Prolog

271 24 127
                                    

Erin nosiła stokrotki we włosach.

Nie jest to jedyne, co pamiętam, oczywiście. Stanowiła ogromną część mojego życia. Nikogo wcześniej ani nikogo później nie poznałam tak dobrze, a przynajmniej nie z własnej woli. Ale Erin... Erin była jak sztorm.

Pachniała jaśminem i lubiła chodzić boso. Jej kręcone włosy przypominały płynne złoto, ale jestem pewna, że gdyby tylko mogła, zafarbowałaby je na zielono lub niebiesko.

I te stokrotki.

Jej usta miały kolor dojrzałych malin, a przekleństwa spływały z nich równie często co komplementy. Kochała życie, nawet tutaj. I mnie też kochała, dlatego bardzo długo nie rozumiałam, dlaczego to się tak potoczyło.

Stokrotki czasem zrywała rosnące dziko, a czasem nosiła sztuczne. Zaplatała wianki lub pojedynczo wpinała je w złote loki.

I była mądra. Najpierw nie rozumiałam, co się stało, a kiedy już zrozumiałam, to się na nią wściekałam. Przez lata. Bo jak mogła do tego dopuścić? Jak mogła pozwolić, żeby to się stało? Przecież była taka mądra.

Moja Erin.

Ale może zacznę od początku.

***

(moje dzisiejsze biadolenie będzie dłuższe niż prolog)

Wstałam jak co dzień rano i się okazało, że mnie pojebało :) wyszło na jaw, że mam jeszcze coś do opowiedzenia w świecie New Energy i mam nadzieję, że pozwolicie mi zabrać was do tego okropnego miejsca jeszcze na chwilkę.

Zapewne wielu z was się domyśla, o kim i o czym będzie ta historia, zwłaszcza, że mamy kategorię romans i główną bohaterkę Charlotte jeszcze nie Scott.

Wiedzcie, że ja jak najbardziej zrozumiem, jeśli twierdzicie „ona jest jakaś głupia, jeśli myśli, że będę czytać o tym chorym typie", bo to jest posrany pomysł w tym kontekście i ja zdaję sobie z tego sprawę xd także nie miejcie wyrzutów sumienia, jeśli teraz sobie stąd pójdziecie i nie wrócicie. Ja traktuję tę historię jako prywatne wyzwanie.

Jeśli zaplącze się tu jakiś nowy czytelnik, to myślę, że czytanie tego bez czytania plecaka raczej nie ma sensu, przede wszystkim dlatego, że nie planuję ponownie przedstawiać i wyjaśniać tego świata, dlatego możecie być po prostu trochę zagubieni i raczej kiepsko się bawić :D

Ma to być krótkie opowiadanie, właściwie miniaturka, ale jak już wam wielokrotnie mówiłam, ja nie mam wyczucia więc nie mam pojęcia czy to będą trzy rozdziały, pięć czy dziesięć. Raczej jestem przywiązana do tej piątki, ale zobaczymy jak wyjdzie.

Pierwszy rozdział jest prawie napisany i wrzucę go jutro lub pojutrze, mam nadzieję. Trochę się ostatnio pozmieniało w moim życiu, ale sądzę, że ogarnę czas, żeby to skończyć i publikować regularnie, bo mam jak zwykle drobiazgowo rozplanowaną fabułę, a to zazwyczaj mnie ciągnie do mety.

Dajcie znać, co myślicie o tym króciutkim prologu :) Do następnego!

Tendencja wzrostowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz