-Hej Ami choć na dół obiad czeka!
-Już ide, ide mamo!
Tak to właśnie moja mama wołająca mnie na obiad. Obejrzałam się jeszcze w lustrze i zeszłam do mamy. W lustrze ujrzałam siebie niską zielono oką śliczną dziewczyne. Hah tak wiem jestem skromna, ale to prawda! Mam brązowe włosy które sięgają mi poniżej ramion i piegi. Ubrana byłam w niebieskie mom jeans, biały top i szarą bluzę. Naturalnie proste włosy jedynie rozczesałam szczotką. Wyglądałam w zasadzie na typową 15 latkę którą zresztą byłam a tak mi się przynajmniej wydawało.
-Tam masz jedzenie- wskazała na talerz z ciepłą zupą - zjedz wszystko ja idę do pracy, paa!
-Pa!
Moja mama jest wspaniałą kobietą ma również brązowe włosy, jest dość wysoka i szczupła. Pracuje jako architekt wnętrz więc mało czasu spędza w domu, nie mam jej tego za złe. Mój tata jest pilotem samolotu więc praktycznie cały czas go nie ma, można by powiedzieć, że mam cały dom dla siebie. Nie przeszkadzało mi to.
Zjadłam i włożyłam naczynie do zmywarki kierując się na górę do mojego pokoju. Nie był on duży, był cały biały, miał okno na jednej ze ścian, szafkę i łóżko, norma. Mam również własną garderobę jednak w niej ukryte jest jedno tajemne wejście. Nikomu nie pozwalam tam wejść ale to długa historia, zacznijmy więc od początku.
Wszystko zaczęło się gdy obejrzałam "Zmierzch" gdzie rolę grał pewien aktor i model Jamie Campbell Bower. Bardzo mi się on spodobał. Wszystko to nasiliło się gdy obejrzałam St sezon 4! Można powiedzieć, że wręcz zakochałam się w nim ba! Miałam obsesje! 2 tygodnie temu przeprowadziłam się do tego miasta, ponieważ stwierdziłam z mamą, że wolę zmienić życie jakie wiodłyśmy do tego czasu, nie chcę o tym mówić co dokładnie się wydarzyło.
A więc co było w tym tajemnym pokoju? Można powiedzieć mały "ołtarzyk". Gdyby zobaczył to jakiś normalny człowiek pomyślał by ze jestem jakaś nienormalna. Pokój był on cały różowy i gdzie niegdzie miał czerwone serduszka poprzyklejane do ścian. Różową kanapę na której były poduszki z podobiznami Jamiego i kocykiem z jego twarzą. Na ścianach było mase zdjęć mężczyzny naklejonych praktycznie w każdym miejscu. W pokoju znajdowały się również rozmiarów Jamiego jego wlasne podobizny wykonane z kartonu, a na środku wielki telewizor na którym leciały jedynie filmy w których on brał udział. No tak może jestem świrnięta. No cóż. Nikt o tym nie wie i mam nadzieję, że jednak tak też zostanie.
Nagle mój telefon z tapetą mego crasha zadzwonił.
-AMI TY BAŻANCIE HOLENDERSKI GDZIE TY DO CHOLERY MEKSYKAŃSKIEJ JESTEŚ?! -rozdarł się do słuchawki.
Taaaak to mój przyjaciel, Mak. Mak rak zjadł kłak.
-Ale czego ty ode mnie chcesz nieokrzesańcu motyli?
-JAK TO CZEGO CHCE MIELIŚMY SIĘ U MNIE SPOTKAĆ I KUPIĆ TE BILETY?!
-A no tak bilety!- przypomniałam sobie po chwili
Razem z Makiem mieliśmy razem kupić bilety i polecieć do Londynu. Jedynie on wie, że Jamie mi się podoba. Nie był co prawda w tym pokoju ale wie, że za wszelką cenę chcę się z nim spotkać. Ma on tam rodzinę więc stwierdziliśmy, że skoro są wakacje to pojedziemy ich odwiedzić a ja poszukam mego jedynego. Moja mama się zgodziła co prawda nie znając prawdziwego powodu, ale się zgodziła to najważniejsze.
-Dobra już lecę stary czekaj na mnie zaraz przyjdę!
Jego dom był niedaleko więc bez problemu dałam radę dobiec tam w 5 minut.
Kupiliśmy bilety i poszłam do domu ponieważ wyjeżdżać mieliśmy tego samego dnia. Ma się znajomości dzięki tacie ha ha. Miałam już wszystko spakowane i czekałam jedynie na Maka ponieważ, jego mama miała nas odwieść na lotnisko.
***
Podróż minęła nam bardzo dobrze i skierowaliśmy się do hotelu będącego niedaleko hotelu Jamiego. Już chciałam go spotkać!
CZYTASZ
Miłość pomimo wszystko (Jamie Campbell Bower)
Fanfiction*** -Kim jesteś?- ale ja jestem głupia przecież wiem kim on jest co on sobie teraz o mnie pomyśli?! Zresztą on nie mówi w moim języku i tak mnie nie zrozumie -Nie wiesz kim jestem?- zapytał piękny mężczyzna uśmiechając się lekko -Zaraz.. TY MÓWISZ P...