Nikt nie skomentował mojej wypowiedzi, po prostu wstali i skierowali się w stronę schodów. Kierując się za nimi, kątem oka spojrzałam na duży zegar wiszący na ścianie. Akurat wskazywał dziesięć minut po trzeciej. Świetnie. Weszliśmy do łazienki, która standardowo urządzona była w odcieniach czerni i bieli.
Stanęliśmy przed wielkim lustrem ciągnącym się od jednej ściany do drugiej, obok siebie. Dla dodania sobie chociaż odrobiny odwagi złapałam Lizzy i Olivię za rękę, ona złapała Willa, a Will Alexa. Już nie byłam taka pewna czy chcę w to grać, mimo wszystko się nie odzywałam - reszta grupy wyglądała na chętnych, zdecydowanych. W mojej głowie ponownie coś zaczęło krzyczeć żebyśmy się wycofali, póki jeszcze możemy. "O nie"- pomyślałam - "Nie ma opcji, że się poddam, to tylko głupia legenda."
- Zaczynajmy - usłyszałam i zamykając oczy zaczęłam wypowiadać "Dark Side Mirror" wyobrażając sobie w głowie jak liczę do trzynastu.
Po piątym wypowiedzeniu delikatnie uchyliłam oczy i ujrzałam jak Lizzy liczy do trzynastu na wolnej ręce. Alex patrzył zdecydowany w swoje odbicie, jego głos był pewny i donośny. Liv również miała zamknięte oczy jak ja przed chwilą, a Will... Cóż, z nim działo się coś dziwnego. Nie do końca wiedziałam jak to opisać, ale jego wzrok był niedostępny, policzki pokryte czerwonym rumieńcem, większym niż zwykle. Na czole chłopaka zaczęły się pojawiać pierwsze kropelki potu. Wyglądał jakby właśnie dostawał silnej gorączki, mimo to, nadal wypowiadał te trzy, przeklęte słowa.
Każde z nas równo skończyło. Olivia otworzyła szeroko oczy, głęboko i szybko oddychając. Nic się nie działo. Opanowała mnie wielka ulga, z reguły nie wierzę w duchy, czy inne demony, ale w tym przypadku było inaczej. No i nadal nie wiedziałam, czemu coś tak bardzo krzyczało w mojej głowie.
- Okej, to było trochę dziwne. - powiedział Will i kaszlnął, a ja niespokojnie na niego spojrzałam. Wyglądał normalnie, jakby to, co spostrzegłam kilka minut temu w ogóle nie miało miejsca. Zdawało mi się, że nikt oprócz mnie nie zauważył jego dziwnego stanu.
- Widzicie? Mówiłem, że nic się nie stanie. - pewnym głosem stwierdził Alex i obrócił się aby wyjść z łazienki.
- Nic takiego nie mówiłeś Alex. - odpowiedziała drżącym głosem Lizzy i cicho krzyknęła. Nasza czwórka szybko odwróciła się w stronę lustra i była świadkiem jak zachodzi ono czarną mgłą, gęstym dymem, który powoli zaczął przez nie przechodzić i kierować się w naszą stronę. Will podbiegł szybko do drzwi i usłyszałam głośne "kurwa!".
- Boże, co my zrobiliśmy! - panikował Will.
Szybko do niego podbiegliśmy, a on odsunął się od drzwi. W jego oczach zaczęły zbierać się łzy bezsilności i strachu. Skierowałam swoje spojrzenie w miejsce gdzie on cały czas się wpatrywał, na klamkę.
Problem był taki, że klamki nie było.
Wydałam z siebie gardłowy odgłos, to musiał być jakiś głupi żart. Albo bardzo, cholernie bardzo zły sen. Ktoś nagle zapukał w drzwi, a ja zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak mogłam, błagając o pomoc. Dym spowijał nasze kolana. Było już za późno na jakąkolwiek zmianę, a strach błąkał się nawet w czarnych oczach Alexa.
- Jezu, moi rodzice wracają dopiero za dwa dni, co my zrobiliśmy!
- Spokojnie kochani, przecież mamy telefon. Zadzwonię do mamy, ona po nas przyjedzie. - powiedziała, siląc się na spokojny ton Olivia i wyjęła z kieszeni spodni swoją komórkę.
Po chwili jednak spojrzała na nas przerażonym wzrokiem.
- Ja... ja nie rozumiem. Przed wejściem do łazienki miałam jeszcze co najmniej 80%. Nie wiem jak to się stało, nie mogę go włączyć.
- Boże jak mogliśmy być tak głupi, żeby nie sprawdzić tej gry chociażby w internecie! Zaczynam żałować, nawet bardzo, że się na to zgodziłam. - panikowała druga dziewczyna.
W tym samym momencie usłyszeliśmy kolejne pukanie, ale tym razem w lustro. Całą piątką niepewnie przeszliśmy przez część z wanną i prysznicem, docierając do umywalki. Po drugiej stronie szkła stała czarna postać trzymająca szarą kopertę. Poczułam, że muszę ją wziąć. W końcu i tak już nie było odwrotu. Delikatnie przybliżyłam drżącą dłoń do lustra i sięgnęłam po pakunek. Moi przyjaciele patrzyli to na mnie, to znowu na wyciągniętą rzecz. Czarna postać zaczęła się rozmywać, aż w końcu całkowicie zniknęła. Gęsta mgła się ulatniała, zastanawiało mnie gdzie, ale finalnie stwierdziłam, że nie chce znać odpowiedzi na to pytanie. Po dymie pozostał jedynie czarny proch na ścianach, podłodze i naszych nogach.
- Mama mnie zabije jak to wszystko zobaczy. - jęknął Will, na chwilę zapominając o sytuacji, w jakiej się znajdowaliśmy.
Na mojej twarzy na chwilę pokazał się uśmiech. Rozbawiło mnie to, że nie wiadomo czy nas ktoś uratuje, a on myśli o tym, że jego mama będzie zła za substancję na ścianach. Chociaż muszę przyznać - nie wyglądało to zbyt dobrze na tak czystych i białych powierzchniach.
Przez tą chwilową myśl, kompletnie zapomniałam o kopercie wyciągniętej z lustra. I choć bardzo tego nie chciałam, przypomniał mi o niej Alex, który w momencie gdy Will zastanawiał się czym to wszystko wyczyścić, czytał list znajdujący się w środku.
Chłopak podał Olivii kartkę, a ta zaczęła czytać jej zawartość na głos.
Witajcie, nazywam się Tenebris. Zakładam, że zwykła ciekawość spowodowała wasze uczestnictwo w mojej grze. Macie szczęście, że zgodnie liczyliście słowa, bo było blisko i jeden z was już na starcie straciłby życie, prawda Will? - w tym momencie głos dziewczyny był jeszcze bardziej zduszony, ale kontynuowała dalej czytanie. - Nie miejcie złudnej nadziei, że ktoś was jeszcze ocali. Czas płynie tu inaczej, a wy jesteście powoli zapominani w waszym świecie. Czeka was wielka podróż i nie sądzę, żebyście ją przeżyli. Tyle nastolatków i dorosłych próbowało. Nikomu się to nie udało, dlatego nadal istnieję, zwabiając do siebie coraz więcej ofiar i karmiąc się nimi.
Za chwilę dostaniecie oddzielne koperty, w których będzie coś, lub ktoś na czym wam zależy. Stracicie to, jeśli nie poddacie się mojej rozgrywce. Listy da się złożyć w mapę, która zaprowadzi was do mojego zamku. Poskładajcie je dobrze, a opóźnicie swoją śmierć.
Kiedy wygracie, zostaniecie bezpiecznie odstawieni do swoich domów, w przeciwnym wypadku zginiecie. Zawsze pilnowałem, aby moje ofiary cierpiały jak najdłużej się dało, w tym przypadku nie będzie inaczej.
Powodzenia ptaszyny.
W momencie kiedy Olivia skończyła czytać kartka rozpadła się w czarny proch, nie dając nam szansy na ponowne przeczytanie i przeanalizowanie tekstu. W pyle nagle zaczęły wystawać rogi następnych kopert. Każdy z nas wyjął swoją, podpisaną czarnym atramentem. Spojrzeliśmy po sobie i w tym samym czasie je otworzyliśmy.
CZYTASZ
Dark Side Mirror
Action"I jedyne co usłyszałam następnie to odgłos łamania ludzkich kości. Potem zapanowała cisza" Grupa piątki przyjaciół postanawia zagrać w grę z wywoływaniem ducha z luster. Ponoć mają nastąpić katastrofalne skutki budzenia go, ale kto by się tym przej...