Rozdział 8 - Przepraszam, nie wiem o co mi chodzi.

19 1 0
                                    

    Wszystko to wygląda jak sen na jawie. Co oznaczają te słowa? Bo odnoszę wrażenie, że mogłam je zrozumieć inaczej niż powinnam. Kaja chyba sama nie wierzy w to co powiedziała, jej wyraz twarzy wyraża mocne zakłopotanie. Chyba nie planowała tego powiedzieć.

- Przepraszam!- krzyczy i szybko ze mnie schodzi, odskakując na drugi koniec kanapy.- Nie zrozum mnie źle, ja...

- Nie musisz nic mówić. Wszystko dobrze rozumiem. - mówię ze smutkiem w głosie.- Dobrze wiem, że tak nie myślisz.- Nawet nie patrzę jej w oczy, wbijam wzrok w podłogę, nie mam odwagi na nią spojrzeć.

- Nie, ja... To nie tak!- zaczyna się mieszać, a w jej głosie można usłyszeć, że jest zestresowana. 

- Spokojnie nie musisz się tłumaczyć, to przecież nic nie znaczy prawda?- Nie wiedziałam jak w ogóle ugryźć temat, przecież nie mogę jej powiedzieć, że czekałam na podobne słowa z jej ust, nie mogę jej powiedzieć, że ją kocham.

- Tak, chyba masz racje... Przepraszam, trochę się napiłam.- obie patrzymy w podłogę, obie milczymy. Dziwna sytuacja. Kaja przerywa tą cisze, lekko zakłopotana.

-  Ten chłopak, kim dla ciebie jest?- pyta. - To ktoś ważny dla ciebie?

- Chłopak? Jaki chłopak? - zastanawiam się chwilę, alkohol i zaistniała sytuacja nie pomaga.- A, wiem. Adam, to mój przyjaciel. Nie łączy mnie z nim nic więcej niż przyjaźń.- Skłamałam.

- A, okej. Rozumiem.- znowu cisza.

   To było dziwne, jak się zachować w tej chwili? Wyjść, wyprosić ją z mieszkania czy może zapytać co konkretnie ma na myśli? Chyba zaryzykuje, bo moja głowa nie da mi później spokoju. Znowu będę się męczyć.

- Słuchaj Kaja, co miałaś na myśli mówiąc, że jestem specjalna? - pytam.

- Nic, serio nic. Sama nie wiem, ja... Przepraszam, nie wiem o co mi chodzi, alkohol chyba mi nie służy.- obie się zaśmiałyśmy, miała racje. Mi też w tej chwili nie pomaga. 

- Rozumiem, ale wszystko dobrze, nie mam ci tego za złe.- popatrzyłam jej w oczy, w jej piękne oczy, oczy które są niczym oczy mojego kota, Szafiry. Piękne niebieski, niczym ten minerał.

    Kaja postanowiła, że to najwyższy czas by opuścić moje mieszkanie. Zrobiło mi się przykro na tą myśl, pragnę by była u mojego boku cały czas. Niezdarnie zabrała swoje rzeczy, następnie ruszyła chwiejnym krokiem w stronę korytarza, by tam ubrać kozaczki. Oparłam się o framugę drzwi i bacznie obserwowałam każdy jej ruch. Mocno skoncentrowałam swój wzrok, ponieważ przez ilość alkoholu jaką wypiłam, obraz był lekko rozmyty. Gdy Kaja już prawie była gotowa chwyciłam za klucz na szafce by otworzyć zakluczone drzwi.

- Jeszcze raz przepraszam, nie wiem o co mi chodzi.- mówi, patrząc mi prosto w oczy.

- Nie masz za co przepraszać, na prawdę. Dziękuję ci za ten projekt, mam nadzieję, że nie ostatni.- uśmiechnęła się na te słowa, odwzajemniam.

- Też na to liczę, dziękuję.- i wyszła.

    W momencie gdy tylko drzwi się zamknęły, ja usiadłam pod nimi. Zakryłam dłonią twarz, a łzy automatycznie spłynęły mi po policzkach. Co jest ze mną nie tak? Myślałam, że nie umiem płakać a tu taka niespodzianka. Kaja, ty serio mnie zmieniasz. Jestem tylko ciekawa czy na lepsze, czy gorsze.

Kamienica - Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz