31

52 7 1
                                    

W deszczowe popołudnie wracałam akurat z pracy. Siedziałam w samochodzie i jak zwykle stałam w korku, gdzieś na końcu skrzyżowania. Krople deszczu rozbijały się rytmicznie o obudowę samochodu i szyby. Wycieraczki działały cicho odgarniając wodę z przedniej szyby.

Poluźniłam chustkę, którą miałam przy szyi, gdyż ogrzewanie sprawiło, że w samochodzie zaczynało robić się przyjemnie. Radio grało rytmicznie, a ja wystukiwałam palcem rytm o kierownicę.

Nagle mój telefon zawibrował, zerknęłam na niego szybko i widząc na wyświetlaczu nazwę: „Mama", odebrałam szybko.

- Tak? – spytałam, zerkając jednocześnie na ulicę.

- Jesteś w pracy? – W słuchawce usłyszałam głos mamy.

- Właśnie wracam – odparłam zgodnie z prawdą i ruszyłam kawałek do przodu.

- Masz chwilkę, żeby podjechać do nas po drodze?

- Jasne – zgodziłam się i spojrzałam na zegarek. Zaraz odezwałam się ponownie. – Ale za jakieś dwadzieścia minut, bo utknęłam w korku. A coś się stało?

- Nic, tylko znowu przyszły listy do ciebie i pomyślałam, że może wpadłabyś po nie po drodze z pracy.

- Okej, nie ma problemu – odezwałam się.

- Dobrze skarbie, to czekam. Pa.

- Pa – pożegnałam ją i rozłączyłam się.

Przez całą drogę do rodziców zastanawiałam się, jak to było możliwe, że Kasjan do tej pory nie zameldował mnie u siebie. Przecież byliśmy już jakiś czas po ślubie.

Nie poruszałam z nim tego tematu, gdyż sądziłam, że było to oczywiste i że mój wampir zacznie już załatwiać to w urzędzie. Telefon od mamy pokazał  mi, że było jednak inaczej.

Nie miałabym z tym problemu, gdyż najważniejsze dla mnie było moje życie z Kasjanem, nie jakieś dodatkowe formalności. Lecz z biegiem czasu odbieranie za każdym razem urzędowej poczty od rodziców stało się dla mnie męczące. Wolałam żeby moje papiery docierały w moje ręce, a nie rodziców. W końcu wyprowadziłam się od nich na dobre.

Mijałam ulice i skrzyżowania, czując narastające zdenerwowanie. Wiedziałam, że po powrocie do domu, będę musiała porozmawiać o tym z Kasjanem.

W końcu dojechałam pod mój rodzinny dom. Wysiadłam z auta i z torbą w ręce ruszyłam od razu do drzwi. W korytarzu natknęłam się na mamę.

- Witaj skarbie – przywitała mnie delikatnym całusem z policzek.

- Hej mamo.

- Rozbierz się, nie stój tak w przejściu.

- Wiesz co, trochę się śpieszę – odparłam niezdecydowana, a zaraz potem dodałam. – Jadę prosto z pracy i nawet nic jeszcze nie jadłam.

Mama słysząc mnie, od razu uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:

- Kochanie to zjesz u nas, zrobiłam kurczaka. Chodź nie daj się prosić.

Popatrzyłam na nią i w jednej chwili poczułam się, tak jak wtedy, gdy wracałam po całym dniu szkoły. Zmęczona i głodna.

- No dobrze – zgodziłam się w końcu.

- Wspaniale – ucieszyła się i zniknęła po chwili w kuchni.

Zdjęłam płaszcz i odwiesiłam na wieszak, buty zostawiłam koło szafki i podążyłam w stronę salonu. Taty nie było w domu, rozejrzałam się dookoła i usiadłam przy szerokim stole. Obserwowałam mamę, jak krzątała się po kuchni.

Do ostatniej kropli krwi Tom III ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz