Rozdział 11

41 2 1
                                    

*Hermiona*

Dopiero po kilku minutach zorientowałam się że Blaise przestał mówić. Pochłonęły mnie myśli dotyczące Malfoy'a, aranżowanego małżeństwa. Nie miałam pojęcia co robić

-Blaise, chcę zostać sama muszę to wszystko przemyśleć. Przekaż proszę reszcie że zobaczymy się dopiero w pociągu do Hogwartu dobrze?- Chłopak skinął głową,przytulił mnie mocno, pocałował w czoło i wstał.

-Do jutra siostra, wypoczywaj.- Uśmiechnął się i skierował się do wyjścia z sali. Zostałam sama z własnymi myślami.
Nie wiedziałam jak to wszystko poukładać, tyle pytań ale żadnej odpowiedzi.
Męczyło mnie za dużo tematów na raz.  Czy Malfoy odważył by się przeprosić i wyznać co czuje gdybym dalej była Granger?
Czy umiał by postawić się rodzicom ?
Jakie ma korzyści z tego aranżowanego małżeństwa że tak się stara? A może rzeczywiście mu zależy?
Czy jeśli dam mu szanse to ja wykorzysta?
Czy mnie nie skrzywdzi?
To były jedne z setki pytań które przelatywały mi przez głowę.
Nie zauważyłam nawet kiedy, do sali wszedł magomedyk z solidnym posiłkiem, dopiero jego chrząknięcie wybudziło mnie z myśli.

-Przyniosłem panience posiłek, nie jest to standardowe wyżywienie Munga, panienki narzeczony postarał się aby nic panience nie zabrakło. Gdzie postawić ?

-Proszę postawić tuż obok łóżka, dziękuję bardzo.- Uśmiechnęłam się uprzejmie i poczekałam aż wyjdzie. Widać Malfoy musi na każdym kroku pokazywać co to on nie może. Długo nie trwało i ktoś zapukał do drzwi sali. Drzwi lekko się uchyliły i do środka zajrzała blond czupryna.

-Mogę? Czy wolała byś zostać sama ?-Zdziwił mnie faktem że zapytał mnie o zdanie.

-Tak, wejdź myślę że powinniśmy porozmawiać. I dziękuję za zapewnienie normalnych i pysznych posiłków.

-Nie ma za co. Muszę o Ciebie dbać jak na narzeczonego przystało.-Spięłam się na dźwięk słowa "narzeczony". Chyba dużo bardziej niż mi się wydawało bo Malfoy  zaczął mi się uważnie przyglądać.

-Wszystko w porządku? Herm?

- Tak, przepraszam, jeszcze się do końca nie pogodziłam że nie długo zostaniemy narzeczeństwem.

-Rozumiem. Nie łatwo będzie Ci zaufać komuś kto gnębił Cię tyle lat.

- Mam nadzieję że to na prawdę rozumiesz. I uważam że nie powinniśmy w szkole od początku pokazywać że się pogodziliśmy. Już dużym szokiem będzie fakt mojego pochodzenia i na pewno to wzbudzi dużo plotek.- Bacznie obserwowałam chłopaka po wypowiedzeniu tych słów. Spiął się, widać było że mu to nie odpowiada.

- Dobrze, skoro tego chcesz. Więc jak to sobie wyobrażasz? Wrócimy do szkoły i co? Mam Cię traktować tak jak wcześniej ? Tego właśnie chcesz?

-Traktuj mnie tak tylko przy innych. Gdy będziemy sami to co innego, niech na razie myślą że nie możemy pogodzić się z faktem że mamy się pobrać.

-Okej i co ? Będzie Ci miło jak będę znów Cię wyzywał? Poniżał przed innymi?

-Nie, nie będzie mi miło, ale będę wiedzieć że nie jest to szczere, że to układ który ma nas ochronić przed zbędnymi plotkami.

-Nas ma chronić? Chyba tylko Ciebie, mi nie zależy już na opinii innych.

- Tak ? A co powiedzą Twoi przyjaciele jak zobaczą że chodzisz że szlamą ? Ciekawe co sobie pomyślą jak dowiedzą się że masz się z nią ożenić?

-Nie jesteś już szlamą. Nigdy nią nie byłaś...

-Teraz tak mówisz bo znasz prawdę. A wcześniej jakoś nie sprawiało Ci problemu poniżanie mnie! Sprawiało Ci to nie złą frajdę ! Jak to było? "Wstrętna szlama"?

-Nie mam zamiaru dalej ciągnąć tej dyskusji ! Zostaniesz moją narzeczoną a potem żoną czy Ci się to podoba czy nie! A skoro chcesz żebym Cię traktował tak jak wcześniej...Nie ma problemu, mówisz i masz ! Zły i nie dobry Malfoy na życzenie jaśnie pani!- Podniósł się zdenerwowany z fotela i wyszedł nie zaszczycając  mnie nawet jednym spojrzeniem. Momentalnie poczułam łzy pod powiekami, doszło do mnie co właśnie zrobiłam i jak ciężko będzie mi to naprawić. Było już za późno, Malfoy wyszedł zraniony ,a ja zostałam sama z wyrzutami sumienia.
Może zamiast wypominać mu przeszłość, powinnam spróbować go poznać na nowo pomimo jej? Dać czystą kartę aby mógł ją zapisać na nowo?
Nie wiem czy będę umiała mu zaufać po tych latach nienawiści. Zauważyłam na swojej szafce różdżkę a obok niej instrukcje jak wezwać pielęgniarkę bądź magomedyka.
Stuknęłam dwa razy różdżka w blat stolika, jak nakazywała instrukcja. Nie minęły 2 minuty i usłyszałam zbliżające się kroki.
-Czy Pani wzywała? Coś się stało? Gorzej się Pani czuje ?- Podeszła do mnie i posłała spojrzenie pełne troski.
-Tak, wzywałam. Dobrze się czuje. Chciałam zapytać czy mogła bym poprosić pergamin i pióro z kałamarzem? Potrzebuje pilnie napisać list, a rodzina mi niestety zapomniała donieść.
-Hmm. Powinnam coś załatwić. Proszę dać mi kilka minut. Pielęgniarki nie było. Czas się dłużył nie miłosiernie..
-Proszę Pana tam nie wolno! Godziny odwiedzin się skończyły !- Do mojej sali jak burza wpadł Harry Potter, był zdyszany i jego oczy wyrażały czystą rozpacz.
-Proszę stąd na tych miast wyjść ,albo wezwę ochronę !- Za nim wbiegła salowa.
-Proszę Pani ale jest sprawą nie cierpiąca zwłoki. Jestem tu jako wysłannik samego ministra. Bardzo proszę Pani sobie to przeczyta. - Podał jej jakiś mały pergamin
-To ja Wam dam kilka minut.- I po prostu wyszła zostawiając nas samych.
-Harry co się stało?
-Hermiona... Ja... Ja nie wiem jak mam Ci to powiedzieć... Twoi rodzice... Znaczy Państwo Granger.. Oni. Oni ..
-Wykrztuś to z siebie do cholery Potter!
-Oni nie żyją Herm. Minister osobiście był u nich w domu zobadac sprawę. Zginęli od Avady... Podejrzewamy że to śmierciożercy których nie udało się wyłapać. Tak mi przykro Her.-Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć. To nie miało tak się skończyć, miałam do nich iść po wyjściu ze szpitala. Chciałam się znajomi dogadać. A kolejna informacja spada na mnie niczym bomba..  W moich oczach pojawiły się łzy. Nawet nie zalogowałam tego. W którym momencie Harry usiadł i mnie do siebie przytulił.. A ja po prostu płakałam.

*Darco*

Wszedłem do rezydencji po prostu wściekły..  Też nie podoba mi się wizja małżeństwa z nią, ale staram się jak mogę. Tego nie da się podważyć.. Nie zdążyłem dobrze wejść do salonu, gdy koło mnie pojawił się skrzat.
-Paniczu, Jaśminek ma Paniczowi przekazać że Panicza ojciec oczekuje go wraz z Panicza matką w oranżerii.
-Dziekuje Jaśminku, jeśli możesz to dostarcza tam dla mnie szklankę ognistej wiskey z lodem. To wszystko.- Skrzat ukłonił się posłusznie i zniknął. Szybkim krokiem przeszedłem przez salon i zwróciłem swoje kroki do oranżerii. Gdy się zbliżałem usłyszałem fragment rozmowy rodziców.

-Lucjuszu myślisz że to dobry pomysłbaby mu o tym mówić?-W głosie matki wyraźnie było słychać troskę i jak by zwątpienie?

-Musimy, powinien wspierać Pannę Zabini. Im szybciej się pogodzą ze swoją obecnością i wizja narzeczeństwa tym lepiej.- Postanowiłem wejść do oranżerii, stanąłem przed matką, która siedziała na misternie zdobionej huśtawce. Ojciec nerwowo spoglądał na swoje ukochane białe pawie.
-Matko, ojcze, wzywaliscie mnie. Czy coś się stało?- W tym momencie pojawił się Jaśmin i podał mi na tacy oczekiwany trunek. Wziąłem szklankę i Jaśmin zniknął. Spojrzałem najpierw na matkę, która wyglądała na zmartwioną, potem na ojca.

-Usiadź synku. To co chcemy Ci z ojcem powiedzieć może Cię zszokować.-Posłusznie usiadłem na huśtawce obok matki i upiłem łyk ze swojej szklanki. Spojrzałem na ojca wyczekująco.

- Posłuchaj synu, dostałem nie dawno informacje, że pewna grupa śmierciożerców chce zemsty, na tych którzy zabili Czarnego Pana. Zdajesz sobie sprawę co to oznacza?- Spojrzałem na ojca i modliłem się w duchu aby nie było to to o czym myślę- Panna Granger, mimo iż, teraz jest Zabini jest w śmiertelnym  niebezpieczeństwie. Dzisiaj zginęli jej przybrani rodzice.- Wypiłem duszkiem całą zawartość szklanki, po czym nerwowo się podniosłem. Nie wiedziałem jak poukładać swoje myśli , co robić.

_______
Nowy rozdział już jest, kolejny ukaże się na dniach. Miłego czytania 😃


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 10, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hermiona Zabini & Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz