- Marinette! Kolega do ciebie?- kolega? Kto mógłby do mnie przejść. Może.. Nie zdążyłam pomyśleć, gdyż klapa od mojego pokoju się uchyliła, a spod niej zaczęła wystawać blond czupryna. Po chwili się odwrócił i ukazały mi się jego zielone, jak las oczy. No tak, Adrien, jak mogłam na to nie wpaść.
- Cześć, jak się czujesz? No wiesz, po tym spotkaniu z nim.
- Wiesz, staram się o tym nie myśleć. Nie chcę spaść jeszcze bardziej w dół.- widziałam jak uśmiechnął się pod nosem.
- Cieszę się. Przepraszam, że przyszedłem bez zapowiedzi, ale po tym jak cię odprowadziłem do domu..nie mogłem usiedzieć w miejscu. Byłaś trochę przygnębiona, przez Chloe, a do tego Luka i.. pomyślałem, że możemy przejść się na spacer... Jeżeli chcesz, oczywiście.- w sumie to miłe, że poświęca swój czas wolny, żeby mi towarzyszyć i sam wychodzi z inicjatywą, nie zmuszając mnie przy tym do niczego.
- Chętnie, Adiś.- zaśmiałam się cicho. Odpowiedział mi uśmiechem, a następnie dodał:
- Więc zbieraj się i idziemy, Makaroniku.- kiedy wstałam i poszłam w kierunku łazienki, widziałam jak Tikki pokazuje mi kciuk w górę, oczywiście po swojemu. Pewnie cieszy się, że powoli zaczynam wychodzić na prostą. Ja też się cieszę.Wyszłam z łazienki niecałe pięć minut później, ale Adriena już nie było. Zeszłam na dół, a w połowie schodów słyszałam śmiechy, w tym też śmiech pewnego blondyna. Widok, który zastałam stopił moje serce. Wiedziałam jaką sytuację w domu miał chłopak, gdyż wcześniej mi się zwierzył. Zawsze powtarzał, że jedyne czego pragnie, to miłości, zrozumienia, troski i prawdziwej rodziny. Takiej, z którą zjadłby wspólny obiad, rozmawiając i śmiejąc się, tak samo z kolacją i śniadaniem. Chciałby rodziny, z którą pojechałby na wakacje, na plażę. Albo chociaż zrobiłby sobie wieczór filmowy z rodzicami, tak jak ja co tydzień w piątki. Patrzyłam tak ma ten obrazek i postanowiłam jedno. Adrien pomaga mi z moimi problemami, a w zamian ja spróbuję dać mu chociaż namiastkę prawdziwej rodziny. Prawdziwych rodzinnych posiłków i wysokiego co będę mogła. Zeszłam już całkowicie że schodów i spytałam ze śmiechem:
- Co tu się dzieje?
- Robimy tort, cukiereczku.- odpowiedział mi tata.
- I jak wam idzie?
- Świetnie, muszę powiedzieć, że Adrien jak na początkującego, robi urocze ozdoby.- podeszłam do nich i zobaczyłam piękny biało-różowy tort, a ozdobą o której mówił mój tata, to pewnie urocze kwiatki, które miały być chyba tulipanami, a skończyły jako róże robione przez 12-latka.- Co prawda miały być tulipany..- wiedziałam.- Ale róże też są dobrym pomysłem. Myślę, że nawet lepszym, a ty co uważasz, Fiołeczku?
- Zgadzam się z tobą, tato. Dzięki różom, tort wydaję się bardziej dziewczęcy, poza tym pięknie komponuje się z białym i różowym lukrem.- spojrzałam na Adriena z uznaniem i zobaczyłam w nich łzy. Mam nadzieję, że były to zły szczęścia.- Adrien? Płaczesz? Coś się stało?
- Nie, tylko... dziękuję.- powiedział i podszedł mnie przytulić. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Adrien jest bardzo samotny.
- Pamiętaj, chłopcze, że jesteś tu zawsze mile widziany.- powiedziała moja mama, uśmiechając się.
- Dziękuję.
- To co, rodzinny przytulają?- zaproponował tata, a ja z mamą przytaknęłyśmy i podeszliśmy do niego. Przytuliliśmy się, ale Adrien ciągle stał w miejscu, patrzył jak się przytulamy i nie podszedł.- Adrien, chodź do nas.- w tym momencie chłopak się jakby ożywił. Podbiegł i do nas dołączył.***
- Twoi rodzice są świetni.- powiedział, kiedy wyszliśmy z domu i zmierzaliśmy w nieznanym mi kierunku.
- Też tak uważam, a gdzie idziemy?
Stwierdziłam, że w tym momencie zrobię Polsat.
Ale ogólnie to nie wiem, czy kontynuować tą książkę. Wydaje mi się, że jest ona zbyt prosto napisana, ale decyzja należy do was.
CZYTASZ
Chcę Cię Poznać~Miraculum [ZAWIESZONE]
FanficNo to ten..Zapraszam😉🐞🍀 (Dawniej "Bezproblemowe dzieci")