Brutalny początek

832 57 12
                                    

-Lu, szybciej! - przyspieszam ruchy bioder, tak jak prosił mój ukochany. Nie jest to łatwe, bo jego szpony rozdrapują mi skórę pleców. Już czuję, jak dochodzę, gdy w mieszkaniu rozlega się huk zamykanych drzwi.

-Cholera, Lilith wróciła do domu. Już tak późno? - ściszam głos. Może pomyśli, że śpimy.

-A jak myślisz? Robimy to już jakieś dwie godziny! Moja prostata mi zaraz odpadnie! - mimowolnie wybucham śmiechem. Powoli się z niego wysuwam idealnie, gdy klamka od naszych drzwi się porusza.

-Mogę wejść? Chcę wam coś pokazać! - zaciągam na siebie pierwsze lepsze bokserki, a Eryka przykrywam kołdrą.

-Proszę, wejdź. - odwracam się w stronę drzwi i automatycznie się uśmiecham. Nasza córka wyrosła na przepiękną kobietę. Niedawno skończyła 18 lat, a ja się czuję, jakby dopiero minął rok. Jej włosy są czarne jak smoła, skóra blada jak u Eryka. Oczywiście ma też po nim skrzydła, które bardzo szybko nauczyła się chować.

-Patrzcie! - praktycznie podbiega do łóżka i podaje nam kartkę papieru. - Udało mi się, zdałam! - nie patrzę nawet na ślaczki, po prostu ją zamykam w uścisku. Oficjalnie skończyła kolejny rok nauki, mimo wielu problemów z nauczycielami.

-Brawo kochanie, jesteśmy z ciebie dumni - Eryk dołącza do uścisku i chyba wyczuwa coś, czego ja nie potrafię, bo cofa się gwałtownie. Zerkam na niego zdziwiony.

-Zostawisz nas samych? - Lilith kiwa głową, po czym wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Zerkam na swojego ukochanego, czekam na wyjaśnienia.

-Mamy problem... - zaczyna, nie patrząc nawet na mnie. - Lilith zaczyna się ruja. Już od jakiegoś czasu czuję od niej feromony, ale dzisiaj są naprawdę silne.

-Niech zgadnę, powinniśmy pójść do Alis, żeby coś wymyśliła? - znam odpowiedź. To jedyne wyjście z sytuacji. Chociaż jeśli jej się nie uda, będzie musiała znaleźć kogoś, kto zaspokoi jej potrzeby.

-Pewnie tak, ale najpierw skończmy to, co zaczęliśmy. - przyciąga mnie do siebie i gwałtownie gryzie. Pomrukuję mu na ucho, doskonale wiem, co go nakręca. Lilith może poczekać, jeśli faktycznie zacznie jej się ruja, to za parę godzin, może nawet dni.

——————————————————

Krążę pod gabinetem ciotki Lilith już jakiś czas. Eryk jest z małą w środku, mnie nie wpuścili ze względu na komfort Lilith. Oczywiście na krześle siedzi rozwalony Rex, który ciągle powtarza, że jego i Alis nic nie łączy. Mhm, jasne.

-Jak tam u Was? - wypala nagle, ściągając na siebie moją uwagę. Wzdycham ciężko.

-Tak szczerze, źle. Eryk całe dni siedzi w pracy, Lilith też już powoli ma swoje życie, a ja? Jako jedyny się starzeję. Hybrydy robią to wolniej. W dodatku mam wrażenie, że nasz związek się rozpada. Coraz rzadziej Eryk ma ruje, a ja sam ostatnio nie mam ochoty. A jak już mam, to morduję go kilka godzin. Siedzi cicho, ale wiem, że cierpi. - siadam obok kumpla. Musiałem to wyrzucić z siebie.

-Słabo. Wkradła Wam się rutyna i musicie temu zaradzić. - no zupełnie, jakbym tego nie wiedział. Wzdycham ciężko idealnie, gdy drzwi od gabinetu się uchylają. Lilith od razu rzuca mi się w ramiona, a jej płacz wypełnia cały korytarz. Mocno zamykam ją w objęciach i oczekująco zerkam na Eryka.

-Lilith jest w pełni zdrową kobietą. Mimo cech zwierzęcych odziedziczonych od Eryka, nic ją nie odróżnia od młodej, ślicznej i silnej dziewczyny. Może normalnie urodzić dziecko w przyszłości. - wyjaśnia Alis, a mi momentalnie wkrada się uśmiech na twarz. Myślałem, że czeka mnie zła informacja.

-Luis, mogę z tobą chwilę porozmawiać? - mój skarb delikatnie schodzi mi z kolan. Kiwam głową na tak do Eryka i pozwalam mu się prowadzić. Dokąd? Nie wiem. Prowadzi mnie korytarzem, o którym istnieniu nie miałem pojęcia, a znam ten budynek na pamięć. - Mam nadzieję, że wybaczysz mi to, co teraz zrobię. - zanim udaje mi zareagować, zostaję uderzony czymś mocno w tył głowy. Przez chwilę kontaktuję jeszcze na tyle, żeby zobaczyć jak jacyś faceci mnie skuwają, ale po chwili tracę świadomość.

——————————————————

Przebudza mnie znajomy zapach. Słodka, uzależniająca woń waty cukrowej - zapach feromonów Eryka. Leniwie otwieram oczy i przeżywam szok. Jestem kurwa zamknięty w klatce i nagi. Ktoś sobie robi ze mnie jakieś jaja?

-O, nareszcie się obudziłeś. Nie jest ci za zimno? - odwracam głowę w prawo, gdzie jakby nigdy nic siedzi Eryk. Chociaż wygląda na spokojnego, to w jego głosie słyszę nutę strachu.

-O co tu kurwa chodzi? Wypuść mnie stąd, natychmiast! - odruchowo łapię kraty i staram się wygiąć. Nic z tego.

-Przepraszam, że ci to robię. Chociaż raz jestem samolubny i chcę mieć coś dla siebie na zawsze. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. To nie potrwa długo, obiecuję. Maksymalnie 7 dni, jeśli twoje geny szybko odpowiedzą na czynniki. Kocham cię. - mówiąc to, wychodzi. Tak po prostu. Nie rozumiem, co zrobiłem nie tak? Oglądam uważnie swoje ciało i dostrzegam kolejną rzecz. Na kostce u prawej nogi mam mocną, metalową bransoletę, której łańcuch prowadzi do ściany poza moim zasięgiem. Wzdycham ciężko, jeśli to rzeczy dla hybryd to nie ważne jak mocno będę tym szarpał, nie przerwie się. Jestem w tak zwanej czarnej dupie.

------------------

Nawet nie wiem, kiedy zasnąłem, ale budzą mnie kroki. Od razu gwałtownie się podnoszę, uderzając głową o pręty. Jebana klatka. Przede mną, ze stoickim spokojem, jakiś facet bawi się strzykawką. Wygląda na kompletnego świra i nie mówię tutaj o licznych bliznach na twarzy. Od niego po prostu bije psychoza.

-Luis, prawda? Czy ktoś ci wytłumaczył, co przez najbliższe parę dni będziemy robić? - gdy nie odpowiadam, przewraca oczami, jakby był już zmęczony tym wszystkim-. Twój kochaś sprzedał nam ciebie, żeby stworzyć z ciebie hybrydę. Normalnie bym się nie zgodził. Ja jestem tylko od ich tresowania, ale ta lekarka mnie przekonała. Także, przygotuj się, bo moje metody nie należą do przyjemnych. Jeśli będziesz się mnie słuchał, będzie do zniesienia. Jeśli będziesz się stawiał, będę cię okaleczał, dusił, podtapiał, gwałcił i tak dalej. Chociaż jak tak patrzę na twoje ciało, to chyba nawet jak będziesz grzeczny, to się zabawimy. To jak, gotowy na pierwszą dawkę bólu? - unosi do góry igłę. Jestem w takim szoku, że nic nie mówię. Jak to? Eryk mnie sprzedał, a Alis mu w tym pomaga? Co do kurwy się tutaj dzieje? Gwałcony, torturowany i chuj wie co jeszcze?

-Idź do diabła, świrze. - rzucam tylko i staram się odsunąć jak najdalej od igły, która przekroczyła linię krat.

-Kochaniutki, ja stamtąd wróciłem i uwierz mi, szybko się tam nie wybieram.

Moja hybryda - mój oprawca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz