ROŹDZIAŁ 1
Atlanta
Wybudziłam się ze snu. Znowu, znowu jak mantra powracały do mnie w snach wspomnienia z pierwszych wspólnych dni z Blackami.
-Ile jeszcze? - zapytałam szofera.
- 15 minut- otrzymałam krótką zwięzłą odpowiedź, taka jaką zawsze dostawałam od pracowników Klausa. Zostało mi 15 minut, 15 minut do zobaczenia ich, sama nie wiem czy bardziej się cieszę tym że w końcu ich zobaczę czy stresuje ich reakcją, w końcu wyjechałam bez słowa, a o moim powrocie wiedział tylko Klaus, no i Easton - ale on i tak był teraz na studiach więc to że miałam z nim kontakt przez te 1,5 roku nic nie zmieniało. Ze stresu zaczęłam pukać paznokciami w telefon, po chwili przestałam bo przed moimi oczami pojawił się podjazd mojego domu, chociaż w sumie nie wiedziałam czy ten budynek nadal nim był. Limuzyna zatrzymała się przed rezydencją-wzięłam wdech. Wysiadłam i zaczęłam iść w kierunku drzwi, z każdym kolejnym stopniem zbliżającym mnie do wejścia traciłam pewność czy dobrze robię, chwyciłam za klamkę i po chwili zawahania otworzyłam drzwi do części prywatnej i weszłam do środka, próbowałam zamknąć je po ciuchu jednak zapomniałam że jest to niemożliwe, drzwi trzasnęły a ja już wiedziałam że każdy domownik wie że ktoś przyjechał, jednak nikt nie spodziewał się mnie.
Obróciłam się w kierunku kanapy znajdującej się naprzeciwko wejścia w tym samym momencie kiedy siedzący na niej Logan przerwał rozmowę z jakąś siedzącą obok niego dziewczyną. Nic się nie zmienił, wciąż ta sama wysoka, sportowa sylwetka, brązowe włosy i oczy w tym samym kolorze, a jego postawa dalej wołała „Jestem królem i nie możesz mi podskakiwać". Nadal miał wysokie ego i niezłamaną pewność siebie. Chłopak podniósł głowę i zobaczył mnie, po czym bez słowa wrócił do rozmowy z blondynką. Niemożliwe że mnie nie poznał, może nie chciał ze mną rozmawiać po tym jak ...
-Kto przyjechał ? - moje własne myśli zagłuszyły mi krzyki zbiegających po schodach Masona i Matta. Kiedy mnie zobaczyli bez zawahania rzucili się aby mnie przywitać, jeden za drugim podnieśli mnie i wyściskali, stres po części ze mnie zszedł, jednak gdzieś na dnie dalej tlił się strach spowodowany obawą o reakcje pewnego niebieskookiego bruneta. Kiedy już odstawili mnie na ziemię, zasypali mnie milionem pytań kiedy wróciłam, czemu wyjechałam i czy zostaje na stałe, zanim zdążyłam na jakiekolwiek odpowiedzieć Logan powiedział
- Raczej po co wróciła- szczerze to nie spodziewałam się z jego strony ciepłego powitania, ale to co się wydarzyło nie było tylko moją winą więc powinien też patrzeć na siebie, jednak w tamtej chwili średnio mnie to obchodziło, bałam się tylko reakcji ...
- Co wy się tak drzecie? - wydarł się schodzący po schodach Nate, jednak w chwili kiedy mnie zobaczył zatrzymał się w połowie drogi. Zapadła cisza, nie wiedziałam co powiedzieć, co on powie, co zrobi, co ja mam zrobić. Ten dziwny stan odrętwienia przerwał Klaus
- Zoe! W końcu jesteś z nami w domu!- powiedział z wyraźnie słyszalną radością w głosie.
-To nie jest jej dom - Logan jak zwykle musiał mi dopiec, ale jego odzywki pod tytułem „Nie jesteś biologiczną córką Klausa" nie robiły na mnie wrażenia od 10 roku życia, bo sama potrafiłam mu odpowiedzieć coś w stylu „No i co? Ty jesteś jego biologicznym dzieckiem a i tak woli mnie".
- Twój też nie, chyba że przez dwa lata coś się zmieniło na akcie własności.- Nigdy nie pozostawałam mu dłużna w docinkach.
- Och przestańcie - powiedział Klaus. Odwróciłam się w stronę schodów ale Nate'a już na nich nie było. Zniknął nawet się ze mną nie witając, nie wiedziałam tylko czy winić za to jego, czy swoje zachowanie sprzed 1,5 roku, w końcu wyjechałam bez słowa.
***
Po godzinach unikania odpowiedzi na pytania bliźniaków odnośnie mojego wyjazdu i podróży która coraz bardziej dawała mi się we znaki miałam już wszystkiego dość i marzyłam tyko o ciepłej kąpieli i wygodnym materacu, wstałam, wyszłam na korytarz żeby przejść do swojego pokoju, jednak w momencie w którym otworzyłam do niego drzwi , przed moimi oczami nie stało łóżko. Właściwie nie weszłam do sypiali a do garderoby, ze względu na sporą ilość kobiecych ubrań mogłam się tylko domyślić do kogo ona należy. Ruszyłam w kierunku pokoju Logana. Idąc przez nowoczesny korytarz przez moją głowę przebijały się dwie emocje, złość na to co stało się z moim pokojem i zdziwienie że ta siedząca na kanapie blondynka najwyraźniej była dziewczyną Logana i tutaj mieszkała. Nigdy nie miał wielu dziewczyn, a jeśli miał to już na pewno nie przyprowadzał ich do domu. Wpadłam do jego sypialni ale nikogo tam nie było, Mason i Matt też nagle gdzieś zniknęli, stanęłam przed ostatnimi drzwiami w naszym skrzydle, Klaus miał swoją sypialnie w wschodnim tam gdzie znajdowały się też pokoje gościnne, odruchowo chwyciłam za klamkę bo zawsze wchodziłam tam jak do siebie ale teraz sama nie wiem dlaczego się zawahałam. Odeszłam od drzwi, skoro się ze mną nie przywitał to może lepiej było do niego nie wchodzić, tym bardziej że byłam coraz bardziej zdenerwowana sytuacją z moim pokojem. Mieszkałam tam przez 10 lat i fakt że nie było mnie 1,5 roku nie dawał Loganowi i tej laluni prawa zrobienia sobie tam garderoby, z resztą u Logana bała już garderoba wielkości garażu na trzy samochody. Czułam jak z każdym oddechem moja krew buzowała coraz bardziej, w ekspresowym tempie zeszłam po schodach przeszłam przez prywatny salon, jadalnie aż w końcu znalazłam się w głównym holu- gdzie do cholery oni wszyscy byli? Weszłam do biura Klausa, pusto, byłam coraz bardziej zmęczona i wkurwiona, weszłam do salony gościnnego, był tam Klaus, Logan i ta blondynka, mój „braciszek" z swoją dziewczyną chyba szykowali się do wyjścia.
-Czemu do chuja pana moja sypialnia zmieniła się w garderobę? - powiedziałam podniesionym głosem. Wszyscy się na mnie spojrzeli a Logan tym swoim zblazowanym tonem stwierdził
- Bo potrzebowaliśmy więcej miejsca- chwycił dziewczynę za rękę, minął mnie i już chciał wychodzić ale jak to ja musiałam mu coś odpowiedzieć
- A co twoje ego jest już tak wielkie że nie umiesz wytrzymać z nim w jednym pokoju?- zapytałam z przekąsem, odwrócił się i posłał mi jedno ze swoich morderczych spojrzeń, jednak na marne, od lat spływały one po mnie jak po kaczce, pokazałam mu środkowy palec, on wzruszył ramionami i po chwili z blondynką zniknęli za drzwiami. Zanim zdążyłam się odwrócić usłyszałam głos Klausa
- Zoe nie denerwuj się słońce, coś wymyślimy a póki co możesz zająć którąś z gościnnych sypialni- spojrzałam na niego z chęcią zamordowania go
- Więcej miejsca - prychnęłam - a moją łazienkę co, przerobili na słane bo było im zimno?
- Nie łazienki nie tknęli bo ja nadal z niej korzystam- usłyszałam za plecami żartobliwe stwierdzenie osoby która wyszła z kuchni, nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć że to Nate.
-Och jak miło że o to zadbałeś, szkoda tylko że nie miałeś jaj żeby się ze mną przywitać- odwróciłam się i rzuciłam mu na odczepne, mimo że nie wiedzieliśmy się tyle czasu i bardzo chciałam po prostu się do niego przytulić gdy już łaskawie coś do mnie powiedział, Klaus tylko wtrącił że idzie poszukać pokojówki żeby ogarnęła dla mnie sypialnie i zniknął a my dalej patrzyliśmy sobie w oczy zastanawiając się które pęknie pierwsze i coś powie, zanim któreś się odezwało podszedł do mnie w trzech długich krokach i zamknął w sowich ramionach, nabrał trochę masy odkąd widzieliśmy się po raz ostatni mimo tego że już wtedy był nieźle napakowany co było zasługą futbolu. Po kilku sekundach osłupienia i ja wtuliłam się w niego, wciągając znajomy zapach, nawet nie zdając sobie sprawy jak bardzo mi tego brakowało. Przytulaliśmy się do siebie stojąc tak na środku przez dobre kilkadziesiąt sekund kiedy powiedział
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem- a ja tylko odpowiedziałam
- Wiem, bo sama mogę powiedzieć to samo-oderwaliśmy się od siebie a ja nareszcie zobaczyłam w jego oczach to co kiedyś i wtedy już wiedziałam że jestem w domu.
CZYTASZ
It's about you
Teen Fiction"On całe życie był uzależniony Zoe. Uzależniony od ciebie" ************************************************************************************************** Zoe jako 4 lata zostaje adoptowana przez bardzo bogatą rodziną, zamieszkuje z nimi w rezyde...