Rozdział 5 - Słyszałem jak się przy mnie denerwujesz.

19 3 0
                                    

   Kolejnego dnia byłam dość mocno rozkojarzona. Po głowie chodziło mi tyle spraw: mama wychodząca z aresztu, relacja z Adamem i oczywiście Kają, ale ona nigdy z moich myśli nie wyjdzie. Rozmyślam nad wieloma rozwiązaniami. Zaprzątały one moją głowę przed pójściem spać, rano, kiedy się szykowałam i w drodze do szkoły. Chyba za bardzo się przejmuję. Z transu wybudza mnie Kaja. Jest mi strasznie głupio. Miałyśmy pogadać o tej jebanej pracy grupowej, a ja uciekam ciągle jak dziecko.

- Lila, wszystko okej? - pyta.- Wyglądasz i zachowujesz się jakby coś się stało.

   To było miłe z jej strony. Jest taka miła i ciepła. Cały czas zastanawiam się czemu do cholery jest sama? Chętnie bym zadała jej to pytanie, ale co jeżeli ma jakiś duży powód. Przecież w takiej sytuacji mi na pewno nie powie, a ja stracę w jej oczach na wartości. Pomyśli, że jestem ciekawska, a w rezultacie nigdy mi nie zaufa. 

- Tak, wszystko jest w porządku. Ostatnio gorzej się wysypiam.- kłamie, korzystając z okazji pytam o spotkanie- Słuchaj, przepraszam, że do ciebie nie napisałam. Możemy się umówić jutro u mnie? Dzisiaj nie dam rady.

- Jasne, podaj mi tylko swój adres i o której mam przyjść. Postaram się być idealnie na czas.- Myślę, że mała z niej perfekcjonistka.

- To jesteśmy umówione.

   Rozmowa z nią rozgrzała moje serce. Czuję się jakbym miała gorączkę. Dotykam swojego ciała i faktycznie jest bardzo ciepłe, bardziej niż zazwyczaj. Ręce mi się strasznie pocą, ledwo trzymam długopis, ponieważ wyślizguje mi się z dłoni. Z Kają moje zmartwienia odeszłyby w las. Czuję, że wspaniale by się nam razem żyło. Szkoda, że to wszystko to tylko marzenia, chora ambicja, obsesja. Po około dwóch godzinach, na przerwie śniadaniowej zadzwonił mój telefon. To Adam. Odbieram.

- Cześć Lilka, to znaczy Lila. Jak tam? Możemy się umówić dzisiaj na rozmowę? - mówi bardzo spokojnym, niskim głosem.

- Tak, oczywiście.- odpowiadam poddenerwowanym głosem, mam wrażenie, że pomimo iż staram się go ukryć rzuca się bardzo w słuch.

- Super. Kończę o 16, podjadę po ciebie. Pasuje ci?- pyta.

- Tak, tak. Ja kończę o 15. Daj znać jak wyjedziesz.- rozmowa zakończyła się.

   Serce podskoczyło mi do gardła. Czemu tak się denerwuje? To tylko nic nie znaczący Adam, mądrala w garniaku. Mam poważny problem z natrętnymi myślami. Tak bardzo się w nich zagłębiłam, że nie zwróciłam uwagi, kiedy nadeszła końcówka mojej ostatniej lekcji. Ponownie ktoś wybudza mnie z transu. Tym razem jest to dziewczyna z klasy, znienawidzona przez większość. Wybudza mnie jej głos, chociaż właściwie jej pisk i skrzek. Najchętniej wstałabym, zrobiła coś by dała nam wszystkim odpocząć, ale co mogę zrobić? Nie uderzę jej, nie chcę problemów.  Wyłączam się i wracam myślami do mojego wyimaginowanego  świata. W wyobraźni spaceruję między drzewami, w czymś na wzór przepięknego parku. Miejsce to przypomina mi trochę Eden, to właśnie stąd wywodzi się Kaja. Jej dom to mój dom, a ten jest jednym z najmilszych w jakich byłam. Zostałabym tam dłużej. Niestety dzwonek przerywa moją wędrówkę po ogrodzie. Zwiastuje on natomiast kolejną, powrót do domu.

   Pamiętam o spotkaniu z Adamem, dlatego wracam czym prędzej by jako tako doprowadzić się do ładu po dłużącym się dniu w szkole. Po dotarciu do domu wskakuje w świeże ubrania i poprawiam mój delikatnie rozmazany makijaż. Zdążyłam nawet zjeść szybki obiad, a gdy już byłam przygotowana i najedzona musiałam już tylko poczekać na telefon od Adama. Postanowiłam, że zajmę się czymś na te 20 minut. Jakieś śmieszne filmiki, urocze zwierzęta. O 15:56 poczułam wibracje idące od telefonu, a po chwili wyskoczył numer Adama.

- Wyjeżdżam spod firmy, będę za 5 minut.- powiedział szybko i rozłączył się nie dając mi nawet szansy na odpowiedź.

   Zaczęłam pakować torbę. Wkładam portfel, ładowarkę, paczkę ulubionych papierosów, dokumenty tożsamości, zapalniczkę. Upewniam się czy przypadkiem nie zostawiłam patelni włączonej na indukcji. Wychodzę. Schodzę po schodach. Jest tu, Kaja jest na mojej klatce schodowej. Gdy nasze spojrzenia się ze sobą zetknęły byłam na przed ostatnim stopniu. Jej widok i lekki szok spowodowany sytuacją, sprawił, że mało nie spadłam. 

- Hej, co tu robisz? - pytam, poprawiając dłonią ubranie tak jakby było wygniecione przez moje lekkie zachwianie, albo znajdował się na nim niewidzialny pył.

- Odwiedzam babcię, a ty?- pyta, z dziwnym uśmiechem. Jakby myślała, że ją śledzę, chociaż prawda jest taka, że to ona wygląda jakby to robiła.

- Mieszkam. Nie wiedziałam, że jesteś wnuczką mojej sąsiadki. - mówię z lekkim zdziwieniem. - Jestem tu od ponad roku więc jest to dla mnie lekko dziwne, że się ciągle mijałyśmy.

- Nie przyjeżdżam często, mam dość dużo zajęć.- mówi uciekając ode mnie wzrokiem.

- Słuchaj, ja...- próbowałam powiedzieć by wpadła jutro do mnie, ale ktoś mi przerwał.

- Lila, czekałem na ciebie. - Adam podszedł do mnie i ucałował moją głowę, a mnie równomiernie przeszedł dreszcz.

    Widziałam reakcje Kai. Była w szoku. Nie, nie, nie. Przestań, cofnij czas, nie mogła tego widzieć. Kaja to nie tak, to nie mój chłopak, nie myśl tak, kochaj mnie. Gdyby nie Adam przy moim boku myślę, że upadłabym z hukiem, ponieważ moje nogi zamieniły się w watę. Czemu to zrobił? Zabije go... Ale czemu, czemu to było takie ciepłe. Nie rozumiem nic. Przez mgłę docierają do mnie ich słowa. Pytania? Krzyki? Mdleje? Teraz czuję się lekko. To chyba Adam mnie podnosi i zabiera na dwór. Co się dzieje? Jestem zmęczona. Ułożył mnie na fotelu pasażera. Po około pięciu minutach czuje się lepiej. Chcę wstać, ale mi nie pozwala. Odpycham go. Porozmawiam z tobą Kaja jutro, obiecuje ci.

- Lila, kurwa leż, co jest z tobą nie tak?- pyta w nerwach Adam.

- Daj mi wyjść, muszę zapalić.- mówię, szukając w torbie fajek.

- Co cię tak zdenerwowało?- dopytuje, a ja wyciągam jedną sztukę z paczki.

- Nic, proszę nie interesuj się. - mówię z papierosem w ustach, następnie go odpalam.

- Słyszałem jak się przy mnie denerwujesz.- w tym momencie złapał mnie za rękę, a mnie przeszła kolejna fala zszokowania. Co tu się dzieje? Otworzyłam szeroko buzie przez co mój papieros wypadł i poparzył moją nogę. Syknęłam klnąc dość obficie.

- Kurwa, Adam. Co ty pierdolisz?

- Kochasz mnie dalej?- nie wiem.

- Nie.- zrobiłam przerwę po czym dość cichym głosem powiedziałam - Kocham Kaje.

   Chciałam schować się pod ziemie, uciec przed światem. Mam powoli dość, niech moje wszystkie problemy się skończą. 

- Dobrze, pojedzmy gdzieś obgadać sprawy, na które byliśmy umówieni.- jego głos stał się smutniejszy, zmienił ton wypowiadania się. Sprawiłam mu przykrość. Przepraszam.


Kamienica - Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz