini gangu, ale taka prawda. Ja się uparłam, ponieważ twierdziłam uporczywie, że zawsze miałam we krwi polowanie do tego zawodu i zawsze chciałam tylko robić wyłącznie to
P: Rozumiem, wiesz co, mogę Ci dodać od siebie to na pewno, że w ogóle nie przejmuj się tym co mówią inni. Mi mówiono dokładnie to samo, ponieważ również jestem taki jaki opisujesz. Miałem uciec z płaczem mega zniechęcony i przestraszony przy pierwszym poważniejszym wypadku, a widzisz już 5 rok sukcesywnie siedzę w tej robocie
M: Dzięki, naprawdę dodałeś mi otuchy. W ogóle jesteś wrażliwy, delikatny i czuły?
P: Tak, jak jakas baba właśnie. Do mężczyzny to przecież ani trochę nie podobne. Żenujące...
M: Ale co ty opowiadasz skądże? Ja właśnie uwielbiam tego typu facetów najbardziej właśnie, bardzo mi się to podoba...
Rozmowę Piotra i Martyny przerywa otrzymane tego dnia zgłoszenie. Ratownicy pogotowia zostają wezwani do 80 letniej kobiety chorej na Alzheimera, która próbuje skoczyć z balkonu twierdząc, że umie latać. Ratownicy czym prędzej jako asekuracja przybyli na miejsce. Doktor Banach wita się z komisarzem policji
W: Cześć
Komisarz: Witaj
W: Co tu mamy?
K: No 80 latka chora na Alzheimera weszła na balkon i chce z niego skoczyć. Od godziny negocjator probuje ją przekonać żeby zeszła, jednak ani trochę bezskutecznie. Nie wiemy co zrobić pomóżcie
W: Dobra ruszamy na górę. Jestem lekarzem spróbuję cos zdzialac
Ekipa pogotowia ruszyła na górę, gdzie rzeczywiście na krawędzi balkonu stała kobieta, a tuż przy niej mężczyzna będący negocjatorem
W: Cześć, co tu się dzieje?
N: Cześć, No 80 letnia babka nagle dostała szału weszła na balkon, twierdzi, że chce latać jak supermanka i pomagać w ten sposób innym, a nie byc przez całe życie tylko postrzegana jako głupia nic nieznacząca księgowa
W: Masakra...
M: No ja coś o tym wiem...
W: Co ty gadasz Martyna...dobra, zostaw mnie z nią. Jak ma na imię?
N: Józefa
Policjant odchodzi i Wiktor zabiera się do rozmowy z kobietą
W: Pani Józefo, pani Józefo halo... dzień dobry
Józefa: Ooo, witaj chłopczyku, kim jesteś i skąd się tu wziąłeś?
W: Pani Józefo nazywam się Wiktor Banach, jestem lekarzem i przyszedłem zapytać co pani tutaj robi?
J: Ahh..lece...lecę ratować świat...całe życie byłam tylko nic nieznaczącą księgową...teraz chce się poczuć jak naprawdę ważny dla kogoś superbohater
W: Ale pani Józefo po pierwsze, księgowa to jakże ważny i potrzebny dla wszystkich zawód, gdyby nie on, kto by "ogarnął" że tak powiem wszystkie sprawy związane z finansami które są dla ludzi tak ważne? A po za tym bohaterką może być pani bez latania jak w filmach, może pani udzielać się charytatywnie na przykład czy pewnie aktywnie w kółko różańcowym...
J: A po co mi to wszystko? Ja chce latać, przede wszystkim...szybować jak ptak...
Gdy kobieta prawie spada z krawędzi balkonu cały zespół ratownictwa medycznego natychmiast ją obezwładnia. Po podaniu przez Wiktora środków na uspokojenie kobieta została odprowadzona na dół do karetki, którą odjechała wraz z ratownikami w stronę szpitala. Droga do niego była niezwykle trudna, ponieważ prowadziła przez las. Jadąc przez niego nagle ambulans uległ uszkodzeniu i się zatrzymał. Wiktor z Piotrem postanawiają sprawdzić usterkę, natomiast Martynie nakazali pilnować kobiety. Martyna sukcesywnie oczywiście spełniała swoje zadanie, jednak na jezdni nagle zauważyła chłopczyka, wyraźnie zagubionego, którego może potrącić samochód. Ratowniczka zdecydowała się pobiec do niego, spuszczając tym samym na chwilę kobietę z oka, która skorzystała z okazji i uciekła. Kiedy Wiktor i Piotr po naprawieniu usterki zauważają brak staruszki są nieźle wzburzeni
W: Gdzie jest ta pani?! Martyna!
Kobieta wraca z małym chłopczykiem
M: Tak? Ojej, gdzie ta staruszka?!
W: Nooo? Gdzie ta staruszka?! Przecież miałaś za zadanie po prostu mieć ją na oku! I co to za chłopiec swoją drogą?!
M: Przepraszam Wiktor, on błąkał się po tej jezdni przy lesie, bałam się, mógł go jakiś samochód potrącić
W: To trzeba było powiedzieć Piotrowi, sam by się nim zainteresował! Ty miałaś pilnować staruszki! Teraz zostań z nim a my idziemy jej szukać! Boże, gdzie ona może teraz być!
Na całe szczęście starsza pani nie zdążyła odejść zbyt daleko, Wiktor i Piotr odnaleźli ją pareset metrów dalej tylko... całkowicie nieprzytomną! Wiktor jak najszybciej ją osłuchał i stwierdził, że w jej płucach zgromadziło się powietrze. Stwierdził, że jak najszybciej trzeba zabrać ją do karetki i tam wykonać drenaż opłucnej. Piotr był przeciwny wykonaniu tak poważnego zabiegu w tak partackich warunkach, jednak Wiktor stwierdził, że nie ma innego odwrotu. Ratownicy udali się do ambulansu, gdzie pod wpływem dużego stresu udało się Wiktorowi wykonać zabieg, odbarczyć powietrze z płuc i sprawić by życie kobiety nie było zagrożone. Została ona przetransportowana ekspresowo do szpitala a chłopczyk odprowadzony na policję. Po bardzio burzliwym pełnym emocji i wrażeń dniu ratownicy docierają do stacji. Wiktor jest wściekły na Martynę za jej karygodną niesubordynacje. Rozważał poważnie jej wyrzucenie z pracy, jednak Piotr broniąc ją zaciekle, że chciała pomóc chłopcu, to jej pierwszy dzień również pełen stresu i nic koniec końców się nie stało przekonał ją by dać kobiecie ostatnią szansę, z której to ta się ogromnie ucieszyła obiecując, że tym razem nie zawiedzie na pewno i da z siebie wszystko...

Akcja SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz