IV

2 0 0
                                    

Nie dane mi jednak było zasnąć tej nocy. Leżałem i wierciłem się niespokojnie. W końcu nie wytrzymałem i wstałem z łóżka. Na początek wyjrzałem przez okno. Wydawało mi się, że usłyszałem wyjącego w oddali wilka. Podjąłem decyzję: wychodzę! Ubrałem spodnie, bluzę i buty. Stanąłem już na parapecie gotów do wyskoku, gdy sobie o czymś przypomniałem. Wycofałem się i zajrzałem do kuchni. Starałem się być możliwie jak najciszej. W jednej z szafek znalazłem ciastka. Zabrałem dwa ze sobą. Wyszedłem oknem na dwór. Zostawiłem łakocie na talerzyku przed drzwiami i wyszedłem na główną drogę. Jakoś nie bałem się, że ktoś nakryje mnie na nocnej eskapadzie. Skręciłem w lewo, w las. Szybko zacząłem żałować, że nie zaopatrzyłem się w jakieś źródło światła. Błądziłem po omacku. Nagle usłyszałem wycie wilka. Tym razem było to zdecydowanie bliżej. Bardzo blisko mnie. Wystraszony przełknąłem ślinę.

– Czego tu szukasz o tej porze? – zapytał delikatny kobiecy głos. Było ciemno i nie potrafiłem dostrzec, skąd dochodzi, ale rozpoznałem go od razu.

– Ciebie – powiedziałem gorączkowo, szukając jej wzrokiem. Coś zatrzeszczało po mojej prawicy i obróciłem się w tę stronę. Stała oparta o drzewo.

– Dlaczego? – zapytała.

– Po prostu jestem ciekaw... – spróbowałem znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie. Żadne słowa nie były jednak w stanie oddać trafnie natłoku moich myśli. Zachichotała.

Mój miły chłopcze, chodź-że tu! Będziemy się bawić, aż zbraknie tchu. Wspaniałe miejsca nad brzegiem znam i pozłacany mój szal ci dam – melorecytowała niemal szeptem.

Słowa zabrzmiały znajomo, choć nie byłem pewien, czy natknąłem się na nie już wcześniej. Może gdybym był bardziej skupiony na słuchaniu niż na lustrowaniu uważnie jej oblicza, odkryłbym prawdziwe znaczenie przekazu. Skinąłem głową i skuszony podążyłem za nią. Miała letnią białą sukienkę, która odsłaniała blade ramiona. Jej włosy lśniły w świetle gwiazd przedzierającym się przez korony drzew. Podskakiwała lekko, co wyglądało dosyć dziecinnie.

– Dlaczego tak mi się przyglądasz? – zapytała, odwracając twarz. Zaczerwieniłem się pewnie bardziej niż burak.

– Podziwiam cię... – zdołałem z siebie wydusić.

– Mistrz mówi, że zanim zaczniemy kogoś podziwiać, powinniśmy poznać jego wady, inaczej nie mamy pełnego obrazu – powiedziała. Chyba tak właśnie wyobrażałem sobie flirt.

Tak jak ostatnio weszliśmy ukrytym wejściem w murze. W altance już czekał czajnik z ciepłą herbatą. Napełniła moją filiżankę i zapytała, czy słodzę. Kiedy poprosiłem o dwie łyżeczki cukru, tak jak poprzedniej nocy odsunęła cukier na drugi koniec stołu, poza zasięg moich rąk.

– Twoje zwierzątko, Romulus, to wilk, prawda? – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem. Uśmiechnęła się niewinnie, nie odpowiadając. Wyglądała jak z bajki.

– Zadajesz dużo pytań. Nie potrafisz po prostu delektować się herbatą i rozmową?

– Obawiam się, że mogę nie podołać takiemu zadaniu – wykręciłem się.

– Spróbujmy. Lubisz zwierzęta? – zapytała. Niestety, spudłowała.

– Nie, chyba że są upieczone i na talerzu. Lubię mięso, nie lubię zwierząt – odpowiedziałem szczerze. Pamiętam, że gdy kiedyś tak powiedziałem koleżance z klasy, wydarła się na mnie, że jestem nieczułym draniem. Byłem ciekaw, czy i ona tak zareaguje.

– Cóż, sądzę, że to praktyczne podejście. Lepiej jednak, żebyś unikał Romulusa, bo choć on może mieć podobne zdanie w tej kwestii, to istnieje ryzyko, że opacznie cię zrozumie – uśmiechnęła się. Odłożyła herbatę na bok i oparła ręce o stół. Wbiła swój wzrok w moje oczy, co mnie lekko speszyło. Wyglądała tak pięknie, a zarazem poważnie. – Co w takim razie sprawia ci największą przyjemność?

Dziewczyna skąpana w świetle księżycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz