Długo nie mógł zasnąć przewracając się z boku na bok. Mimo namacalnego zmęczenia, kotłujące się w jego głowie myśli nie ustępowały. Snu udało mu się zaznać dopiero nad ranem, kiedy ma niebo już wkraczało słońce.
Po drzemce, bo inaczej nie szło tego nazwać cicho by kanapa nie wydała nawet najcichszego dźwięku wstał. Zimny prysznic i mocna czarna kawa rozwiązały problem zmęczenia, bynajmniej na ten moment. Choć godzina była jeszcze wczesna na ulicach już można było słyszeć idących do pracy mieszkańców, wiele sklepów było już czynnych i gotowych by obsłużyć gmachy klientów. Dochodziła ósma, a co za tym idzie pierwszy po wielu latach wspólny trening z Uchihą. Był pewny że gdyby powiedział o tym synowi ten z wielką chęcią udałby się razem z nim na pole treningowe nr 7 by oglądać tą walkę z pierwszego rzędu. Uwielbiał i podziwiał on bowiem nie tak jak można by się spodziewać ojca, siódmego hokage i potężnego shinobi a właśnie Sasuke. Jego też oczywiście też darzył wielkim szacunkiem i podziwiał, było to jednak nie zauważalne w porównaniu z nim. Stał się on dla niego wzorem do naśladowania, mentorem, nauczycielem. Pragnął stać się jak on, być potężnym ninją który wspiera wioskę z cienia. Ten podziw był jak najbardziej zrozumiały w końcu Sasuke Uchiha jest wspaniały i bardzo utalentowany, w pewnym sensie on też się do tego przyczynił w końcu syn uważał że praca zabierała mu tatę którego nie raz mu brakowało. Znalazł więc alternatywę tego co chciałby w przyszłości robić.
Ubrany, pełen energii i ekscytacji na myśl o co zaraz ma się odbyć, udał się na umówione miejsce. Jako dzieci spędzali tutaj mnóstwo czasu trenując i rywalizując między sobą. Kilka razy nawet zdarzyło się że zasypiali koło siebie pod drzewem wycieńczeni po ciężkim treningu.
Kiedyś ciągle się też spóźniał, może nie w aż takim stopniu jak Kakashi który potrafił przyjść kilka godzin po wyznaczonym czasie mimo że on ustalał godziny. Po zastaniu hokage nie mógł sobie na to niestety pozwolić, przynajmniej nie za często. Ludzie nie zawsze byli w stosunku do tego wyrozumiali a nie chciał też wyjść na smarka który marnuje komuś czas, karząc na siebie czekać.
Już znajdując się na polu dostrzegł stojącego na środku czarnowłosego. Doskoczył do niego stając kilka metrów przed nim.
- Długo czekałeś? - Zapytał z głupawym uśmieszkiem drapiąc się po karku.
- Byłem wcześniej, nie spóźniłeś się - Postanowił nie skomentować sińców jakie blondyn wciąż miał, i może mu się tylko zdawało, ale miał wrażenie że one się jeszcze bardziej się pogłębiły.
- Zaczynamy? - Ten kiwnął w odpowiedzi głową przyjmując bojową, gotową w każdej chwili do ataku pozycje. Zanim rzucili się na siebie, przez kilka chwil stali obserwując tego drugiego jakby próbując już na wstępie rozgryźć strategie jaką przyjął rywala.
Pierwszy atak przypuścił Naruto który w ułamku sekundy znalazł się przed przeciwnikiem próbując zranić go trzymanym w dłoni kunajem. Atak został z łatwością zatrzymany przez katanę, ostrza starły się ze sobą, oboje odskoczyli by raz po raz ponawiać nawałnice ataków nie dając ani sekundy by choćby złapać pełny oddech. W pojedynku na ostrza zdecydowanie przodował czarnowłosy który od lat już władał kataną i był aktywny w swoim zawodzie, spotykając różnych ludzi podczas swoich długich misji był przygotowany na każdy ewentualny atak.
Dziesiątki wyprowadzonych ataków później katana sprawnym ruchem pozbawiła blondyna broni która poleciała kilkanaście metrów w bok. Ten odskoczył dysząc ciężko zamiast jednak sięgnąć po kolejne ostrze zaczął formować kolejno wyuczone do perfekcji pieczęcie, sekundy później wokół niego pojawiły się dziesiątki jego klonów które już w kolejnej chwili ruszyły do ataku.
CZYTASZ
Nowy Początek - Sasunaru
Fanfiction"Późnym popołudniem nad Konoha zawitały ciemne, burzowe chmury z których lecący deszcz zalewał ulice mocząc nieprzygotowanych na taką pogodę mieszkańców, a wraz z kolejnym grzmotem przybył dawno niewidziany shinobi." *** Początek: 12.08.2022 Koniec:...