|Część 4|

260 45 5
                                    


Rankiem Wei Wuxian i Lan Wangji wrócili do Zacisza Obłoków. Większość lotu spędzili w ciszy – Wei Wuxian był bardziej wyczerpany papierową metamorfozą, niż się spodziewał, i drzemał na ramieniu Lan Wangjiego bez względu na to, jak bardzo starał się nie zasnąć. Podczas zimnego lotu Lan Wangji przekazywał mu energię duchową, utrzymując go w cieple, chociaż normalnemu kultywującemu nie byłoby łatwo robić to i latać w tym samym czasie.

Powoli wschodzące słońce dopiero zaczynało dręczyć Wei Wuxiana, budząc go, gdy wylądowali przy głównych bramach.

Wei Wuxian ziewnął i przetarł oczy. Przepraszam, że nie mogłem nie zasnąć – powiedział, schodząc z miecza, a Lan Wangji schował Bichena do pochwy.

– Jesteś zmęczony – powiedział Lan Wangji, krążąc przy boku Wei Wuxiana, jakby martwił się, że może się przewrócić. - Odpocznij.

Wei Wuxian uśmiechnął się do niego. – To ty nie spałeś całą noc – powiedział. - Chodź, chodźmy spać.

Jednak zdążyli tylko przejść przez bramę, gdy zatrzymał ich wyznaczony tam uczeń.

- Proszę, chodź ze mną — powiedział uczeń. - Czekaliśmy na ciebie.

Wei Wuxian wymienił spojrzenia z Lan Wangji. Nikt nie miał czasu, aby wysłać GusuLan wiadomość, że wrócą, zanim Wei Wuxian i Lan Wangji już wyjechali. Żadna wiadomość nie mogła dotrzeć tutaj szybciej niż przylecieli.

Ale tutaj, w GusuLan, nic nie wydawało się złe. Poranne powietrze było rześkie, sporadycznie ćwierkał ptak z drzew. Chociaż było jeszcze tak wcześnie, przy harmonogramie snu GusuLan, Zacisze Obłoków było już zajęte przez kultywujących i służących wykonujących swoje normalne prace.

Obaj podążyli za młodym uczniem, gdy prowadził ich do Pawilonu Aptekarza. Chociaż nazwano go Pawilonem Aptekarskim, seria budynków składała się z ambulatorium, izby chorych i apteki.

Zaprowadzono ich do pomieszczenia w budynku apteki, gdzie spotkał ich nieoczekiwany widok. Lan Qiren i Wen Qing pochyleni nad stołem rozmawiali cicho.

Podnieśli wzrok, kiedy Wei Wuxian i Lan Wangji weszli, a uczeń szybko ukłonił się i ponownie wyszedł.

Wei Wuxian uniósł brew, patrząc na dziwną parę. – Skąd wiedziałeś, że wracamy, wujku? - zapytał.

Lan Qiren zmarszczył brwi. Wei Wuxian spodziewał się, że zacznie zadawać pytania – dlaczego wrócili wcześniej niż planowali, gdzie byli inni kultywujący GusuLan i Lan Xichen – ale Lan Qiren nic nie powiedział.

Podobnie Wen Qing nie wyglądała na zadowoloną ani zirytowaną widząc go, jak zwykle, tylko poważną i trochę zmartwioną.

Potem wypchnęła przedmiot, który leżał między nimi na stole.

W świetle wczesnego świtu Kamień Oczyszczenia, który ujawniła, był całkowicie czarny.

___________

Bardzo, bardzo krótki, bo dotarliśmy do końca rozdziału :)

A stone to break your soul, a song to save it. || WangXianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz