Samochód przyspieszał coraz bardziej, zjeżdżając z lewego pasa na prawy próbując uchronić się od pocisków z broni. W końcu jeden z nich trafił w opone, a zaraz za nim kolejny. Nim się obejrzałam tata stracił panowanie nad kierownicą. Oślepił mnie samochód jadący z na przeciwka, po czym usłyszałam huk.
W tym momencie przebudziłam się z koszmaru. Cała spocona i zdyszana. Ten sen nawiedzał mnie średnio co trzy dni od momentu wypadku.
Nie dawałam rady od razu po nim zasnąć. Tym razem była godzina 6:43.-Przynajmniej się wyspałam- powiedziałam do siebie próbując się do tego przekonać
Ares miał wstać dopiero o 9, a Melka chora spała w łóżku. Postanowiłam sprawdzić czy wszystko z nią okej, ponieważ mama zdążyła mnie zarazić swoim strachem odnośnie nagłego zaprzestania oddychania podczas snu, wynikające z powodu zatkanego nosa.
Po mału wstałam z łóżka dając oczom czas na przyzwyczajenie się do ciemności. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju siostry. Uchyliłam lekko drzwi, przeciskając się przez niewielką szpare uważając aby przypadkiem jej nie rozszerzyć bardziej, gdyż drzwi wydają z siebie ogromny hałas. Stanęłam przed łóżkiem młodej, nachylając się nad nią. Po upewnieniu się o jej dobrym stanie wróciłam do swojego pokoju....
-Hej, heej Ester... wstawaj
Zanim otworzyłam oczy przetarłam je ręką, zobaczyłam stojącego nade mną Aresa.
-Co ty tu robisz?... Która jest godzina?! - zerwałam się z łóżka, chaotycznie biegając po pokoju szukałam jakiej kolwiek czystej bluzy
-Jest dokładnie 9:47- odpowiedział poprawiając krawędź białej koszulki
-Znów zaspałam, znów zaspałam... - powtarzałam w kółko nie mogąc znaleźć niczego co akurat było mi potrzebne
-O czym ty mówisz? - wydawał się całkiem zdezorientowany - Gdzie się spóźniłaś?
-Żartujesz? - właśnie pakowałam pierwsze lepsze zeszyty do plecaka- Zaspałam na lekcje...
Ares zaczął się śmiać, zbagatelizowałam to, dalej starając się zdążyć na kolejną lekcje.
- Zawieziesz mnie?
- Gdzie? - zapytał spokojnie, opierając się o framuge drzwi
-Chłopie czy ty mnie słuchasz? - rzuciłam lekko rozdrażniona- Tłumacze ci, że zaspałam do szkoły i potrzebuje dostać się tam jak najszybiej
-Jasne słoneczko, że mogę cie zawieść, ale raczej wątpię żeby szkoła była otwarta w soboty- oznajmił po czym lekkim krokiem ruszył w stronę kuchni
I właśnie w tym momencie dotarło do mnie jaki mamy dzień tygodnia. Pozbierałam wszystko co rozrzuciłam w pośpiechu i udałam się do kuchni gdzie było już moje rodzeństwo.
-I jak? Dalej chcesz jechać do szkoły? - zapytał podśmiewając się pod nosem
-Mogłeś od razu wyprowadzić mnie z błędu...
-Próbowałem, ale byłaś tak strasznie przekonana, że musisz iść...
Przewróciłam oczami i tym razem odezwałam się do Melki, która wcinała właśnie płatki.
-Jak się czujesz mała?
Wzięła ostatnią łyżkę śniadania i spojrzała na mnie swoimi zmęczonymi oczkami.
-Lepiej niż wczoraj, ale dalej źle
Widząc, że chce odłożyć naczynia do zmywarki zerwałam się żeby ją wyręczyć.
CZYTASZ
Invisible city
Teen FictionMała wioska na skraju miasta, brzmi jak idealne miejsce do spokojnego życia, prawda? Jednak spokój nie jest dany trójce rodzeństwa, którzy będą musieli stawić czoła nieuniknionemu. Po ogromnej stracie jakiej doznali wydawać by się mogło, że nic gors...