Dedykowane dla Hell_of_sinners ♡
___________________________
Złote wstęgi słońca przedzierały się na rozkwitającej polanie. Lawenda, róże, różaneczniki, wisterie i białe lilie rosnące wokoło okrywając ziemię, pozostawiały po sobie przyjemny, orzeźwiający zapach. Obok nich stał młody anioł, którego lśniące, białe skrzydła odbijały się w tafli jeziora. Błękitne oczy błyszczały jak dwa kawałeczki szafiru, oświetlony przez słońce elegancki garnitur podkreślał jego szczupłą sylwetkę, a jaśniające blond włosy dodawały mu uroku. Co prawda dość często przechadzał się w słoneczne dni po ścieżkach tego pięknego miejsca, do którego nie zaprowadziły go tam nogi, a nieskazitelne serce, bo miał nadzieję, a właściwie wiedział, że jest tutaj tylko jedna osoba z która mógł szczerze porozmawiać i prawdziwe niewyczerpywalne źródło inspiracji.
Kochał wypowiadać jej imię, rozkoszować się widokiem szczęśliwego uśmiechu, tonąć w wypełnionych ognikami siły, zapału, pasji i czułości czerwonokrwistych oczach iskrzących jak żywy ogień, wsłuchiwać się w dziewczęcy głos który docierał do jego uszu i jasne kosmyki włosów spływające jak wodospad po delikatnych ramionach. Za każdym razem nie spuszczał z niej wzroku, wpatrując się jak w obraz, którego każdy detal znał na pamięć. Jej śmiech sprawiał, że motylki w brzuchu anioła budziły się do życia. Kiedy trzymali się razem za swoje dłonie, rozmowa pomiędzy nimi, każdy gest, spotkanie, wzbudzało w nim wyjątkowe uczucie. Anioł czuł jak jego serce zaczyna bić żywiej, natłoczone myśli stają się czyste, odgania od siebie zmartwienia, zbierającego się na jego barkach stresu i obowiązki. Myślał za dużo, był emocjonalny, ale wszystkie troski znikały kiedy był przy niej. Zrobiłby dla jej szczęścia i oddałby za nią wszystko.
Jego serce bolało tak, jakby ktoś je wyrywał na samą myśl, że mógłby stracić osobę którą kocha bardziej niż siebie i obdarzył niezwykłym uczuciem. Niepewność, strach i żal zżerało jego ciało od środka, rozpadał się na milion kawałków, a sprzeczne emocje przygniatały go niczym kolumna z marmuru. Miłosne uniesienia mogą być piękne jak i również bardzo bolesne. Czasami jego niewygodne myśli były natrętne, nie dawały mu spokoju i nie potrafił znaleźć ukojenia.
Uniósł podróbek, by spojrzeć na rozchmurzone niebo, a po jego policzku spłynęła łza, której nie starł, pozwolił jej opaść na delikatnej skórze. Iskrząc się w słońcu wyglądała jakby była wykonana ze złota i kryształów, wyryła na anielskiej twarzy ślad smutku.— Michael!
Uśmiechnął się na czuły i stęskniony głos osoby którą teraz najbardziej pragnął zobaczyć i usłyszeć.
Wtuliła się w niego, po chwili odsunęła się, by móc spojrzeć w oczy anioła i ułożyła dłoń na jego policzku, kciukiem gładząc go po twarzy. Otarła łzę delikatnym ruchem, patrząc na niego zmartwiona.— Lilith. — Odpowiedział na swoje imię imieniem ukochanej. Powiedział prawie tak cicho, jak gdyby szeptał. Kiedy tylko wymówiła jego imię, wszystkie troski przegoniły się.
Powolnie wyciagnął zza pleców spleciony z białych lilli wianek, zrobiony specjalnie dla niej i zwinnym ruchem położył go pomiędzy miękkie kosmyki włosów Lilith, która wpatrując się w delikatne ruchy, uśmiechnęła się najszczerszym uśmiechem. Michael objął ją w talii, otulili siebie nawzajem, stykali się również czołami delektując się swoim dotykiem.-— Dziękuję, aniołku. Długo zajęło Ci szukanie dla mnie kwiatów? — Zapytała Lilith, patrząc na niego rozmarzonym spojrzeniem i głaszcząc z delikatnym oddaniem jego skrzydło.
— To czysta przyjemność poświęcać się dla Ciebie. — Michael pogładził ją delikatnie po głowie. Lilith wiedziała, że mówił to całkowicie szczerze. Wiedziała też, że czuję to samo co jej aniołek. Zastanawiała się, co by zrobił, gdyby tak do niego powiedziała - mój aniołku. Na początku nie rozumiała swoich uczuć, ale już była pewna, że go kocha i pragnie być przy swoim aniele. Nigdy nie chciała, żeby zabrał jej to uczucie. Może zabrać wszystko, może sprawić, że jej policzki będą mokre od płaczu, ale nie pozwoli na stracenie tego uczucia.
-— Michael? — Wypowiedziała pytająco jego imię po chwili ciszy.
— Tak, Lilith? — Błękitne, skupione oczy, które zabłysnęły w słońcu zatrzymały się na ukochanej twarzy. Ujął jej dłonie w swoje z lekkim uśmiechem.
— Czy na tym polega miłość? — Oboje złączyli swoje uczucia i przemyślenia w całość. Znów zamilkli, chcąc przemyśleć sytuację.
— Tak, na tym polega miłość, Lily.
— W takim razie, bardzo Cię kocham, mój aniołku. — Złożyła delikatny, acz czuły pocałunek na szczęśliwych ustach swojego ukochanego. Jej serce biło dla niego i na jej twarzy rozkwitł lekki rumieniec.
— Ja Ciebie również, moja Lily. — Równie czule i miękko oddał przyjemny dla nich gest.
Po dłuższej chwili odsunęli się od siebie patrząc na siebie z miłością. Rubinowe oczy Lilith złączyły się z błękitnymi tęczówkami Michaela. Naprawdę się kochali. Byli dla siebie wszystkim. Nie musieli nic mówić, by się rozumieć. Kiedy byli obok siebie, mieli swoje własne niebo. Obydwoje pragnęli, aby te chwilę trwały wieczność.
Wszystko jedno, co się wydarzy, byli dla siebie przeznaczeni.
CZYTASZ
My angel; Lilith x Michael
PoetryRubinowe oczy Lilith złączyły się z błękitnymi tęczówkami Michaela. Naprawdę się kochali. Byli dla siebie wszystkim. Nie musieli nic mówić, by się rozumieć. Kiedy byli obok siebie, mieli swoje własne niebo. Obydwoje pragnęli, aby te chwilę trwały wi...