Dobijcie cierpiącego zamiast przechodzić obojętnie...

114 8 0
                                    

8:08 - to będzie dobry dzień.
Jednak Rose nie wierzyła w dobre dni...
Zwlekła się z łóżka, założyła czarne rurki i nawet nie śmierdzącą koszulkę, które znalazła wciśnięte pod łóżkiem. Przeczesała włosy, po czym zeszła ukradkiem na dół z trobą przewieszoną przez ramię, tak by matka nie zauważyła, że dziewczyna znów nie jadła śniadania. Kobieta uważała córkę za anorektyczkę, lecz Rose,  choć co prawda była dość szczupła,  po prostu rzadko bywała głodna. A zwłaszcza odkąd zaczęła palić.  Nie chciała,  ale  jeszcze w podstawówce dała się namówić kolegom w zamian za przynależność do ich paczki.
Teraz w gimnazjum nie było jej to potrzebne,  a sprowadzało wyłącznie problemy.  Ale była uzależniona, nie umiała przestać...

Ubrała trampki i bluzę zarzucając kaptur.  Pogoda była piękna w kwietniowy poranek ale nie wyobrażała sobie iść przez ulicę bez kaptura na głowie i słuchawek w uszach, które  dostarczały jej ukochany narkotyk - rap.

Mijając ludzi na szkolnym korytarzu nie zwracała na nich uwagi, myśląc kogo i w jaki brutalny sposób by zabiła. Największe cierpienie chciałaby zadać psycholorzce , do której jak co środę musiała iść z zalecenia psychiatry. Nienawidziała jej, zresztą jak większości ludzi. Ludzi, którzy już nie byli ludzcy...
Miała w szkole kilka koleżanek, z którymi owszem rozmawiała, ale przyjaźniła się tylko z jedną, z którą chodziła zapalić. Lea była wspaniała,  niestety na koniec roku szkolnego miała się wyprowadzić a Rose zostanie sama...

Kolejne zagrożenia...
A jeszcze rok temu dziewczyna była wzorową uczennicą z średnią ocen 5.3
i srebrną tarczą.  A teraz... Teraz już wszystko było jej obojętne...

Po szkole poszła na terapię.  Weszła od tyłu budynku wejściem dla pracowników (nie zamierzała chwalić się nikomu o swoich problemach).
W poczekalni siedziała sama, paliła więc e papierosa schowanego w rękawie patrząc na gołębie za oknem.
Pani psycholog zwąca Rose ,, trudnym przypadkiem" raczyła się zjawić, po czym obie weszły do gabinetu.

-Co u ciebie słychać? - zapytała kobieta około trzydziestki ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- Nic. - Rose już wiedziała, że taką odpowiedzią zirytuje kobietę i miała z tego dużą satysfakcję.
- Znowu masz jakieś problemy?
- Nie będę z panią rozmawiać.
- A z kim będziesz rozmawiać?
- Z nikim...
Kobieta pomasowała skronie odczuwając bezczynność. - Dlaczego ?
- Bo nie lubię.
- Ponieważ?
- Ponieważ ludzie to kurwy...
Rose zerwała się na nogi, wzięła torbę i wyszła.
Zapaliła jeszcze pod budynkiem klnąc pod nosem, po czym wyszła na parking gdzie w samochodzie czekała na nią mama.
- I jak było?
- Zostaw mnie. I tak wiesz,  że ci nie odpowiem...

Pamiętnik neurotyczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz