97

2K 109 14
                                    

Dalej szliśmy w ciszy, którą przerywało tylko szuranie naszych butów o chodnik. Ciągle uważnie rozglądałam się wokół, bo strasznie bałam się spacerować nocą, a zwłaszcza w takiej okolicy. Bez przerwy trzymałam Janusza za ramię, a jedyna zmiana była taka, że Wiktor zamiast iść za nami towarzyszył mi po mojej lewej. 

- Za chwilę będziemy na miejscu, trzymasz się? - mruknęłam do bruneta, a ten jedynie pokiwał delikatnie głową. Był naprawdę pijany, a w dodatku zmęczony. Nienawidziłam być w takim stanie.

Po kilku minutach rzeczywiście byliśmy już pod blokiem Walczuka. Wystukałam kod, po czym weszliśmy do klatki. Schody na odpowiednie piętro były lekkim wyzwaniem, ale ostatecznie daliśmy sobie radę. Z kurtki Janusza wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do mieszkania i rozebraliśmy się. 

- Przyszykuj jakąś miskę i wodę, a ja pójdę położyć go do łóżka. - powiedziałam Jakowskiemu, a następnie zaprowadziłam bruneta do jego sypialni. 

Pomogłam mu się rozebrać i położyłam go pod kołdrą. Przewrócił się na bok i już po chwili słyszałam jego miarowy oddech. Widocznie naprawdę strasznie chciało mu się spać. Kiedy Wiktor przyszedł, położyłam te dwie rzeczy na szafce obok, po czym wyszliśmy z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi. 

- No to będę się zbierać. - westchnęłam i ruszyłam w stronę przedpokoju. Zaczęłam ubierać swoje buty, kiedy moją rękę złapał blondyn. 

- Chyba zwariowałaś, że pójdziesz sama. - prychnął i sam zaczął się zbierać. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami i przewróciłam oczami.

- Przecież mieszkamy na bezpiecznym osiedlu. Poza tym to tylko piętnaście minut drogi. - rzucił i założyłam ramię na ramię. Blondyn spojrzał na mnie rozbawiony, po czym znów podał mi swoją czapkę. - Dziękuję, ale już jej nie potrzebuję.

- Nalegam, żebyś ją wzięła. Kto Ci będzie potem rosół do łóżka podawał? - spytał i posłał mi uśmiech. Westchnęłam i posłusznie ubrałam czapkę. - Nawet jakbyś miała trzy minuty do domu, to i tak bym Cię odprowadził. 

- Bohater... - prychnęłam, jednak nie było to w 100% ironiczne. Wiktor chyba to wyłapał, bo parsknął cichym śmiechem. Przepuścił mnie w drzwiach, po czym zamknął je za sobą. - Ty nie wracasz do siebie?

- Właściwie mieszkam od jakiegoś czasu z Januszem. Przyzwyczaiłem się już, że zawsze mam kogoś w mieszkaniu. - mruknął, a mnie lekko ukuło serce. Specjalnie tworzył mi poczucie winy, czy po prostu rzeczywiście miałam coś na sumieniu? 

- Ja zapomniałam jak to jest żyć samej. - parsknęłam, ale nie był to szczery śmiech. W mojej głowie pojawiły się te wszystkie momenty, kiedy po prostu leżeliśmy wspólnie na kanapie i nic nie robiliśmy. Mimo, że nawet się nie odzywaliśmy, wystarczył fakt, że jesteśmy obok siebie. Brakowało mi tego. 

Przez całą drogę między nami panowała cisza. Czułam się odrobinę niezręcznie, bo chciałam z nim porozmawiać, ale nie miałam pojęcia o czym. Całe to zerwanie zniszczyło mi poczucie, że mogę z nim pogadać o wszystkim. Odczuwałam pewnego rodzaju dystans. 

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko, kiedy doszliśmy pod mój blok. Blondyn zaśmiał się lekko i szybko chwycił moją dłoń. 

- Odprowadzę Cię do drzwi. - mruknął i pociągnął mnie w stronę klatki - Muszę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. 

Przewróciłam oczami, ale musiałam przyznać, że było to bardzo urocze z jego strony. Od zawsze troszczył się o mnie w takich sytuacjach i jak widać, nie uległo to zmianie. Weszliśmy po schodach na odpowiednie piętro i zatrzymaliśmy się pod drzwiami. Wyciągnęłam z torebki klucze i otworzyłam mieszkanie. 

- Teraz mogę już podziękować? - spytałam rozbawiona, na co chłopak zaśmiał się lekko i pokiwał głową - W takim razie bardzo dziękuję za odprowadzenie mnie. 

- Cała przyjemność po mojej stronie. - odparł uśmiechnięty, po czym nastąpiła między nami cisza. Ciężko było mi się z nim pożegnać, bo w normalnej sytuacji pewnie szykowalibyśmy się w łazience do kąpieli. 

- Może moglibyśmy spotkać się w... - zaczęłam zestresowana, jednak poczułam, że usta blondyna napierają na moje. Westchnęłam cicho, po czym założyłam ręce na jego szyję i przeciągnęłam pocałunek.

- Przepraszam, chciałem to zrobić. - mruknął cicho, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Parsknęłam cicho śmiechem i złączyłam nasze usta jeszcze raz.

- Nie przepraszaj. - rzuciłam między kolejnymi pocałunkami, które zmieniały się w coraz bardziej namiętne.

Nawet nie wiem, w którym momencie z korytarza przenieśliśmy się do mojego przedpokoju. Szybko zrzuciliśmy z siebie kurtki i buty, po czym chłopak podniósł mnie lekko do góry i posadził na jednej z szafek. Nie przerywając pocałunków przyciągnęłam go bliżej.

- Idź do sypialni. - westchnęłam cicho, kiedy zassał delikatnie skórę na mojej szyi. Chuchnął na to miejsce zimnym powietrzem, przez co wiedziałam już, że pojawi się tam malinka. 

- Jesteś pewna? - spytał ostrożnie i odsunął się ode mnie kawałek. 

- Jestem pewna. - odparłam i złączyłam nasze usta. 

*

- Dzień dobry. - usłyszałam, kiedy tylko otworzyłam swoje oczy. Pomrugałam kilka razy, aż w końcu obraz mi się wyostrzył i zobaczyłam, że Wiktor mi się przygląda. Kochałam widzieć go o poranku. Wyglądał wtedy strasznie uroczo.

- Tęskniłam za tym. - mruknęłam uśmiechnięta, na co chłopak rozbawiony zmarszczył brwi - Tęskniłam za budzeniem się obok Ciebie, zboczeńcu. 

- To zmienia postać rzeczy. - odparł poważnie, po czym jego telefon zaczął wibrować - Janusz dzwoni, mam mu powiedzieć, że jestem u Ciebie?

- Nie mówmy nic nikomu, proszę. - rzuciłam, a blondyn zrozumiale pokiwał głową i uśmiechnął się lekko. Następnie odchrząknął i przyłożył telefon do ucha. 

- Halo?...Jestem w sklepie, poszedłem kupić coś na śniadanie...Tak, odprowadziłem wczoraj Klarę...Nie wiem, nie gadałem z nią przecież...Tak...Będę za niedługo, siema. - przez całą rozmowę wpatrywał się we mnie, a kiedy już ją zakończył odłożył swój telefon i czule złączył nasze usta. - Muszę się zbierać. 

- Spotkamy się za niedługo? - spytałam i przygryzłam lekko swoją wargę. Chłopak w tym czasie zdążył wstać z łóżka i ubrać swoje wczorajsze ciuchy. Podszedł do mojej strony łóżka, nachylił się i złożył krótki pocałunek na moim czole. 

- Jasna sprawa. - zaśmiał się.

Kiedy on ogarniał się do wyjścia, postanowiłam wstać z łóżka. Narzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam do przedpokoju, gdzie blondyn ubierał już swoją kurtkę i buty. Oparłam się o ścianę i przyglądałam się jego ruchom. 

- Będę tęsknił. - powiedział, kiedy stanął naprzeciw mnie. Parsknęłam cicho i zmarszczyłam brwi. - Coś Cię bawi?

- Nie, skądże. - odparłam, zaś chłopak bez słowa złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Wplotłam palce w jego włosy i uważnie wpatrywałam się w jego oczy. - Ja też będę tęskniła. 

- Do zobaczenia. - złączył szybko nasze usta, po czym zabrał swoje rzeczy i bez słowa opuścił mieszkanie. 

Westchnęłam ciężko i zamknęłam za nim drzwi na klucz. Ruszyłam do kuchni, żeby zrobić sobie jakieś śniadanie. Kiedy czekałam, aż woda na kawę się zagotuje, wzięło mnie na pewne przemyślenia. Wczorajsza noc i dzisiejszy poranek tylko utwierdziły mnie w fakcie, że naprawdę tęskniłam za Wiktorem i okropnie chciałabym go z powrotem w moim życiu. Musiałam jednak poważnie przemyśleć jak tego dokonać...

***

nie sprawdzałam!!

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz